𝓙𝓪𝓶𝓮𝓼𝓲𝓮 𝓟𝓸𝓽𝓽𝓮𝓻𝔃𝓮 𝓬𝔃𝓪𝓼 𝓭𝓸𝓻𝓸𝓼𝓷𝓪̨𝓬́

26 1 0
                                    


Gdy wstałam rano atmosfera była okropnie napięta. Gillian, Joyce i Rose nie rozmawiały ze sobą, a Eve nie wróciła na noc. Byłam tym faktem nieco zmartwiona, lecz postanowiłam nie zaprzątać tym sobie głowy. Były aktualnie ważniejsze rzeczy, takie jak mam przetrwać eliksiry z profesorem Slughornem bez eksplozji mojego kociołka. W Durmstrangu znacznie mniej czasu poświęcaliśmy na naukę eliksirów przez co byłam znacznie w tyle. Przodowałam za to na zaklęciach co było poniekąd przydatne. 
Stojąc pod salą znajdującą się w lochach zamku czekałam na profesora. Byłam za wcześnie,  lecz mogła to być całkiem dobra okazja, by porozmawiać ze Slughornem, może mógłby mi jakoś pomóc. Zobaczyłam nadchodzącego mężczyznę. 

— Dzień dobry panno Smith, jesteś sporo przed czasem, czy coś się stało? — uśmiechnął się szczerze. 

— Dzień dobry profesorze, właściwie to tak. Czuję, że nie radzę sobie zbyt dobrze z bieżącym materiałem. Czy mogłabym liczyć na pomoc z pana strony? — spytałam z nadzieją. 

Mężczyzna chwilę się zamyślił. 

— Oczywiście panno Smith. Znajdę dla pani kogoś do korepetycji. Niech panienka po ostatniej lekcji przyjdzie do mnie, dobrze? 

Energicznie pokiwałam głową. 

— Bardzo dziękuje. 

W tym czasie pod salą zebrali się pozostali uczniowie. Zobaczyłam Albusa na końcu zbiorowiska, więc przecisnęłam się do niego, byśmy weszli na zajęcia razem. 

— Jak poszła rozmowa? 

— W porządku, znajdzie mi kogoś do korków — wzruszyłam ramionami. 

Chłopak pokiwał wolno głową. Zajęliśmy miejsca w sali. Uważnie wsłuchiwałam się w wywód nauczyciela mając nadzieję, że wyciągnę z niego jak najwięcej. Reszta zajęć minęła mi wyjątkowo bez żadnych przeszkód. Siedząc na ostatniej lekcji jaką była transmutacja byłam wyjątkowo rozproszona, ponieważ jedyne o czym myślałam były korepetycje z eliksirów. Gdy wybrzmiał dzwonek kończący lekcje wyparowałam z klasy i pobiegłam w stronę lochów. Zapukałam do drzwi sali i gdy usłyszałam proszę wejść, otworzyłam je. 

— Dzień dobry profesorze. 

— Dzień dobry panno Smith, panny korepetytor powinien być lada chwila! Będziecie mogli korzystać z mojej sali, lecz mam mnóstwo innych spraw, nie będę was nawiedzał w tym czasie. 

Pokiwałam głową na znak, że rozumiem. W tej samej chwili próg sali przekroczył chłopak, którego nie wiedzieć czemu kojarzyłam. 

— Dzień dobry panie profesorze. — odparł znajomy głos. 

Zmrużyłam delikatnie oczy próbując przypomnieć sobie skąd mogę znać chłopaka. 

— Dzień dobry panie Black, zapraszam — odparł mężczyzna — To twoja uczennica, a teraz przepraszam, ale ledwo wydostaje się ostatnio spod kupy papierów. 

Chłopak podszedł bliżej i wyciągnął dłoń w moją stronę. 

— Isaac Black — uścisnęłam jego dłoń. 

— Roxanne Smith. 

— Czy my się przypadkiem nie spotkaliśmy na Pokątnej? — przekrzywił lekko głowę przyglądając mi się z zaciekawieniem. 

No tak. Chłopak z Pokątnej. Życie lubi ze mnie drwić. 

— Tak mi się wydaje — uśmiechnęłam się delikatnie. 

𝐸𝓍𝓅𝑒𝓁𝓁𝒾𝒶𝓇𝓂𝓊𝓈 • James Sirius PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz