4. "Właśnie North. Pora dorosnąć."

262 12 6
                                    

- Venus?! Venus, co się stało? - Podbiegł do mnie odrazu Shaker i zaraz dołączył do niego North.

- Cholera, po co ja cię namawiałem. Znajdźcie szybko jej torebke! Zwykła czarna z przypiętym breloczkiem. - Krzyknął do reszty blondyn, który zdawał się otrzeźwieć w tej sytuacji. Wszyscy mimo, że nie wiedzieli o co chodzi, to rzucili się w poszukiwaniu przedmiotu. - Venus nogi do klatki i oddychaj okej? Wdech, wydech.. Japierdole tak cholernie cie przepraszam!

- North ty też może pooddychaj. Venus powoli okej? Wdech i wydech. - Nagle inicjatywę przejął czarnowłosy, który moze nie wiedział o co chodzi, ale zachował zimną krew i chyba wiedział co robi.

Musiałam wyglądać strasznie żałośnie. Rozpaczliwie próbowałam złapać oddech, a z moich oczu leciały pojedyńcze łzy. Zdecydowanie nie tak wyobrażałam sobie moje pierwsze spotkanie z Supa Strikas. Jak mogłam być na tyle głupia, aby nie wziąć przed grą leków.

Na szczęście w naprawdę krótkim czasie Tygrys wrócił z moją torebką, z której North wyjął mój lek na astmę i wcisnął mi go do ręki. Przyłożyłam go szybko do ust i wzięłam dwa krótkie oddechy. Pomogło, ale jednak przez mniejszy dopływ tlenu przez te kilka minut, czułam się dość osłabiona.

Podparłam sobie głowę ręką i przekazałam glikokortykosteroidy Northowi, aby schował je spowrotem do mojej torebki.

- Przepraszam was, że zwaliłam impreze. - Powiedziałam nagle mając totalne wyrzuty sumienia, że zepsułam zabawe chłopakom.

- Venus nie mów tak nawet! To jest całkowicie moja wina. Wiedziałem, że masz astmę, a i tak cię namawiałem do wysiłku fizycznego. Strasznie cię przepraszam. Poza tym i tak jest już późno, więc każdy sie powoli bedzie rozchodził. - Blondyn wypalił swój krótki monolog a ja tylko kiwnęłam glową nie mając siły na nic więcej.

Nie mylił się wcale, bo faktycznie część która nie piła, albo tylko trochę, zaczęła się zbierać. Ledwo i z asekuracją Shawa, ale wstałam, i się z każdym pożegnałam. Postanowiłam jeszcze jakiś czas zostać na zewnątrz, więc kiedy przeszli spowrotem do domu, ja usiadłam ponownie na ziemi.

Został ze mną Shaker. Nie dziwiłam się w końcu też był pijany i raczej się do domu nie wybierał.

- Nawet nie wiesz jak głupio sie czuje, kiedy na pierwszym spotkaniu z graczami super ligi prawie się udusiłam. - Wstyd który odczuwałam był ogromny, ale mimo to, cicho się zaśmiałam. Chłopak odpowiedział mi tym samym. Po chwili wyciągnął do mnie ręce jakby chciał mnie objąć.

- Mogę? - Zapytał, na co skinęłam głową i po chwili znalazłam się w uścisku chłopaka. - Nie sądze, że powinien to być wstyd. Nie mogłaś sobie przecież wybrać tego, czy będziesz chora czy nie. Jeśli chodzi ci o to co chłopacy o tobie pomyślą, to absolutnie nie powinnaś się o to martwić. W żadnym stopniu cię nie będą oceniać czy skreślać.

- Dziekuje naprawde, ale mogłam się nie zgadzać aby grać..

- Myślisz że North by odpuścił? I tak czy tak by to się stało, więc nie ma co rozpamiętywać. Nie martw się więcej o to, okej? - Spojrzał mi w oczy chcąc się pewnie upewnić, że nie skłamie, ale czułam, że to spojrzenie byłoby mnie w stanie zwalić z nóg. Gdyby nie fakt tego, że siedze.

