𝓷𝓲𝓮 𝓼𝔃𝓾𝓴𝓪𝓳 𝔀𝔂𝓶𝓸́𝔀𝓮𝓴, 𝓢𝓶𝓲𝓽𝓱

34 1 0
                                        

Ciężko było powrócić do szkolnej rutyny po wszystkim co miało miejsce w okresie świątecznym, lecz dzięki pomocy bliskich mi osób byłam w stanie odetchnąć. 
Każde miejsce w zamku przypominało mi o Isaacu. Każdy korytarz, Pokój Wspólny gryfonów, Wielka Sala. Wiedziałam, że prędzej czy później, będę musiała o nim zapomnieć. Nie wiedziałam czy kiedykolwiek jeszcze go zobaczę. 

— Roxanne! Czy ty mnie w ogóle słuchasz? — zawołała Rose machając mi ręką przed oczami. 

— Nie. — odparłam szczerze. 

Dziewczyna przewróciła oczami wzdychając lekko. 

— Jeśli nie pójdziesz ze mną na ten mecz to zaciągnę cię siłą! 

Spojrzałam na nią próbując wyglądać groźnie. 

Nie działa. — parsknęła. 

Wypuściłam ciężko powietrze z ust. 

— Niech będzie. 

Granger-Weasley uniosła ręcę w górę na znak zwycięstwa. Spojrzałam na zegar i uświadomiłam sobie, że mecz Hufflepuff - Gryffindor, zaczyna się za piętnaście minut. Wstałam ociężale z łóżka i podeszłam do szafy. Założyłam na siebie luźny, lecz ciepły sweter i zarzuciłam płaszcz. 

Nie zmarzniesz? — spytała Joyce. 

Wzruszyłam ramionami. Niezbyt mnie interesowało czy zmarznę. 
Już po chwili byłyśmy w drodze na trybuny. Zajęłyśmy miejsce mniej-więcej po środku i czekałyśmy na rozpoczęcie. Gdy zawodnicy pojawili się na boisku, po trybunach rozniósł się krzyk podekscytowania. Przewróciłam niezauważalnie oczami. Mecz się rozpoczął. Obie drużyny szły łeb w łeb. Zauważyłam znicz, tak jak dwójka szukających. Ruszyli w pościg. Potter był w tyle, lecz nie na długo. Zawodnicy przelecieli tuż nad moją głową. 

— Złap to Potter! — wrzasnęłam. 

Rose siedząca obok mnie uśmiechnęła się pod nosem. Posłałam jej pytające spojrzenie. 

— Cytuję: "James Potter to skończony idiota bez jakiegokolwiek talentu, z ego sięgającym wyżej niż Azkaban." — parsknęła. 

— Ale znicza mógłby złapać. — wzruszyłam ramionami rozbawiona. 

Jak na życzenie James zanurkował w dół i po chwili trzymał małą, złotą piłeczkę w dłoni. Uniósł ją w górę w geście tryumfu. Krzyki gryfonów rozniosły się po boisku. Zawodnicy Gryffindoru podnieśli Pottera i zaczęli podrzucać. W głowie zatliła mi się myśl, że szykuje się impreza. 


Oderwałam wzrok od książki, by spojrzeć na bliską płaczu Eve. 

— Jak nie ubiorę czegoś sensownego to Zack nigdy mnie nie zechce. — powiedziała łamliwym głosem. 

Westchnęłam lekko i odłożyłam czytaną lekturę na bok. Podeszłam do swojego kufra i wyciągnęłam z niej ciemnoczerwoną sukienkę na cienkich ramiączkach. Rzuciłam nią w dziewczynę. 

— Nada się? — spytałam obojętnie. 

Oczy Eve stały się duże niczym pięciozłotówki. 

Jest idealna! Dziękuję, dziękuję, dziękuję! — krzyknęła radośnie i podbiegła cmoknąć mnie w policzek. 

Wbiegła niczym burza do łazienki, tym samym wypędzając z niej Gillian. 

— Co ta miłość robi z człowiekiem? — zaśmiała się Montgomery. 

Zlustrowałam dziewczynę wzrokiem. Była ubrana w spodnie z rozszerzonymi nogawkami i mocno wycięty czarny top. Wyglądała bardzo dobrze. 

𝐸𝓍𝓅𝑒𝓁𝓁𝒾𝒶𝓇𝓂𝓊𝓈 • James Sirius PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz