Aaron na prawdę ma coś z głową. Stał przede mną z gołą fujarą jak gdyby nigdy nic i jeszcze mnie się pyta czy pragnę jego kutasa. Jedynie co chciałam w tamtym momencie zrobić to przypierdolić mu prosto w twarz lecz muszę przyznać że sylwetkę rzeźbił mu sam Bóg. On jest tak cholernie seksowny, tak dobrze zbudowany a jednocześnie z wielkim wyrzeźbionym kutasem. Co do jednego miał rację, chciałam go. Chciałam czuć go w sobie. CO JEST KURWA! Jaka ja jestem pojebana, co ja sobie myślę. Fantazjować o własnym WROGO-KUZYNIE! To naprawdę trzeba być pierdolniętym na łeb.
Upewniając się że nie ma go w domu, poszłam pod szybki prysznic a po chwili zeszłam na dół. Ciocia już nie spała.
- Cześć ciociu. - powiedziałam
- Cześć kochanie. Zrobiłam ci tosty i kakao. - uśmiechnęła się.
- Oo, dziękuję. To miłe z twojej strony. - przytuliłam ją w podziękowaniu.
Usiadłam i wzięłam się za jedzenie. Ciocia włączyła muzykę i zaczęła sprzątać.
- Co byś powiedziała na babski dzień? - zapytała ściągając firankę.
- Jasne. A Aarona nie będzie w domu? - zapytałam się zdziwiona.
- Będzie, ale później. W pracy jest, zależy kiedy skończy. - zaśmiała się - A my byśmy skoczyły na miasto. Co ty na to?
- Nie mam za dużo pieniędzy... - rzekłam.
- Tym się nie musisz przejmować. Poradzimy sobie. - odpowiedziała.
- No dobrze. - nieśmiało się uśmiechnęłam - Mogłabym wziąć Brutusa? Nie chciałabym zostawiać go samego w domu, jest w nowym miejscu i nie wiem jak by zareagował będąc samemu.
- Jasne że tak.
Zjadłam śniadanie i zaczęłam pomagać cioci w porządkach domowych. Po jakimś czasie przerwał mi dzwoniący telefon. Szybko podbiegłam po niego aby sprawdzić kto dzwoni. Dzwoniła Pola.
- Hej stara. Mam problem, musisz mi pomóc. - westchnęła.
- Co się dzieje? - zapytałam wystraszona że coś poważnego się stało.
- Matthew mnie chyba zdradza.
- Co za śmieć. - warknęłam.
- Pracuje w pobliskiej klinice ginekologicznej gdzie aktualnie się znajdujesz. - powiedziała szybko - A więc... UMÓWIŁAM CIĘ NA WIZYTĘ DO NIEGO! - krzyknęła.
- ŻE CO TY ZROBIŁAŚ!? - miałam ochotę ją zabić.
- Zrobisz to dla mnie prawda? - błagała - Wizytę masz dzisiaj na godzinę 13, przedstawiłam cię jako Stella Murphy.
- Niech ci będzie... - westchnęłam.
Rozłączyłam się i kontynuowałam pomoc cioci. Do wizyty zostały dwie godziny. Zdążyliśmy posprzątać cały dom. Gdy zbliżała się godzina wizyty musiałam coś wymyślić aby nie powiedzieć cioci o ginekologu.
- Ciociu... Na 13 jestem umówiona... - zaczęłam.
- Wiem, słyszałam niechcący twoją rozmowę telefoniczną. - powiedziała. - Uważam iż jest to głupi pomysł, ale jak wolisz. Zbadać zawsze się można. - uśmiechnęła się. - Chodź, zawiozę cię. A po badaniu pojedziemy na miasto tak jak się umówiłyśmy.
- Dziękuję ciociu. - powiedziałam zawstydzona.
Wsiadłyśmy w samochód i ruszyłyśmy w drogę do najbliższej kliniki. Gdy już tam dotarłyśmy, Brutusa zostawiłam w samochodzie z ciocią a ja ruszyłam. Podeszłam do recepcji.
- Dzień dobry. Jestem Stella Murphy i jestem umówiona na wizytę do doktora Matthew'a Andersona na godzinę 13. - zaczęłam.
- Jasne, proszę iść usiąść przed gabinetem 213 i zaczekać aż doktor panią wywoła. - powiedziała.
Nie minęła chwila a znalazłam gabinet i usiadłam na wolnym krześle. W drzwiach stanęła jakaś kobieta która na mnie spojrzała.
- Dzień Dobry. Do doktora Andersona? - zapytała.
- Tak.
- Niestety, Pan Anderson musiał wyjść w pilnej sprawie. Przyjmie Panią doktor Roy. Zapraszam do gabinetu obok.
- Jak to wyszedł?
-Przykro nam.
Roy... Coś mi te nazwisko mówi ale nie mogę przypomnieć sobie skąd. O cholera... Gdy tylko uświadomiłam sobie co jest na rzeczy było już za późno na wycofanie się z tego. Zrobiło mi się słabo i osunęłam się na krzesło. Nie minęła chwila i poczułam jak ktoś mnie łapie i prowadzi do gabinetu doktora.
CZYTASZ
Zakazany Crush
RomanceProblemy w domu powodują ponowne spotkanie wrogów, co kończy się zdradą i chęcią zemsty.