7. "Jak się angażujesz w jakąś relacje to w całości."

183 12 4
                                    

North podsunął mi talerz z obiadem. Drugą porcje położył na przeciwko i sam tam usiadł.

— No to ten.. Smacznego.. Nie otruj się... - Chłopak spojrzał się na mnie, a potem na swój talerz.

— North.. Dopiero co wyzdrowiałam, a ty mi podajesz jakieś jedzenie niewiadomego pochodzenia.. - Oparwszy głowę o jedną rękę, drugą zaczęłam grzebać w talerzu. Chłopak niepewnie spróbował swojego dzieła.

— Nie jest złe..

— Ja chyba podziękuję.. Nie jestem głodna jednak - Odsunęłam swój talerz, na co tylko zmierzył mnie obrazonym spojrzeniem.

— Ale ty jesteś. Nie wspierasz mnie w moich pasjach.. - Chciał wziąć kolejną porcje na widelec, ale w tym momencie zadzwonił jego telefon. Z obojętnym wzrokiem spojrzał na urządzenie, jednak po chwili jego źrenice się zmniejszyły i natychmiast odebrał.

— Halo? ... Ale Trenerze! miało nie być treningu ... No będę - Powiedział zrezygnowany i rozłączył się. — Przepraszam Venus, ale muszę lecieć.. Nagle kurwa jest trening o którym nikt mnie nie poinformował.

— Mogę się założyć, że po prostu o nim zapomniałeś. Leć. - Powiedziałam i również wstałam z krzesła, aby go odprowadzić.

— Czekaj spakuje wszytskie najważniejsze rzeczy, a po reszte wpadnę później. - Poleciał na jednej nodze do mojego pokoju gdzie zostawił swoją torbe. W między czasie z szafki wyciągnęłam jeden z batonów proteinowych, oraz wode z lodówki. Kiedy wrócił wrzuciłam mu je do torby i się pożegnaliśmy.

Postanowiłam, że najwyższa pora, aby zdać cioci relacje z tego, co się dzieje aktualnie u mnie więc chwyciłam telefon i zaczęłam rozpisywać mój ostatni miesiąc. Kiedy skończyłam opowieść o tym jak po latach spotkałam Northa i poznałam drużynę czołującą w super lidze, wysłałam wiadomość. Nie widząc co będę ze sobą robić, stwierdziłam, że się pomaluję. Poszłam do swojego pokoju, gdzie rozsiadłam się przed toaletką i wyciąlnęłam z szuflady moje ulubione kosmetyki.

Po dłuższej chwili zastanawiałam się jakie kreski zrobić. Finalnie stwierdziłam że przeciągne niezbyt dlugą kreske czarnym cieniem. Potem nałożyłam rozświeylacz na nos i w kąciki, a na oczy przykleiłam sztuczne rzęsy. Spojrzałam na siebie w lustrze i stwierdziłam, że naprawdę ładnie mo wyszło. Jednak wtedy znowu zaczęło mi się nudzić. Sprawdzilam więc godzinę, aby stwierdzić co mogę jeszcze zrobić.

Siedemnasta trzydzieści sześć. Chłopcy napewno skończyli już trening. Chciałam już pisać do Northa, ale wyprzedził mnie Shaker, który do mnie zadzwonił. Oczywiście odrazu odebrałam.

— Hej, Venuus. Chciałabyś się dzisiaj spotkać? - Przywitawszy się, odrazu przeszedł do setna.

— Jasne, o której i gdzie? - Zapytałam, kierując wzrok na szafę, już myśląc, w co się ubiorę.

— A kiedy byś mogła? Na plaży obok tego hotelu.

— Może osiemnasta dwadzieścia? - Rzuciłam wyciągając z szafy szare spodnie, kroju cargo.

— Będę czekał, do zobaczenia. - Rozłączył się, więc szybko przebrałam się w spodnie i rozpoczęłam poszukiwania białego topu. Miałam conajmniej sześć, a nagle żadnego nie mogłam znaleźć.

Mialam się już poddać, jednak zobaczyłam fragment bialego materiału wystającego spod sterty ubrań. Wyciągnęłam go i róznież założyłam. Stanęłam przed lustrem, żeby ocenić to jak wyglądam. Czegoś mi brakowało więc chwyciłam czarny krawat i zebrałam się do wyjścia.

