8

93 12 0
                                    

Naprawdę cholera. Blondyn, jakby zastygł w kamień i docierały do niego pojedyncze dźwięki. Tak samo jak w mieszkaniu kobiety. Przecież to nie mogła być prawda! Nie mogła...

- Będzie się musiała teraz oszczędzać. Najlepiej, jeśli to możliwe, wykluczyć jakąkolwiek pracę. Dużo odpoczynku na pierwsze dni i prawidłowa dieta. Więcej informacji dostaniecie później, a teraz muszę iść dalej. Przykro mi.

Dominik spojrzał na oddalającego się lekarza, a później spojrzał na chłopaka przed sobą, który wydawał się nieobecny. I to był po prostu impuls. To nie było ważne, że akurat był to Paweł. Blondyn był bardziej wrażliwy i potrzebował tego, nie zważając na wszystko inne.

Odłożył ich życie na bok, kiedy wpadł niespodziewanie w ramiona bruneta. Przycisnął twarz do czarnej bluzy, chcąc powstrzymać łzy, a jego dłonie silnie zaciskały się na materiale z tyłu. Poczuł jak Paweł się napina i kamienieje. Po prostu stał, kiedy Dominik wywlekał cały swój żal i emocje na wierzch. Starszy nie odwzajemnił uścisku, ale po kilku sekundach napięcie w jego ciele trochę zelżało.

- Myślałem, że już nie będzie...- wymamrotał, nie potrafiąc dokończyć. Oderwał się na mały dystans od bluzy, w której chciał się chować do końca życia. Ale chciał też zobaczyć, reakcje Pawła na tą sytuację, więc świecące oczy od łez, spotkały się z...

Takimi samymi oczami.

Oboje się nie spodziewali, że się rozkleją, a tym bardziej, że zobaczą własne odbicie w swoich oczach. I to był ten aspekt, przez który Paweł wreszcie uniósł dłonie i najpierw odgarniając przyklejony kosmyk jasnych włosów do czoła, przyciągnął go do siebie. Teraz znajdowali się w prawdziwym uścisku.

Najwidoczniej tylko bliska śmierć mogła ich połączyć.

Dominik, który po raz kolejny skończył w pobliżu szyi bruneta, zaciągnął się tym razem zapachem i poczuł się bezpieczniejszy. Nawet na jego usta wkroczył mały uśmiech, którego nikt nie mógł zobaczyć. A Paweł starał się trzymać jak najdalej od tego niskiego chłopaka, ale sytuacja wydawała się awaryjna. A teraz już kompletnie przepadł, trzymając w rękach to drobne ciało.

W końcu blondyn odszedł ma dwa kroki do tyłu i spojrzał swoim poddanym wzrokiem na biednego, odkrytego z emocji chłopca.

- Przepraszam - wyszeptał Dominik, nie będąc pewnym za co dokładnie przeprasza. Może za cały ten syf, za wypowiedziane kiedyś słowa, za zrobione czyny albo za martwą ciszę.

- Przepraszam - powtórzył po nim to samo brunet, a jego kąciki ust uniosły się delikatnie w górę.

Poczuli się tacy lekcy. Jakby powietrze opuściło ich płuca, a kości nie ważyły nic.

- Może zacznijmy od nowa.

Młodszy pokręcił głową ze śmiechem na słowa Pawła. W tej chwili na szczęście był rozbawiony tym, jak bardzo nie umieją sobie poradzić z tą relacją. I jak zawsze ją psują.

- Do trzech razy sztuka, co?

- Do trzech. Paweł - wyciągnął swoją bladą rękę, a blondyn z ciągłym uśmiechem uścisnął ją i doznał deja vu.

- Dominik.

- Panowie do pani Lakel? - pielęgniarka, ubrana cała na niebiesko, wyszła z sali obok i popatrzyła na dwójkę chłopaków, którzy rozłączyli właśnie swoje dłonie. Pokiwali szybko głowami w jej stronę, na co ta się uśmiechnęła lekko. - Można wejść na 5 minut. Proszę jej za bardzo nie męczyć. I pojedynczo.

- Dziękujemy - odpowiedział również miło Dominik i popchnął bruneta, w stronę sali. Mimo ogromnej sympatii do pani Heleny, wiedział, że rodzina ma pierwszeństwo.

Do trzech razy sztukaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz