— Nie Joyce, przymierz tą niebieską. — powiedziałam nieprzekonana w stronę przyjaciółki.
— Ale niebieska jest taka grzeczna. — westchnęła ciężko.
— Joyce Martin, ta sukienka ledwo zakrywa twoje dupsko. — przewróciłam oczami rozbawiona.
— Ale jest na długi rękaw, bez dekoltu.
— Ale podkreśla ci kolor oczu! — zawołałam wytykając na nią palec.
Blondwłosa chwilę się zastanawiała, lecz w końcu przyznała mi rację. Dziś nadszedł dzień wielkiej imprezy organizowanej przez Jamesa Pottera. Nie podchodziłam do niej z olbrzymim entuzjazmem, choć ostatecznie doszłam do wniosku, że dobrze będzie rozerwać się po ciężkim tygodniu. Starszy z braci Potter zaprosił na imprezę pół Gryffindoru jak i znajomych z innych domów. Miało dołączyć do nas rodzeństwo Malfoy, Scorpius i Madeline. Kilka koleżanek Rose z Ravenclaw, a nawet puchonka, która ostatnio ma niezdrową obsesję na punkcie Jamesa, wraz ze swoimi znajomymi. Długo przekonywałam tego kretyna, bym mogła wziąć ze sobą Isaaca. Po wielu namowach i obietnicy, że napiszę za niego esej z Transmutacji, w końcu dostałam przyzwolenie.
Do imprezy zostało pół godziny, więc wspólnie z moimi przyjaciółkami szykowałyśmy się, starając się wyglądać jak najlepiej. Joyce miała być czymś na rodzaj aniołka, w błękitnej sukience i białej masce z piórami. Rose postanowiła być lisicą ze względu na jej płomiennie rude włosy. Eve i Gillian zdecydowały się być panterami, w wzorzystych kombinezonach i maskach. Ja za to do samego końca nie miałam pomysłu na kostium. W końcu zdecydowałam się być czarnym łabędziem. Włosy wyprostowałam i pozostawiłam rozpuszczone, zdałam sobie sprawę jak bardzo mi urosły od wakacji. Za jakiś czas będzie trzeba je skrócić. Założyłam czarną, satynową sukienkę. Sięgała mi ona do połowy uda, idealnie podkreślała talię i była wiązana na plecach. Na stopy wsunęłam jednak białe sportowe buty. Nie było żadnej szansy, że wytrzymałabym w obcasach dłużej niż dwie godziny, a nie uśmiechało mi się specjalnie wracać do dormitorium. Na oczy założyłam czarną maskę z piórami i złotymi zdobieniami. Pomalowałam usta ciemnobrązową pomadką i byłam gotowa. Usiadłam na łóżku Gillian tuż obok dziewczyny i obie z rozbawieniem patrzyłyśmy na Rose próbującą przyczepić sobie lisi ogon do spódnicy. W końcu Eve zlitowała się nad nią i w czasie gdy my umierałyśmy ze śmiechu, Davies bez większego problemu przymocowała rekwizyt.— Możemy iść? Muszę powalić Zacka moim urokiem. — uśmiechnęła się czarująco Eve.
— Tak możemy, tylko nie pij za dużo, bo skończysz jak poprzednio. — prychnęła prześmiewczo Gillian.
— Pierwszy raz wtedy piłam alkohol! — wrzasnęła Davies.
— To nie ma znaczenia, uważaj, bo ja z podłogi cię zbierać nie będę. — odpowiedziała jej ze śmiechem Montgomery.
Skierowałyśmy się do wyjścia z pokoju. Dwie pantery nie mogły doczekać się, więc zbiegły po schodach jak poparzone. Ja z Rose i Joyce spokojnie weszłyśmy do pomieszczenia. Głośna muzyka dudniła, w jednym końcu pokoju stał głośnik, w drugim zaś prowizoryczny bar prowadzony przez Hugo Weasleya i Aarona Diggory. Skierowałam się w ich stronę.
— Co dziś serwujecie? — uśmiechnęłam się w stronę kolegów.
— Cokolwiek sobie panienka życzy. — odparł Aaron kłaniając się niedbale.
— Whiskey z colą proszę — parsknęłam rozbawiona i po paru sekundach odebrałam od chłopaka drinka.
Ruszyłam na poszukiwania znajomych.
CZYTASZ
𝐸𝓍𝓅𝑒𝓁𝓁𝒾𝒶𝓇𝓂𝓊𝓈 • James Sirius Potter
FanficRoxanne po trzynastu latach mieszkania i nauki w Bułgarii wraca do Anglii. Co za tym idzie zmienia szkołę z Instytu Magii Durmstrang na Hogwart. Od razu łapie wspólny język z wieloma uczniami, można by powiedzieć, że ma z górki. Czy na pewno? Czeka...