Założyłam białe buty oraz czarną kurtke, którą tylko na siebie zarzuciłam, ale jej nie zapięłam, wzięłam ją tylko dlatego, że jesienne wieczory stawały się coraz chłodniejsze.

Po wyjściu z mieszkania, ruszyłam do swojego auta. Podjechałam na miejsce spotkania trzy minuty przed ustalonym czasem. Zostawiłam samochód na hotelowym parkingu i przeszłam kawałek po plaży. Nie musiałam się wysilić, aby zobaczyć chłopaka w czerwonym dresie który robił coś w telefonie. Podeszłam do niego, a on podniósł głowę kiedy usłyszał moje kroki.

— Nie jest ci zimno? Zapnij może kurtkę. - Usmiechnął się delikatnie patrząć na mnie z góry.

— No weeeź. Drugi North się znalazł. - Zalożyłam ręce na piersi i odwróciłam wzrok, ukazując mu swój lewy profil.

— Ej, bez przesady! Aż taki zły nie jestem - Automatycznie wybuchłam śmiechem, na co chlopak również się zaśmiał.

— Dobra nie ładnie tak obgadywać.. Przeżyliście trening tak? Myślałam, że się popłacze jak dostał telefon od trenera.

— W tym momencie to ty go obgadujesz. - Chłopak zapiął szybko moją kurtke i zaczął powoli iść, więc oczywiście zrobiłam to samo.

— Już wyzdrowiałaś, tak?

— Dokładnie tak. Nasza surferka przypilnowała mi diety, ubioru i brania leków.

— Widzisz, zawsze przyjaźnie bierze do siebie na dwieście procent. Zresztą doskonale go rozumiem. Jak się angażujesz w jakąś relacje to w całości. - Spojrzał na swoje buty.

— Nie mogę się z tym nie zgodzić. Czasami przeraża mnie to jak ludzie umieją się nawzajem ranić.

— Taak, ale jakoś smutny temat się rozwija. Szybko, yyy. Wiesz, że ostatnio robiłem kapki bez przerwy przez sześć godzin? - Uśmiechnął się z dumą, a ja nie wiedziałam o co chodzi z moją zerową wiedzą na temat piłki nożnej.

— Kapek czyli..?

— Odbijasz piłke tak, żeby nie dotknęła ziemii. Wynikło to z tego, że El Matador chciał sobie podnieść ego więc założył się, że nie dam rady pobić jego rekordu. Miał coś około dziesięciu tysięcy. Mi wyszło mniej więcej dwadzieścia jeden i pół tysiąca. - Moje oczy się szeroko otworzyły, kiedy usłyszałam te liczby.

— Co jest.. Ja nawet raz piłki nie umiem podbić - Mój głos nie ukrywał tego, że zdecydowanie byłam pod wrażeniem tego rekordu.

— Kiedyś cię będę mógł nauczyć. Wiesz, to nie jest takie trudne. Jak już poznasz technikę to żeby tyle razy ją podbić to już tylko żmudny i długi proces. - Westchnął spoglądając tym razem w niebo.

— Powiedzmy, że tak

— Poza tym nie wydaje mi się, że jakoś źle grasz. Przecież ostatnio u Nor-

— Nawet mi o tym nie przypominaj. Zadyszke złapałam po pięciu minutach, a piłkę przejęłam tylko dlatego, że wszyscy byli wstawieni i nie trzymali się sztywno na nogach. - Powiedziałam przykładając sobie  dłoni do skroni z zażenowania, przypominając sobie nasz mecz.

— Nie doceniasz się. Co jak co, ale instynkt piłkarski w żadnej sytuacji nie zanika. - uśmiechnął się, a tym razem jego wzrok wylądował na mnie.

Przez naprawdę długi czas rozmawialiśmy o najróżniejszych głupotach, całkowicie ignorując fakt, że słońce już dawno zaszło, przez co jedynym źródłem światła były od czasu do czasu mijane przez nas latarnie.

Znałam się z chłopakiem naprawdę krótko, ale odczuwałam bardzo duży komfort rozmawiając z nim. Umiał się wyrazić na każdy temat, idealnie dobranymi słowami. Czułam, że naprawdę jest komfortową osobą, której można zaufać. Był jak zapach ulubionych perfum, który cały czas się chciało czuć.

★★★★★★★★★★★★★★★★★★★

1000 słów

Gentleness [Shaker x Oc] Supa StrikasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz