Walone poniedziałki. To ostatnie co pomyślałam, gdy czyjaś ręka, trzymając, za moje przedramie pociągnęła mnie do kantorka czy schowka na miotły, jeden pies. Było tam nie zwykle ciemno i ciasno. Nie byłam, w stanie dostrzec kto mnie tu zaciągnął i czy warto ukrywać przed tą osobą klaustrofobię. Gdy mój oddech zaczął przyśpieszać, a oczy zaszły łzami, strachu wyrwałam się z objęć porywacza i obróciłam w jego stronę. Dostrzegłam męską sylwetkę, nic więcej. Przez ciemność i łzy nic nie widziałam. Z ciężkim tchem upadłam na kolana, łzy ciekły po moich policzkach. Tajemnicza postać dynamicznie przyklękła obok mnie. Poczułam duże dłonie na ramionach.
- Japierdole, Will. Co jest?
Tylko jedna osoba na całym świecie nazywa mnie Will
- Po-je-ba-ło ?- ciężko spytałam pomiędzy oddechami. - Mam, je-ba-ną kla-us-sto-fo-bie. Co ch-ci-a-łe-ś de-bi-lu?
- Oj, sorki Will. No tak wiesz, chciałem spytać co u ciebie. Wiec, co u ciebie?
Zamknęłam oczy, z wielką chęcią rozwaliłabym tego idiotę. Ale to mój kolega, tak? Nie?
Nie mam alibi, kurde. Następnym razem.
Delikatnie uspokoiłam się, mój oddech był szybki, a ręce się trzęsły. Z trudem wstałam i z największym spokojem, na jaki było mnie stać - czyli w ogóle. Opieprzyłam Ryana.
- Pierdolony debilu! Dobrze, oprócz paniki, braku fajek, małego spięcia z wiesz kim, to dobrze.
- Hmm...to faktycznie dobrze. - przez długą chwilę milczał, wykorzystałam ją na unormowanie oddechu. - Nie spytasz co u mnie?
Oburzenie w jego głosie całkowicie zepsuło efekt mojego uspokojenia. Ugryzłam się w język, by nie odpowiedzieć, no nie nie spytam. Wzięłam głęboki wdech i na wydechu szybko spytałam.
- Co u ciebie ?
Zadowolony z pytania opowiedział rozbudowanie, zbędnie długo.
- Dziękuje, że pytasz. Nie za dobrze, kojarzysz tego chłopaka z równoległej klasy? Ciemna karnacja, jasne oczy, luźne bluzy ? - przytaknęłam krótko, trudno nie pamiętać jak nawija o nim cały czas. - Na przerwie, podszedł do mnie. I pytał, czy nie pomogę mu z matmy. A ja się zgodziłem !
- A czy to nie dobrze? Od TYGODNI, szukasz sposobu do zagadania. Na reszcie się spotkacie.
- Dobrze ?! Ale ja nie dam rady tłumaczyć matematyki, ledwo dałem radę powiedzieć „tak", gdy spytał!
- Z tobą jest gorzej niż z dziewczyną - uderzyłam się z otwartej dłoni w czoło i przewróciłam oczami. - Dobra, pomogę ci jakoś. Dziś wieczorem robię maraton, Titanic i takie tam. Przyjdź.
- Uuuu, Leonardo DiCaprio. Jak mógłbym odmówić.
- Mhm, a teraz wypuść mnie.
- O tak! Jasne.
Otworzył drzwi, przepuścił mnie przodem. Na widok jasnych ścian i światła na długim korytarzu kimań spadł mi z serca, dosłownie. Odetchnęłam spokojnie i spóźniona podeszłam do pobliskiej klasy. Obróciłam się, będąc przy drzwiach, Ryana nie było za mną, mignęła mi jego blond czupryna za zakrętem.
*
Stałam pod szkołą, czekając na brata Kim. W ręku trzymałam puszkę energetyka, popijając ją. Drgnęłam gdy nagle obok mnie stanęła zdyszana Kim. Zgięła się w pół, kładąc dłonie na zgiętych delikatnie kolanach. Jedna z dłoni podniosła w moim kierunku. Podałam jej puszkę, dziewczyna wyprostowała się, cała czerwona na twarzy wypiła duży łyk.
- Mmm, jabłkowy ? - patrzyła na puszkę, wzruszyłam ramionami. - Tak, jabłkowy.
- Możliwe, nie wiem. Kupiłam pierwszy lepszy.
CZYTASZ
Sweet Girl [cz. 1] PL
Teen FictionPierwsza część trylogii ~Girl~ "- Już się zjarałaś Wood ?- głos ten był podszyty kpiną i pogardą. Jakby sam nigdy nie zapalił. - Odwal się Sallow. Nie twój interes. Kipiałam złością, co tylko go nakręciło. - Ojej, co się stało? Komuś się skończyły...