IV. To nie jest 'nic ważnego'

29 5 13
                                    


[ La Rochelle, chwila obecna ]

– Przepraszam, przepraszam, przepraszam...

Pieką mnie kolana, gardło, oczy. Wciąż płaczę, ale nie wiem dlaczego. Wymioty targają mną od kilku godzin. Wspomnienia – od mojej ostatniej wizyty na plaży i słów Isaaca. Pierwszy raz od kiedy tu zamieszkałam, nie poszłam na poranny spacer po plaży. Moją rutynę właśnie szlag trafia.

– Nie mogę tam wrócić. Nie mogę...

Dom jest pusty. Wszyscy wyszli na zakupy. Jestem sama ze swoimi myślami i tonę. Nie jadłam nic konkretnego od kilku dni, lecz nerwy wymuszają ze mnie kolejne fale mdłości. Mam ochotę walić głową w ścianę, gdy gdzieś z zakątków pamięci wydostają się kolejne wspomnienia i zaczynają dusić w piersi. Dotykam czołem zimnej podłogi, pragnąc, by zamroziła moje myśli. Tak bardzo chcę zapomnieć, tak bardzo chciałabym cofnąć czas. Zmieniłabym wszystko, byleby tylko był szczęśliwy. By mnie nie spotkał. By brał z życia więcej, niż mógł robić przy mojej chorobie. By o mnie zapomniał. Nie mogę tam wrócić, bo będę musiała mu spojrzeć w oczy. Nie mogę tam wrócić, bo go tym zranię. Będzie musiał znów to przeżywać. Znów to zrobię. Znów go złamię.

– Noemi? Jesteś w stud...

Przez mgłę słyszę czyjś głos. Znam go, ale nie potrafię przypisać do twarzy. Czyjeś dłonie dotykają moich ramion. Nie przyciągają mnie, nie tulą. Po prostu dają znać, że ktoś jest obok. Obraz mam rozmazany, nic nie widzę przez łzy. Kręci mi się w głowie. Niech ktoś to wyłączy. Niech ktoś zatrzyma świat. Czuję smak żółci w gardle, gdy po raz kolejny pochylam się nad muszlą. Zimna porcelana wypala dziury w moich dłoniach, gdy coraz mocniej zaciskam na niej palce. Czuję, jak jeden z żelowych paznokci zaczyna odrywać się od naturalnej płytki. A potem kolejny, gdy nadchodzi następna fala mdłości. Czuję dłoń na swoich plecach, wykonującą okrężne ruchy. Panie, te dłonie parzą. Chce mi się wyć. Ten dotyk boli. Odsuwam się gwałtownie, ale ręka przypadkiem osuwa mi się na podłogę, przez co moja skroń zderza się z kantem wanny. Ciemnieje mi przed oczami, ale głosy wspomnień cichną. One ustały! Prawie się uśmiecham, gdy do moich nozdrzy zaczyna docierać zapach lasu, a chwilę później czuję ciepło drugiego ciała, które mnie szczelnie oplata i unosi w górę. Czy Isaac wrócił? Tak bardzo tęskniłam, a przecież wyszedł do sklepu zaledwie parę godzin temu.

– Przepraszam, przepraszam, przepraszam...

***

– Musimy przełożyć lot.

– Już to zrobiłem, Isaac.

– Nie możemy teraz ryzykować.

– Wiem.

– Musimy ją poobserwować, jeśli to się nie powtórzy, wtedy możemy lecieć. Może to tylko grypa. Albo zatrucie. Pewnie zjadła coś nieświeżego.

– Kochany, nie musisz mi się tłumaczyć.

– Przekładamy to już tak długo...

– Dobrze wiesz, że o zdrowie Noemi martwię się równie bardzo jak ty. Możemy ten lot przełożyć nawet o kolejny rok, jeśli to sprawi, że poczuje się lepiej.

– Jeśli to nawrót...

– Nie możesz tak myśleć. Zauważyłbym to na ostatniej tomografii.

– Może coś przeoczyłeś. Mógł być malutki, prawie niewidoczny...

– Isaac. Ufasz mi?

– Tak.

– To nie nawrót. Powtórz to trzy razy i uwierz w te słowa, bo wiem, co mówię.

Niebo między Nami | Dylogia Nocnego Nieba #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz