"Romantiko... znaczy co-"

9 2 3
                                    

Wstałem z kanapy i poszedłem do sojego pokoju z intencją poczytania książki... Ale oczywiście znowu ktoś mi musiał przeszkodzić...

- Ruseeeek... Pójdziesz ze mną na spacer? - ... Co? Po co Kleo chce ze mną iść na spacer...
- ... Nie możesz wyjść z czechem, albo sam? Jesteś dorosłym chłopem.
- ... Czech jest zajęty rozmawianiem z innymi, no dalej... Zgódź się! Wiem że jestem dorosłym mężczyzną, ale w duszy jestem dziesięciolatkiem. - ostatnie zdanie wypowiedział z sarkazmem.

Westchnąłem ciężko i popatrzyłem się na niego znudzonym spojrzeniem.
- ehh... No dobra, to gdzie idziemy...?- wreszcie się zgodziłem... I tak nie mam nic ciekawszego do roboty, a świeże powietrze raczej mnie nie zabjie.

- hmm... Może do lasu, albo do parku?
- Wolę do lasu. Nie będzie tam raczej żadnych ludzi.
- no dobra, chodźmy! - złapał mnie za nadgarstek i pociągnął przez korytarz. Widziałem że niektórzy zaczęli się śmiać z tego widoku. Zdążyłem włożyć uszankę i zabrać bluzę z przedpokoju.

Polak szedł pospiesznym krokiem, jakby się za nami coś paliło... Oczywiście dalej ciągnąc mnie za nadgarstek z dziecinnym uśmieszkiem.

Niektórzy ludzie na ulicy posyłali mi dziwne spojrzenia... Chciałem im powiedzieć że nie jestem gejem, i nie lubię ludzi homo, i to ze zgryźniwym głosem, ale się powstrzymywałem. (już wiemy czemu rusek ma problemy z samooceną ~notka autorki)

W pewnym momencie zabudowania się przerzedziły, a chodnik stał się bardziej nierówny, szliśmy pośród pól tuż koło głównej drogi.

Szliśmy tak chwilę, aż wreszcie zobaczyłem początek lasu: las zaczynał się tam, gdzie droga gwałtownie skręcała a chodnik się kończył.
- No, jesteśmy. Hm, kocham ten las. - w pewnym sensie go rozumiałem, też chodziłem często do lasu czy do parku, przez to że miałem tam dużo pozytywnych wspomnień. Polak nagle tak jakby przypomniał sobie że dalej trzyma mnie za nadgarstek i wreszcie na miłość boską go puścił...

Poprowadził mnie w głąb lasu... tylko mam nadzieję że się nie zgubimy, pomyślałem.

Las był gęsty ale naprawdę ładny... Kleo zatrzymał się przed strumykiem i siadł na pniu powalonego drzewa. Podążyłem za jego przykładem, i zobaczyłem że on poprostu gapił się w strumyk.

Między nami była cisza.

Nie taka niekomfortowa, wręcz przeciwnie. Czasem nie trzeba rozmowy żeby korzystać z momentu... Czasem właśnie taka zdrowa cisza jest najlepsza dla relacji dwóch osób.

Z moich "melancholijnych" przemyśleń wyrwał mnie głos polaka.
- To... jaki był twój oryginalny motyw wyjazdu do polski? - po jego głosie mogłem poznać że to miejsce też wprawiło go w podobny nastrój. Jest cichy raz w życiu, no i dobrze.

- Wiesz. Mama chciała wysłać mnie na kolonie razem z moją siostrą, i pozbyć się nas na dwa miesiące. Końcowo się nas pozbyła. A ty, czemu mieszkasz tylko z ukraińcem? Gdzie twoi rodzice? - powiedziałem, wyciągając z kieszeni bluzy papierosa. To był jeden z tych spokojnych momentów, w których nie zapalenie papierosa to grzech... Normalnie nie palę.

- Moi rodzice są zapracowani, mama pracuję od poniedziałku do piątku, a ojciec często wyjeżdża za granicę. Jeszcze na początku wojny ukraińca nam rząd wcisnął do domu, więc rodzice zadecydowali że kupią mi dom, żebym mieszkał sam razem z ukraińcem bo podobno by nie wytrzymali psychicznie. - powiedział, ostatnie zdanie z taką jakby kpiną w głosie. Słuchałem go uważnie, próbując bez rezultatu zapalić zapałkami papierosa.

- No, widzę że i moja matka się mną nie interesuje, i twoi rodzice się tobą nie interesują... Tyle mamy wspólnego. - odrzekłem w odpowiedzi. Nagle wział mojego papierosa, zapalił go zapalniczką i oddał mi go. -... Dzięki.

- hahah, nie ma za co. - zaśmiał się pod nosem. Chyba i on, i ja mieliśmy dość tych nieudanych prób zapalenia papierosa. Spojrzałem na niego z uśmiechem, następnie odwróciłem wzrok i zaciągnąłem się papierosem...

Uff, dawno nie paliłem... To aż dziwne.

- Możemy już wracać? Słońce zachodzi. - polak powiedział. Skończyłem szybko papierosa, zdeptałem papierosa pod butem i wstałem.
- Tak, wracajmy.

Cała droga powrotna zeszła nam w ciszy, ale znowu, nie w takiej niekomfortowej... I kurwa on znowu wbijał mi pazury w nadgarstek! Chyba muszę mu to wypomnieć na następnym spacerze, bo czuje że krew nie dopływa mi do dłoni...
~~~

Skończyliśmy na jakże romantycznym zdaniu~ lol

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Skończyliśmy na jakże romantycznym zdaniu~ lol

Aha, i macie zdjęcie ruska w sukience sprzątaczki...

Aha, i macie zdjęcie ruska w sukience sprzątaczki

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

HAHAHHHHH- *sadystyczny śmiech w tle)

*'-Homo-Slavic club-'*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz