Wychodził z uczelni, z myślą, że przeżył dopiero poniedziałek. Mimo wszystko obecność Julki na ćwiczeniach i wykładach, nieco urozmaicała mu ten czas. Jej buzia zamykała się raz na godzinę, co było niesamowicie drażniące, jednak też nieco potrzebne. Dotąd miał paru znajomych z tego kierunku aktorskiego, lecz to nigdy nie były większe relacje niż przywitania i puste pytania. A ta dziewczyna nie wyglądała, jakby miała się odczepić. Dominik nie mógł dużo narzekać, kiedy sam mógł poplotkować o swoim zwyczajnym życiu.
Kiedy jednak szedł teraz sam przez mały park, czuł wdzięczność i dla takich chwil w samotności. Dopiero wtedy człowiek, może się zastanowić nad sobą i światem wokół. Może też podziwiać spadające liście, kolory jesienne wokół i... zachlanych mężczyzn na ławkach.
Cóż, może nie wszystko było takie piękne.
Chłopak szedł dalej, odwracając w końcu wzrok od tych nieciekawych ludzi, ale było już za późno. Poczuł jak coś twardego wbija się w jego bark.
- Przepraszam - jakiś wyższy chłopak odezwał się pierwszy, a blondyn widział jedynie czyjś telefon, który był narzędziem ataku.
- Nie to ja... - nie dokończył, bo podniósł głowę odrobinę wyżej i zobaczył na kogo wpadł.
Kurwa mać.
Przed nim stał ten piękny chłopak, który był wnukiem Heleny. Jaka była szansa, że oboje nie będą uważać na drogę i wpadną na siebie? Z E R O W A.
A jednak.
- Paweł - wydusił Dominik, po czym chciał jak najszybciej cofnąć swoje słowo. W końcu tak naprawdę nigdy w życiu nie gadali ze sobą. I ktoś inny by pewnie nie zapamiętał jego imienia.
Słysząc cichy i o mój Boże chroń go zachrypnięty śmiech, blondyn uspokoił się nieco. Przynajmniej w kwestii swojej wypowiedzi.
- Dominik - chłopak odwdzięczył się tym samym, przez co na ustach młodszego zakwitł delikatny uśmiech. Znikł on w chwili, gdy przeanalizował sytuację. Helena rzadko mówiła do niego po imieniu, a on sam się wtedy mu nie przedstawiał. Zatem skąd wiedział, jak ma na imię? Czy w kawiarni zatracił się tak mocno, że nie wyłapał, kiedy Helena wymówiła jego imię? Czy on wariował? Być może, bo brunet nie dał po sobie znać, że coś jest nie tak. Zapewne kobieta wplotła w któreś zdanie jego imię i Paweł je zapamiętał. To nadal zmiękczyło serce blondyna, który zastanawiał się co się z nim działo.
- Co tu robisz? - spróbował zapytać swobodnie Dominik, aby uciec od niezręcznej sytuacji. Chociaż samo pytanie pozostawiało wiele do życzenia.
- No... Ogółem chodzę, ale właśnie wracam do mieszkania - odparł nieco niepewnie brunet, na co chłopak chciał uciec. Czy poprowadzi z kimś kiedykolwiek normalną konwersacje? - A ty?
- Miałem iść do kawiarni twojej babci - wypowiedział szybko, że słowa zaczęły się zlewać w jedno, ale Paweł na szczęście zrozumiał.
Oprócz zrozumienia, zrobił coś jeszcze. Zaczął się niebezpiecznie przybliżać i Dominik nie wiedział, czy sobie to wyobrażał, czy to się działo naprawdę.
- Upiekła dziś świeżo babeczki z kremem czekoladowym. Polecam, są przepyszne. - Gdyby ktoś powiedział blondynowi, że mega przystojny chłopak, będzie mu szeptać na ucho, co upiekła jego babcia, wyśmiałby go na starcie. A mimo wszystko, właśnie to zdarzyło się w ten poniedziałkowy wieczór. I jak gdyby nic, chłopak odszedł od niego, pozostawiając go ze stanem przedzawałowym.
Pół godziny później pierwszy raz od dwóch lat zmienił swoje zamówienie. Helena na szczęście nie pytała, ale była w lekkim szoku.
Leżąc już w łóżku przypominał sobie zapach wanilii i mięty, jaki poczuł w parku. I zapach czekoladowych babeczek, które teraz będą się już kojarzyć tylko z nim.
CZYTASZ
Do trzech razy sztuka
RomanceMiłość, teatr, kawiarnia i niepoprawność. Te rzeczy łączyły dwóch rozdartych chłopaków w całość. Jednak jak daleko mogą zajść, by z powrotem nie ulegnąć zniszczeniu? Do trzech razy sztuka, mówi tylko o trzech szansach. A jeśli one się wykorzystają...