Scott:
Gdy Wood zasnęła mi na ramieniu, wziąłem ją na ręce i położyłem na kanapie stojącej niedaleko. Była bardzo lekka, a jej drobne ciało w tych ciuchach było dobrze uwydatnione, mimo to wydawała mi się zbyt chuda i drobna. Zatrzęsła się z zimna przez sen, a ja rozejrzałem się za jakimś kocem, ale nie znalazłem niczego takiego. Dziewczyna obróciła się, a jej bluzka delikatnie się podwinęła. W słabym świetle dostrzegłem kreski, czerwone kreski na jej brzuchu. Gwałtownie nabrałem powietrza i zamknąłem oczy.
Zdjąłem swoją bluzę i delikatnie ubrałem ją dziewczynie, była na nią dużo za duża i sięgała jej do końca spódniczki. Spełniała swoje zadanie, ogrzewała dziewczynę i zasłaniała rany. Tylko o to chodziło.
Dopiero teraz dotarło do mnie, że Wood na pewno nie przyszła tu sama. Rozglądałem się po całym domu w poszukiwaniu jej przyjaciółki. W końcu znalazłem ją upitą prawie do nieprzytomności przy basenie w ogrodzie.
*
Śpiącą Wood na rękach włożyłem do auta jak dziecko, kazałem kierowcy poczekać i przyprowadziłem Kim, która ledwo szła. Pomogłem jej wsiąść i podałem kierowcy adres Kim. Zapłaciłem z góry za ich transport i wróciłem na imprezę. Po chwili dopadł mnie David.
- Staaaaryyy – chłopak zatoczył się i przytrzymał ściany. -Chooodź naaaapijemy siiiiię.
Przytrzymałem go za ramie i posadziłem na krześle w kuchni. Ludzie jest wtorek do jasnej cholery, ogarnijcie się!
Podałem mu kubek z colą, a sobie nalałem whisky. Zostawiając Davida, bez słowa w kuchni wróciłem na taras z whisky w ręku.
Nie mogłem przestać myśleć o kreskach na ciele Wood. Chciałem o nich zapomnieć, zapomnieć o tej dziewczynie i całym świecie. Wypiłem zawartość kubka i podszedłem do znajomego dilera.
- Siema
Chłopak starszy ode mnie o dwa lata sprzedawał niezły towar.
- Ooo, kogo me oczy widzą. Scott Sallow. Czego dusza pragnie?
- Mocnego. Chcę coś mocnego.
- No i to ja rozumiem, nareszcie jakiś porządny klient.
Chłopak zaczął grzebać w kieszeni kurtki. Nie widziałem jego twarzy, staliśmy poza światłem z latarni. W końcu wyjął zapalniczkę, heroinę, łyżkę i strzykawkę.
- Jutro zapłacisz i oddasz sprzęt.
- Spoko, dzięki.
*
Szybko zadzwoniłem jeszcze do Matta, mówiąc mu, że jego pijana siostra i jej przyjaciółka jadą do domu. Chłopak westchnął i podziękował.
Gdy już moje sumienie przestało krzyczeć, zająłem się herą.
*
Heroiny starczyło na dwie dawki. A towaru się nie marnuje. Po chwili czułem jej działanie.
Willow:
Obudziłam się, w ładnie urządzonym pokoju śpiąc na fotelu. Bolały mnie plecy, ale też głowa. Usiadłam i rozejrzałam się, prawie od razu zdałam sobie sprawę, że jestem u Kim. Której nie widziałam. Wstałam, więc i podeszłam do drzwi od łazienki połączonej z pokojem. Szarpnęłam za drzwi, ale te protestowały. Po chwili usłyszałam głos dziewczyny.
- Chwila! - nie minęły trzy sekundy, a drzwi uchyliły się.- Radzę zmyć resztki makijażu, umyć się i zejść na śniadanie. Co ty na to ?
- Całkowicie popieram.
*
Ubrana w ciemne, szerokie jeansy Kim i w zieloną bluzę zeszłam na dół. Nie do końca pamiętam skąd ją mam, ale pachniała znajomo. Trochę ostrymi męskimi perfumami, ale przytłumionymi dymem z zioła i papierosów. Bez zbędnych rozmyśleń usiadłam przy wyspie kuchennej w jasnej kuchni obok Kim.
- Masz aspirynę ? - po chwili namysłu dodałam. - Albo pistolet ?
- Pistoletu nie, ale mam gwarantowany opieprz, ból, wstyd i aspirynę.
- To daj to ostatnie, bo reszta i tak mnie czeka.
Obie wyglądałyśmy jak żywe trupy, gdy do kuchni wszedł Matt i już miałyśmy przerąbane. Kim nawet nie zaczęła wstawać po wcześniej wymienione tabletki, uprzedził ją w tym brat.
Nalał wody i postawił dwie szklanki przed nami, do tego wyjął z szafki tabletki i rzucił opakowaniem w Kim. Dziewczyna próbowała je złapać, ale ostatecznie pudełko trafiło ją w rękę i upadło na blat. Wzięłyśmy tabletki i popiłyśmy wodą. Teraz czeka nas nie za fajna rozmowa. Matt stał po drugiej stronie wyspy, opierając się o nią rękami i mierzył nas wzrokiem.
- A teraz, dlaczego do jasnej cholery we wtorek! Jebany wtorek, szlajacie się po imprezach ?! I dlaczego musi mnie o tym informować Sallow!?
Obie z przyjaciółką milczałyśmy.
- No dalej słucham! - warknął Matt -Kim, tłumacz się.
- B-bo, to ja namówiłam Willow. -wyznała przyjaciółka, jąkając się i patrząc pod nogi.
- Uwierz, że tego się domyśliłem. - już chciałam coś powiedzieć, gdy chłopak się do mnie odezwał. - Nawet nie próbuj Willow. Zaraz i tak będziesz miała swoje pięć minut.
Zamknęłam się więc i ze współczuciem patrzyłam na dziewczynę obok.
- Kimberly, dlaczego poszłaś na tą jebaną imprezę ? Co? Ja naprawdę rozumiem iść w sobotę, ale to był jebany wtorek! Jesteś teraz ledwo żywa i co ja powiem rodzicom ?
- Oni nie wiedzą ? - Kim uniosła gwałtownie głowę. - Boże dziękuje! Proszę, nie mów im. Zrobię wszytko, tylko nie mów im. Błagam.
Doskonale rozumiałam, dlaczego Matthew jeszcze im nie powiedział i dlaczego Kim tak zależy, by tak zostało. Życie moje i jej jest wbrew pozorom identyczne. Jasne, nie mam starszego brata, tak gigantycznego domu ani rodziców w najbardziej znanej firmie na świecie. Natomiast i moi, i jej rodzice są stanowczy. Mają takie samo podejście praktycznie do wszystkiego. Czasem po prostu obie mamy dość.
Odleciałam trochę myślami i nie usłyszałam, gdy Matt zwrócił się do mnie.
- No Willow, tak się wyrwałaś do opowieści, to proszę. Twoje pięć minut. - stanął krzyżując ręce. Bałam się go, gdy patrzył na mnie zirytowany. - Masz dosłowne pięć minut, na przekonanie mnie bym nie mówił nic rodzicom.
Zestresowana zaczęłam pocierać spocone dłonie o spodnie. Ze spuszczoną głową wzięłam głęboki oddech wdychając przy tym specyficzny zapach bluzy.
- Przepraszam. Wiem, że był wtorek. Wiem, że wiele razy prosiłeś mnie, bym protestowała głupim pomysłom Kim. My naprawdę musiałyśmy tam być.
- Musiałyście ? Dlaczego? - jego postawa powoli traciła na wrogości, delikatnie mnie to uspokoiło.
- Chodzi o Scotta, bo....
- Bo co Willow, bo co ?
Podniosłam głową, spojrzałam na Kim przepraszającym spojrzeniem i mrugnęłam szybko trzy razy. Przeniosłam spojrzenie na Matta i powiedziałam spędzonym głosem.
- Bo się w nim zakochałam.
______________________________________________________________________________________________________________
Jest rozdział :)
Jak wam się podoba ?
Delikatnie krótszy niż zwykle, delikatnie naciągany ,ale mam nadzieję, że mimo to fajny.
Nie zdążyłam go dokładnie sprawdzić (wiadoma nawet jak to robię to i tak są błędy), więc przepraszam wszystkich (szczególność mia_ania967, która zwraca mi na błędy uwagę dzięki czemu rozdziały są bardziej dopracowane. Jeszcze raz dziękuje ci za to <3)
Dziękuje też Wioli za pomoc z opublikowaniem tego rozdziału dziś, gdyby nie ona rozdział był, by jutro albo nawet w poniedziałek.
CZYTASZ
Sweet Girl [cz. 1] PL
Teen FictionPierwsza część trylogii ~Girl~ "- Już się zjarałaś Wood ?- głos ten był podszyty kpiną i pogardą. Jakby sam nigdy nie zapalił. - Odwal się Sallow. Nie twój interes. Kipiałam złością, co tylko go nakręciło. - Ojej, co się stało? Komuś się skończyły...