Gdy wysiadłam z pociągu, dostałam informację, by razem z pierwszorocznymi udać się do szkoły łódkami. Wylądowałam w łódce z czwórką dzieciaków, którzy spoglądali na mnie w niezręcznej ciszy.
Podróż nie trwała długo, ale była niesamowitym doświadczeniem. Mam nadzieję, że przez całe życie będę o tym pamiętać, bo dwa razy się czegoś takiego nie widzi. Po wyjściu z łódek, gajowy Hagrid przekazał nas w ręce profesor Sprout. Zaprowadziła nas ona do zamku, gdzie przed wejściem do Wielkiej Sali wygłosiła długą i z lekka nudną mowę, w której nie powiedziała nic czego nie dowiedziałabym się wcześniej od Lily.
Zwartą grupą przekroczyliśmy progi sali, szłam na szarym końcu jako, że do pierwszaków nie należałam. Poczułam na sobie czyjeś spojrzenie, więc odwróciłam głowę w tamtą stronę. Lily wgapiała się we mnie radośnie i pokazała kciuki w górę. Zaśmiałam się lekko i odpowiedziałam tym samym. Dzieci były wyczytywane alfabetycznie, aż lista dobiegła końca i przyszła kolej na mnie.
— W tym roku dołączy do nas nowa uczennica, która będzie uczęszczała na czwarty rok. Roxanne Smith! Zapraszam! — odparła radośnie profesor.
Weszłam dość pewnym krokiem na podwyższenie i usiadłam na taborecie. Na moją głowę nałożono Tiarę Przydziału, która kompletnie zasłoniła mi widok.
— Witaj Roxanne, widzę, że jesteś dość ciekawym przypadkiem — odezwała się Tiara w mojej głowie — Nauka nie sprawia ci problemów, lecz na Krukonkę jesteś zbyt mało bystra...Ah ta wrażliwość! Dużo płaczesz, co? Pracowitość, miłość do literatury, ah jakże wielka miłość! Ambicja, przebiegłość...zatem może Slytherin? Ale cóż to? Cóż to za odwaga! Masz dobre serce, moje dziecko. Braterstwo, skoczyłabyś w ogień za bliskimi. Chyba już wiem co z tobą zrobić... — Tiara zamilkła, aż w końcu wydała z siebie głośny okrzyk — Gryffindor!
Z jednego z stołów rozległy się ogromne brawa i wiwaty, więc domyśliłam się, że to właśnie tam mam się udać. Zdjęłam Tiarę i popędziłam do Lily, obok której było wolne miejsce.
Na uczcie nie bardzo skupiałam się na jedzeniu, głównie zajęłam się poznawaniem nowych osób. Zdążyłam poznać część rodziny Lily, jej starszego brata - Albusa, kuzynostwo Rose i Hugo Granger - Weasley, kolegę Rose - Frank'a Longbottom i parę innych świetnych osób. Gdy uczta dobiegła końca udałam się wraz z nowopoznanymi do Pokoju Wspólnego Gryfonów. Jak się okazało dormitorium dzieliłam z Rose, Eve Davies, Gillian Montgomery oraz Joyce Martin.
Nie rozmawiałyśmy zbyt dużo tego wieczoru, gdyż wszystkie byłyśmy zmęczone po podróży, jedynie zajęłam wolne łóżko i padłam na nie, niemalże od razu zasypiając...
Leniwie przetarłam oczy i rozejrzałam się po łóżkach współlokatorek. Rose siedziała na swoim i zajęta była czytaniem książki. Reszta dziewczyn spała w najlepsze. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał siódmą rano.
— Dzień dobry — powiedziałam ziewając.
— Cześć — uśmiechnęła się dziewczyna nie odrywając wzroku od czytanej lektury.
Przeciągnęłam się, a następnie wstałam z łóżka i skierowałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, umyłam włosy, twarz, zęby i wykonałam lekki makijaż. Włożyłam na siebie szlafrok i udałam się z powrotem do pokoju z zamiarem wybrania stroju na dziś. Chwyciłam jasne jeansy z wysokim stanem i białą, krótszą bluzę, jako uzupełnienie wzięłam złote łańcuszki, kilka pierścionków i wysokie, białe skarpetki. Ponownie weszłam do łazienki i ubrałam się. Włosy wysuszyłam z pomocą magii. Gdy wyszłam zobaczyłam, że reszta dziewczyn już nie śpi. Zegar wskazywał ósmą. Poczekałam na resztę i udałyśmy się na Wielką Salę. Eve, Joyce i Gillian usiadły na końcu stołu, a ja i Rose przysiadłyśmy się do Franka, Albusa i nieznanego mi jeszcze chłopaka o ciemnych włosach.
CZYTASZ
𝐸𝓍𝓅𝑒𝓁𝓁𝒾𝒶𝓇𝓂𝓊𝓈 • James Sirius Potter
أدب الهواةRoxanne po trzynastu latach mieszkania i nauki w Bułgarii wraca do Anglii. Co za tym idzie zmienia szkołę z Instytu Magii Durmstrang na Hogwart. Od razu łapie wspólny język z wieloma uczniami, lecz na jej drodze staje nieznośny James Potter oraz taj...