- Queridos míos, nie sądzicie, że sen jest potrzebny? - Dołączył do nas nagle El Matador, króry również wydawał się już bardziej trzeźwy niż pijany.
(Moi drodzy)

- Uhh, vamos El Matador. - Odpowiedziałam mu, opierając głowę o ramię Shakera.
(daj spokój El Matador.)

- Po co spać jak można coś robić. Pomysły? - Powrócił do nas North, który już najwyraźniej pożegnał gości.

- Nie wiem.. Spać? - Odpowiedziałam, za co dostałam jego zirytowane spojrzenie.

- Nudaaa

- Nooorth, masz namioty? - Zapytał go El Matador, a on z błyskiem w oku, biegiem ruszył do domu. Po chwili wrócił do nas z całym sprzętem campingowym.

- Nie. Mamy spać na dworze.? - Załamana spojrzałam na przyjaciela. Uśmiechnął się tylko wrednie i zabrał się za rozkładanie namiotu.

- A co? Księżniczka nie zaśnie w takich warunkach?

- Dokładnie. Kto wie, może akurat pod moim namiotem, będzie jakiś kamyczek i obudzę się cała posiniaczona.

- Nie martw się, twój rycerz na białym koniu cię ocali. - Chciałam mu coś odpowiedzieć, ale zapomniałam o tym kiedy zobaczyłam namiot, który był dużo większy niż wydawał się na opakowaniu.
- Wygląda na to, że się wszyscy pomieścimy w jednym.

Ja jako jedyna rozsądna osoba poszłam do domu, aby przynieść jakąś pościel, koce i poduszki. Nie mogłam z astmą, aż tak się narażać w ciągu jednego dnia. Kiedy wróciłam, wygoniłam ich z namiotu, aby wsyztsko ładnie wyścielić.

- Northh, daj mi coś na spanie. - Rozkazałam mu kiedy wyszłam z namiotu a on poszedł do domu. Wrócił z szarymi dresami i czerwoną bluzą z herbem Supa Strikas.

- Nie szkoda ci kubowej bluzy? - Zapytałam go na co on tylko wzruszył ramionami.

- Klubowy merch to jest doslonwie trzy czwarte mojej gatderoby, a uwierz, że jest nie mała. Z resztą u każdego to tak wygląda. - Skinęłam tylko głową i ruszyłam ponownie do domu aby się przebrać. Kiedy wróciłam, towarzysze znowu siedzieli w namiocie. Przebrani do spania i opatuleni kocami które ja sama przyniosłam. Zero wdzięczności.

- To co? Opowiadamy straszne historie? - Zaproponował Shaker i oświetlił swoją twarz od dołu latarką.

- Absolutnie.

- A cooo? Venus się boi? - Odgryzł się złośliwie North.

- Nawet jeśli to co? - Zapytałam go zirytowana jego zachowaniem.

- No weź, Veeen. To już nie liceeum.

- Właśnie North. Pora dorosnąć.

- Dobra, dobra już. Wiem, że nadrabiacie sobie te ostatnie lata, ale wracamy do tego co mieliśmy robić. - Wtrącił się do naszej wymiany zdań El Matador i przejął latarkę od Mokeny. - Pewnego deszczowego dnia, kied-

- Nieee! - Wzięłam jeden z kocy i zasłoniłam sobie uszy, po czym opadłam na poduszkę i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

★★★★★★★★★★★★★★★★

Pisałam ten rozdział doslownje zaraz po poprzednim, az tak mnie wena złapała

(to jest szok)

Przynajmniej mam rozdzial pewniaczek bo w poprzednim was zostawiłam w takim momencie.

opinie →→

widzimy się w nastepnym!

940 słów

Gentleness [Shaker x Oc] Supa StrikasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz