1. CO?!!!

1.1K 36 1
                                    

Perspektywa Vincenta

Siedziałem sobie u siebie w pokoju i szkicowałem, ponieważ była to moja pasja. Szczerze? Nie wyobrażam sobie tego, że ja kiedyś będę musiał przejąć obowiązki mojego taty. Mimo, że jestem pierworodnym synem i na mnie ten obowiązek spadnie to ja po prostu nie chce. Najlepiej by było gdybyśmy to przerwali lecz tak się nie da. Cóż takie życie. Kiedy byłem w połowie szkicowania usłyszałem przychodzące powiadomienie. Tata pisał na grupie. Coś się święci. Pewnie Dylan coś odjebał.

Chat Rodziny Monetów

- Przyjdźcie wszyscy do salonu. Ja i Will musimy wam coś ogłosić. - No tak Will, ulubieniec taty.
- Ok. - Napisaliśmy wszyscy.

Koniec chatu Rodziny Monetów.

Czyli jednak Dylan nic nie odjebał. Wow po prostu Wow. Po jakiś 2 minutach wszyscy czekaliśmy na Willa i tatę. W końcu po około 5 minutach nie wytrzymałem i zapytałem najmłodszych braci.
- No i gdzie oni są? - Zapytałem z irytacją w głosie.
- Nie wiem. Pewnie Will chce coś od niego. - Powiedział Dylan. Nie powiem zdziwiłem się, bo Dylan nigdy nie mówił tak o Will' u. Pewnie w końcu zobaczył jaki jest na prawdę. W końcu po 10 minutach Will i Ojciec zeszli na dół.
- No nareszcie. - Mruknąłem.
- Mam córkę. - Powiedział lodowato i prosto z mostu ojciec.
- Co?!!! - Zapytali krzykiem Dylan, Shane i Tony, a ja za to cieszyłem się tym, ponieważ od zawsze chciałem mieć siostrę.
- Nie tym tonem chłopaki i tak macie siostrę, dobrze słyszeliście.
- Jak ma na imię? - Zapytałem, bo byłem strasznie ciekawy.
- Madison. Madison Monet. - Jak dla mnie piękne imię.
- Nie podoba mi się to imię. - Powiedział Will. - Tato a może zmienimy jej imię? - O nie na to mu nie pozwolę.
- WILL CZY TOBIE JUŻ ODBIŁO? ŁADNE MA TO IMIĘ
WIĘC SIĘ ZAMKNIJ! - Obronił naszą siostrę... DYLAN! Coś się tu ewidentnie święci.
- Dylan proszę cię nie krzyć na Will' a, bo się wystraszył. - Nosz kurwa ja tu padnę zaraz. Will to, Will tamto. Mam go serdecznie dość.
- O jeju i co mu się stanie hmm? - Powiedziałem, bo ja już miałem go na prawdę dość.
- Vincent i Dylan do pokoju ale to w tej chwili! - No i super. Po jego słowach ruszyłem razem z Dylanem do pokoju. Gdy bylismy na schodach powiedziałem.
- Dylan idziesz do mnie?
- Tak. - Mruknął tylko w odpowiedzi. Po wejściu do mojego pokoju Dylan zajął podłogę a ja wziąłem mój szkicownik, ołówki, gumkę do gumowania itp. A potem usiadłem obok Dylana i zacząłem szkicować.
- Ale on mnie wkurza.
- Mnie też.
- On się zachowuję jak królewicz. Nie cierpię go. Mam nadzieję chociaż, że ta Madison taka nie będzie, bo jak tak to dzwonię do Wujka Monty' ego, żeby mnie z tąd zabrał do Francji.
- Heh też mam taką nadzieję. - Powiedziałem.

***

Autorka

Wieczorem ojciec pojechał po mleko i nie wrócił (Nie będzie pogrzebu, bo to sfałszowana śmierć). Nikt się tym nie przejął.

Bliźniaczka Vincenta Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz