Dominik jako abstynent wytrzymał cztery dni. W piątkowy wieczór siedział z kieliszkiem na szczęście tylko wina. Ułożył się wygodnie na swojej kanapie, włączając jakiś film, który będzie leciał w tle i nikt na niego pewnie nie spojrzy.
- Już?
Julka mu oznajmiła, że porozmawia z nim o Mikołaju dopiero wtedy, kiedy będzie pijana. A przynajmniej pod wpływem alkoholu. Stwierdziła, że nie jest w stanie rozmawiać o uczuciach na trzeźwo, bo to okropne. Przyjaciel nie negował.
- Czekaj - westchnęła i dopiła jedynym łykiem resztkę wina z kieliszka. Chłopak starał się zatamować śmiech. - Dobra, co chcesz wiedzieć?
- Czuję się jakbym cię przesłuchiwał. No nie wiem, opowiedz co się działo od sylwestra.
- Boże, dobrze. To no nie wiem. Jest okropnie słodki. Tak przesadnie słodki, naprawdę - jęknęła Julka, nalewając sobie kolejny kieliszek do pełna. - Wysyła mi codziennie wiadomości rano i wieczorem. Wysyła mi swojego obrzydliwie uroczego kota i pyta jak się czuje. Był tak cholernie mną zainteresowany i dopytywał się o wszystko, co było strasznie dziwne. Ale on... Nie odpycha mnie, rozumiesz? W sensie nie, że nie odpycha moich zalotów, których oczywiście nie ma. Ale nie odpycha mnie jego osoba, mimo że jest taki... Irytująco idealny. Nie ma takich osób, prawda? I przez to chciałabym go jebać, ale nie potrafię i boże. Czemu to takie trudne?
- Chcesz go rzucić, bo jest idealny?
- Tak! Bo kto do cholery jest idealny? Nikt. To musi być pułapka, Dominik. Nie ma na świecie nikogo tak przystojnego, zabawnego, uroczego, czułego, zajmującego...
- O kurde, on ci się podoba. I to bardzo - wtrącił się w jej zdanie, patrząc na nią z wielkim uśmiechem. Szatynka wysłała w jego stronę tylko oburzone spojrzenie.
- Czy ty mnie słyszałeś? Nie, nie, nie. To jest diabeł w ciele człowieka.
Chłopak popatrzył na nią, jakby właśnie postradała rozum. Być może tak było.
- Jesteś chora. Czemu nie możesz przyjąć do wiadomości, że ktoś ci się podoba?
- Bo mi się nie podoba. Przyciąga mnie po prostu tą diabelską siłą.
I na tym można było skończyć ich wymianę zdań. Blondyn przewrócił oczami, śmiejąc się pod nosem, bo wiedział, że dziewczynie zejdzie dwa razy dłużej uświadomienie sobie tego uczucia.
- A gdzie ty go w ogóle znalazłaś?
- Na tinderze - odpowiedziała, co wywołało kolejną salwę śmiechu Dominika. Uniósł ręce, gdy Julka wysłała w jego stronę mordujące spojrzenie.
- Jak takich typów znajdujesz na tinderze, to chyba też muszę spróbować.
- Znajduję diabłów, przypominam. A co ty taki chętny? Czyżby kłopoty w raju?
- Mówiłem ci, że Helena wróciła do pracy - mruknął blondyn, czując się nieco źle z tym, że kobieta została pośrednio powodem jego rozczarowania.
- No, ale to chyba dobra wiadomość, nie?
- Tak, tak. Tylko wiesz z Pawłem zazwyczaj spędzaliśmy czas w kawiarni, bo później już nie było czasu ani sił na wychodzenie gdzieś jeszcze. Zresztą te kilka godzin dziennie nam zupełnie wystarczało na... Wszystko. - Wytłumaczył, na co tym razem Julka wybuchnęła śmiechem.
- Naśle sanepid, bo obawiam się co działo się w tej kuchni.
Dziewczynie musiała w odpowiedzi wystarczyć tylko poduszka, która wylądowała na jej twarzy i kieliszku. Na szczęście nic się nie pomoczyło.
CZYTASZ
Do trzech razy sztuka
Roman d'amourMiłość, teatr, kawiarnia i niepoprawność. Te rzeczy łączyły dwóch rozdartych chłopaków w całość. Jednak jak daleko mogą zajść, by z powrotem nie ulegnąć zniszczeniu? Do trzech razy sztuka, mówi tylko o trzech szansach. A jeśli one się wykorzystają...