19

88 10 0
                                    

Dominik jako abstynent wytrzymał cztery dni. W piątkowy wieczór siedział z kieliszkiem na szczęście tylko wina. Ułożył się wygodnie na swojej kanapie, włączając jakiś film, który będzie leciał w tle i nikt na niego pewnie nie spojrzy.

- Już?

Julka mu oznajmiła, że porozmawia z nim o Mikołaju dopiero wtedy, kiedy będzie pijana. A przynajmniej pod wpływem alkoholu. Stwierdziła, że nie jest w stanie rozmawiać o uczuciach na trzeźwo, bo to okropne. Przyjaciel nie negował.

- Czekaj - westchnęła i dopiła jedynym łykiem resztkę wina z kieliszka. Chłopak starał się zatamować śmiech. - Dobra, co chcesz wiedzieć?

- Czuję się jakbym cię przesłuchiwał. No nie wiem, opowiedz co się działo od sylwestra.

- Boże, dobrze. To no nie wiem. Jest okropnie słodki. Tak przesadnie słodki, naprawdę - jęknęła Julka, nalewając sobie kolejny kieliszek do pełna. - Wysyła mi codziennie wiadomości rano i wieczorem. Wysyła mi swojego obrzydliwie uroczego kota i pyta jak się czuje. Był tak cholernie mną zainteresowany i dopytywał się o wszystko, co było strasznie dziwne. Ale on... Nie odpycha mnie, rozumiesz? W sensie nie, że nie odpycha moich zalotów, których oczywiście nie ma. Ale nie odpycha mnie jego osoba, mimo że jest taki... Irytująco idealny. Nie ma takich osób, prawda? I przez to chciałabym go jebać, ale nie potrafię i boże. Czemu to takie trudne?

- Chcesz go rzucić, bo jest idealny?

- Tak! Bo kto do cholery jest idealny? Nikt. To musi być pułapka, Dominik. Nie ma na świecie nikogo tak przystojnego, zabawnego, uroczego, czułego, zajmującego...

- O kurde, on ci się podoba. I to bardzo - wtrącił się w jej zdanie, patrząc na nią z wielkim uśmiechem. Szatynka wysłała w jego stronę tylko oburzone spojrzenie.

- Czy ty mnie słyszałeś? Nie, nie, nie. To jest diabeł w ciele człowieka.

Chłopak popatrzył na nią, jakby właśnie postradała rozum. Być może tak było.

- Jesteś chora. Czemu nie możesz przyjąć do wiadomości, że ktoś ci się podoba?

- Bo mi się nie podoba. Przyciąga mnie po prostu tą diabelską siłą.

I na tym można było skończyć ich wymianę zdań. Blondyn przewrócił oczami, śmiejąc się pod nosem, bo wiedział, że dziewczynie zejdzie dwa razy dłużej uświadomienie sobie tego uczucia.

- A gdzie ty go w ogóle znalazłaś?

- Na tinderze - odpowiedziała, co wywołało kolejną salwę śmiechu Dominika. Uniósł ręce, gdy Julka wysłała w jego stronę mordujące spojrzenie.

- Jak takich typów znajdujesz na tinderze, to chyba też muszę spróbować.

- Znajduję diabłów, przypominam. A co ty taki chętny? Czyżby kłopoty w raju?

- Mówiłem ci, że Helena wróciła do pracy - mruknął blondyn, czując się nieco źle z tym, że kobieta została pośrednio powodem jego rozczarowania.

- No, ale to chyba dobra wiadomość, nie?

- Tak, tak. Tylko wiesz z Pawłem zazwyczaj spędzaliśmy czas w kawiarni, bo później już nie było czasu ani sił na wychodzenie gdzieś jeszcze. Zresztą te kilka godzin dziennie nam zupełnie wystarczało na... Wszystko. - Wytłumaczył, na co tym razem Julka wybuchnęła śmiechem.

- Naśle sanepid, bo obawiam się co działo się w tej kuchni.

Dziewczynie musiała w odpowiedzi wystarczyć tylko poduszka, która wylądowała na jej twarzy i kieliszku. Na szczęście nic się nie pomoczyło.

Do trzech razy sztukaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz