8 rozdział

153 11 0
                                    

Ashton P.O.V

Nie widziałem Luke ' a już 4 dni.
Przywiózł mnie wraz z Cal ' em do domu z pracy - nasze ostatnie widzenie.

Tesknię , nawet bardzo.

Dzwoniłem, wiele razy. Z początku był sygnał, teraz nawet tego nie ma.

Napisałem kilka sms ' ów .
Na żadne nie odpowiedział.

Nawet email ' a napisałem.

Wszystko bez skutków.

Martwiłem się, martwię.

W pracy, nawet nie prosząc dostałem wolne na tydzień. Rozmawiałem z szefem. Mówił, że jeśli nie zmienie swojego zachowania to będzie zmuszony do zwolnienia mnie. Mam to wolne wykorzystać na wypoczynek .
Nie chcę stracić pracę. Nie łatwo znaleźć pracę.

Ten pingwin , z którym pisałem też się nie odzywał.
Na uczelnię też nie chodziłem.

Wyjąłem z kieszeni telefon, siadając na czerwonym fotelu. Dłonią odgarnąłem włosy z twarzy.
To już ostatni raz, kiedy do niego dzwonię z nadzieją , że odbierze.
Brak sygnału ...

Łzy zebrały się i wypłyneły z mych oczu na wspomnienie słów, które mnie dręczą , o każdej porze dnia.

Pożucił cię jak małą dziwkę, jak i ciebie, kiedyś ojciec .

Zakryłem dłońmi twarz. Płakałem, jęczałem z bólu, który dawał o sobie znać . Nie pałakałem tylko z powodu dupkowego zachowania Hemmings ' a , lecz także z tego jaki jestem żałosny.
Trzy lata temu przez 4 mięsiące chodziłem do psychologa. Nauczyciele stwierdzili, że mam problem ze sobą. Gdybym nie udawał, że wszystko okay ze mną pewnie teraz bym siedział w psychiatryku. Dzięki mojej "grze "
zerwałem ze swoim przyzwyczajeniem - ranienie swojego ciała. Często zastanawiałem się dlaczego to robiłem ? Teraz o tym zapomniałem. Wynika z tego, że dawno w moim życiu nie za gościł smutek oraz ból.

Nie czułem takiej tęsknąty nawet, wtedy kiedy pierwszy raz poszedłem do szkoły. Pamiętam, że przez pierwszą godzinę płakałem za mamą, ale później za kolegowałem się z Gerard ' em i przeszło mi.
Gerard był moim dobrym kolegą w podstawówce.

Teraz potrzebuję Luke ' a .

Cierpiałem fizycznie i psychicznie.

Podniosłem swoje ciało, szybkim ruchem stając na baczność.
Poczułem silne dudnienie i zawroty w głowie. Oparłem się o fotel, uniemożliwiając sobie jaki kolwiek upadek. Gdy, dolegliwość nie wyspania, lamentu wewnęterznego przeszła, ruszyłem do łazienki.

W szufladkach szukałem szpilkę do włosów mojej siostry, którą pewnej nocy zostawiła u mnie. Miłe wspomnienie. Wróciliśmy z imprezy, o której mama nie wiedziała. Mama zabraniała Liz imprezowania do dziś tak jest. Pod przykrywką, że spedzi ze mną weekend, poszliśmy na zabawę.

Szpilka miała ostre zakonczenie. Zdjąłem z szufladki, która była umieszczona wysoko nad wanną buteleczkę spirtusu salicylowego.

Podszedłem do umywalki . Oblałem rzecz, należocą do mojej siostry spirtusem. Umyłem wodą i ostry koniec lekko przetarłem zindifikowanym płynem. Usiadłem na zimnych kafelkach, opierając się o wannę .
Przyłożyłem rzecz do dolnej części ręki. Przycisnąłem do skóry, powoli zjeżdzając do dłoni. Piękło, kuło, ależ to nic jak dla mnie. Zasłoguję na więcej. Na więcej bólu, za te wszystkie błędy.

Wstałem " odrywając stare strupy po starych ranach " . Wstałem ponownie w życiu ze skarzoną duszą.

Odpiąłem guzik, zamek od spodni. Szybko zsunąłem je z ud.
Umieściłem się do wcześniejszej pozycji.
Przycisnąłem mocno do bladej skóry *haftkę , zjeżdżając nią pionowo do kolan.
Drugi raz taki sam tylko odrobinę mocniej, bo teraz trochę krwi pociekło, ale trochę.
Trzeci raz jeszcze moniej i więcej krwi. Nagle przed oczami pojawiła mi się ( w głowie ) twarz Luke ' a.

Pieprzony taki perfekcyjny. Zgrabny nosęk, magiczne oczy, wąskie usta, a w nich kolczyk.
Na samą myśl o nim czułem coś w brzuchu.

Zsunąłem z ciała czarne bokserki. Ponownie w tej samej pozycji zająłem miejsce.
O tak, w takiej pozycji jeszcze nigdy nie próbowałem. Czerwona ciecz, a w niej zawarte dużo witamin itp zostawiła ślady po swojej uciecce wzdłuż nóg.
Przypomniały mi się słowa z piosenki Nirvana ' y " Nie czuj się winny masturbując się " . Tak samo myślę teraz.
Chwyciłem swego członka w jednej dłoni , drugą otarłem o jego długość.
W mojej głowie siedzi Luke Hemmings o zniewalającym uśmiechu, o boskich ustach, a sposób jaki je przegryza nie jedną doprowadza do orgazmu.

Zacisnąłem dłoń wokół mojego członka . Przysówałem w górę i dół. Przyśpieszyłem ruchy, gdy wyobraziłem sobie rękę blodyna na moim penisie.
Luke przygryzający wargę, przy tym dotykający swojego krocza.

- Ah!- jęczałem sam do siebie, co raz bardziej przyśpieszając ruchy. Luke, jak liżę mojego fiuta, przejżdża językiem. Jęczałem co raz głośniej, wyobrażałem także więcej sprośnych rzeczy zwiozanymi Lucas ' em , aż doszedłem.
Sperma wyprysła. Trochę na podłogę, a trochę na moje nogi.

Szybko wszedłem pod prysznic , dokładnie myjąc swoje nogi, by do żadnego zakarzenia nie doszło.
Na koniec świeżę rany zalałem spirtusem salicylowym.
Odziałem się w czyste, luźne ubrania. Posprzątałem bałagan, który zostawiłem w łazience. Nie zapominając wymyć podłogi.

Jedząc kanapkę z masłem, ponieważ nic innego nie miałem , usłyszałem dzwonek telefonu. Biegłem do salonu, bo z tam tąd dochodził dźwiek, z nadzieją, że to Luke, że Luke sobie o mnie przypomniał.

Na wyświetlaczu widniał napis "ciocia Aby " . Co kurwa ona chce? Odebrałem .

- Część ciociu .

- Hey Ash, córka mojej koleżanki zmarła, zawiózłbyś mnie na pogrzeb?
Będzie w Blue Mountain- bardzo smutno mi się zrobiło , lecz jak na teraz za bardzo mnie to nie obchodzi.
- Oczywiście, a dlaczego zmarła?

- Miała problem z nęrkami, w tym tygodniu bardzo się jej pogorszyło. Miała przyszczep, ale się nie udało .

- Kiedy pogrzeb?

- Jutro o 14:00 , przyjedź do nas o
13:00 , węźniesz samochód Dark ' a .

- Okay

Jutro czeka mnie trudny dzień. Szkoda mi bardzo tej dziewczyny.
Może dzisiaj się prześpię, muszę , wkoncu jak mam prowadzić auto z nocą nie przespaną .

*haftka - to inaczej spinka

Ashton w tym rozdziale masturbował się. Nie jestem za dobra w opisywaniu takich chwil.
Przepraszam za błędy.
Proszę o komentowanie i głosowanie.

SUPERMARKET  [ Love through chocolate flakes] // LASHTONOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz