★23★

259 15 3
                                    

Nie szłam do szkoły przez cztery tygodnie, nie miałam ochoty patrzeć na Toma. Mój telefon wręcz zaraz wybuchnie od wiadomości i nie odebranych połączeń bliźniaków. Tom nadal się stara, a Bill poprostu chce wiedzieć czy żyje, bo Tom podobno mu powiedział co się stało. Nie miałam ochoty na nic, nie komunikowałam się w ogóle z ludźmi, chyba że z tatą jak przyjeżdżałam w odwiedziny.

Dziś jest czternasty listopad, godzina dziewiąta, nie byłam w kościele od bierzmowania. Niby chciałam dziś iść na dziesiątą ale jednak nie chciało mi się, tak więc zostałam jak zwykle w domu, sama. Mama nie wróciła do domu, nie ma jej już chyba piąty tydzień, martwiłam się o nią. Z moich rozmyśleń wybudził mnie kolejny dzwoniący telefon, z jękiem niezadowolenia, chwyciłam po komórkę z klapką i zobaczyłam że to mama, natychmiast odebrałam.

- Halo? - Po drugiej stronie słuchawki usłyszałam niski męski głos.

- Halo? Kim Pan jest i czemu ma Pan telefon mojej mamy? - Zaczełam zadawać pytania, nieznajomemu facetu.

- Czyli rozumiem że jest Pani córką, Barbary Johnson? - Wiedziałam że to żadne dobre wieści. - Mam na imię Adam Podgórski, aspirant policji. - Przedstawił się.

- Słucham? A tak, tak jestem jej córką Ava Johnson, coś się stało z moją matką? - Zapytałam, zaczełam obgryzać paznokcie jak szalona ze stresu przez to co mogła moja matka zrobić.

- Przykro mi to mówić i naprawdę przepraszam, ale Pańska matka została potrącona, na ulicy. Wielkiej stopy. Zginęła na miejscu. - Świat zapadł mi się pode mną pierw tata teraz mama? I też przez auto... Będę następna? - Gdyby Pani miała czas, proszę przyjechać na wskazaną ulicę, dziękuję i wyrazy współczucia.

Rozłączyłam się i rzuciłam telefonem o ścianę, i zaczęłam mocno płakać. Ja rozumiem, moja matka zostawiała mnie i tatę zawsze, nawet teraz jak tata leży w szpitalu, ale to nadal moja matka. Może i byłam na nią zła że miała mnie tak w dupie, ale ona jedyna mi została, rodzeństwa nie miałam, od znajomych starałam się odciąć, tylko mama mi została i tata. Moja rodzina miała jakaś jebaną klątwę? Tata został potrącony przez auto teraz mama, nie nie... Na sto procent jestem następna, pomyślałam, zaczełam rozwalać wszystko do okoła, aż napotkałam się na bluzę Toma która mi kiedyś dał, byłam tak wkurzona że o niemal ją wyrzuciłam przez okno, lecz jedna rzecz mnie zatrzymała. Zapach. Bluza ciągle pachniała mocnymi perfumami Toma, od razu zamknęłam okno i ubrałam bluzę po czym zadzwoniłam do Billa, z prośbą o pod wózkę na ulicę wskazaną przez policjanta. Nawet nie musiałam czekać na pierwszy sygnał bo czarnowłosy od razu odebrał.

- Halo? Ava? Żyjesz? - Zaczął chłopak, lekko się uspokoiłam pod jego głosem.

- Podwieziesz mnie na ul. Wielkiej stop? - Zapytałam.

- No ja mam auto w naprawie ale Tom może. - Wytłumaczył, od razu sie skrzywiłam na imię "Tom".

- Nie. Weź jego auto i mnie zawieź na tą ulicę. - Starałam się bardzi by tylko nie zobaczyć Toma, nie chciałam na niego patrzeć po tym co sie stało cztery tygodnie temu.

- Wątpię że się zgodzi, a coś się stało?

- Dobra chuj, poprostu przyjedźcie, teraz, powiem ci w aucie, ważne. - Po czym się rozłączyłam i zeszłam na dół, założyć kurtkę, czapkę i buty.

Wiedziałam że dotarcie chłopaków zajmie minimum dziesięć minut, ale chciałam być już gotowa. Gdy wyszłam na podwórko zauważyłam Kayle stojącą pod płotem do mojego domu, stanęłam w miejscu i patrzyłam na dziewczynę z oddali. Gdy blondynka mnie zauważyła od razu szerzej otworzyła oczy. Po chwili podbiegłam do niej, gdy ta chciała się przytulić, uderzyłam ją z liścia, tak mocno jak tylko umiałam, dziewczyna od razu się skrzywiła.

//Kolega z ławki~~// Tom KaulitzOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz