Scott:
Pomimo poniedziałku James organizował imprezę. Jego rodzice mają to kompletnie w dupie, więc imprezy zaczynają się w soboty, a kończą w piątek. Ja jako dobry pasożyt wbiłem na imprezę.
Nie zawiodłem się, bo już przy drzwiach palili szlugi. To pojebane, że na każdym zakręcie znam dilera. Ale przywykłem, że moje życie już i tak jest pojebane. Gdy przeciskałem się przez tłum już upitych ludzi i nie znalazłem nikogo, kto byłby dobrym towarzystwem, napisałem do Kim. Ona jest okej, może wpadnie.
Odpisała, że jest u Wood, no japierdole.
Akurat jak pisaliśmy przyszły te siostry. One mają chyba Clara i Alice. Są z drugiej klasy i puszczają się ze wszystkimi na takich imprezach. Normalnie wykorzystałbym to, ale byłem tak wkurwiony, że wyszedłem tylko zapalić. Wypalenie pół paczki nie pomogło, po chwili dopadła mnie jedna z dziewczyn i zaczęła całować.
Nie protestowałem, ale też nie oddawałem pocałunków. Byłem na maksa wkurwiony, nie chcę ich zaliczyć, więc niech się odwalą. Była ubrana w zajebiście krótką spódniczkę, czy sukienkę chuj wie. Ledwo tyłek jej zasłaniała.
Willow i tak ma lepszy.
Japierdole chyba się zjarałem. Odepchnąłem tę dziwkę i przeszedłem się po długim tarasie. Nic tu po mnie.
Po dwudziestu minutach stałem pod mieszkaniem. Otworzenie drzwi zajęło chwilę, bo zamknięte były na trzy zamki. Gdy wreszcie dostałem się do mieszkania, rzuciłem się na kanapę w salonie połączonym z kuchnią. Telefon wibrował mi w kieszeni, a ja miałem to gdzieś. W końcu przestał a po chwili przyszła mi jakaś wiadomość. Z wielką niechęcią wyjąłem telefon i odczytałem wiadomość.
Tata - 20:38
Mam dziś dyżur. Kolacja jest w lodówce. Miłego wieczoru. Do zobaczenia jutro.
Scott -20:40
Jasne, dzięki.
Ojciec i jego przeklęta praca w klinice. Już nie pamiętam, kiedy był ostatnio w domu na kolacji. Mamie się to nie podobało, więc wyjechała. Wiele razy proponowała mi, bym mieszkał z nią, ale ojciec już w ogóle by, nie wracał wtedy do domu. Nie mogę dopuścić, by się skatował. Nie, od kiedy matka ma nowego męża i dziecko. Musiałbym z nimi mieszkać, a nie wiem, czy zniósłbym tą nową szczęśliwą rodzinę. Nasza rodzina miała taka być, to my mieliśmy być szczęśliwi, ale rodzice to zajebali. Ostatnio wszyscy coś psują, jest dobrze, aż nagle się wali i życie jest do dupy. Wszystko wydaje się być obce, a granica życia i śmierć się zaciera. Tylko, dlaczego to "ostatnio" trwa już sześć lat?
*
Ocknąłem się na kanapie, widocznie tu zasnąłem. Spojrzałem na zegarek, było dwadzieścia po piątej. Mhm...czyli za wcześnie do szkoły za późno do klubu. Nieśpiesznie wstałem i wolnym, wyczerpanym krokiem doszedłem do łazienki. Wziąłem zimny prysznic i przebrałem się w luźną koszulkę i jakieś spodnie. Wyglądało to nawet spoko, przeczesałem mokre włosy palcami. Nie dało mi to zbyt dużo, bo włosy i tak sterczały na wszystkie strony, ale miałem na to wyjebane.
Gdy już znalazłem siły, na zrobienie sobie kawy, wyłączyłem ekspres. Nie słodzona, czarna kawa nie postawiła mnie na nogi, tak jak bym chciał, ale trudno. Wyszedłem na balkon i zapaliłem.
*
Siedziałem na tej durnej lekcji. Zastanawiając się, po jakiego grzyba tu jestem i dlaczego do jasnej cholery mam uczyć się jakiegoś walnego wzoru czy chuj wie, co to jest. Przede mną siedziała Kim i Willow. Obie dziewczyny miały rozpuszczone włosy, czarne spodnie i znudzone lekcją szeptały do siebie. Jedyna różnica była taka, że Wood miała białą bluzkę a Kim jakąś fioletową czy różową. Pod koniec lekcji, nauczycielka pospiesznie wyszła, a Wood zaczęła jęczeć, pakując podręcznik.
- Kimmmmmm. Zajebieeee sieeeeee, albooooo nieeeee ty zabijjjjj mnieeeeeeee.
Brunetka zaczęła się śmiać. Ja prychnąłem, na co obie dziewczyny się obróciły. Wpatrywały się we mnie, a ja wbiłem wzrok w niższą z nich.
- Przyjdziesz dziś do Jamesa? - od niechcenia rzuciłem, pakując zeszyt.
- Taaa, przyjdę.- nie podnosząc wzroku, kiwnąłem głową.- Wybieramy się razem z Willow.
Na wzmiankę o Wood poderwałem głowę do góry, mierząc je wzrokiem. Kim odwzajemniła spojrzenie pewna siebie, natomiast Wood spoglądając z niedowierzaniem to na mnie, a to na dziewczynę obok.
- Aha, to ja chyba odpadam. - szybko zakończyłem temat i wyszedłem z klasy.
_________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
Hejo,krwinki rozdział 660 słów. Wiem trochę mało dialogów, mam nadzieję, że wam to nie przeszkadza. Następny rozdział jakoś za tydzień. Miłego wieczoru <333
CZYTASZ
Sweet Girl [cz. 1] PL
Teen FictionPierwsza część trylogii ~Girl~ "- Już się zjarałaś Wood ?- głos ten był podszyty kpiną i pogardą. Jakby sam nigdy nie zapalił. - Odwal się Sallow. Nie twój interes. Kipiałam złością, co tylko go nakręciło. - Ojej, co się stało? Komuś się skończyły...