Prolog

267 22 8
                                    

 18.03.2017 r.

Dom nigdy nie był moją bezpieczną przystanią. Czułam się tu nieswojo, jakbym narodziła się w złym ciele. Nie nadawałam się do takiego życia. Ciągłego udawania. Nie byłam idealna, ale tego wszyscy ode mnie oczekiwali. Dla tego przybrałam maskę. Każdego dnia robiłam wszystko, aby być perfekcyjna. Przez to zatraciłam całkowity obraz siebie. Nie wiedziałam kim byłam. Jednak moje zdanie się nie liczyło, bo to opinia publiczna była kluczowa. To dla nich odgrywaliśmy bajeczki o cudownej rodzinie, a gdy tylko pozostawaliśmy sami powracał chaos. Każdy dzień wolałam spędzać zamknięta w swojej sypialni. Mama posłusznie wykonywała wszelkie prośby ojca, aby on w spokoju mógł wypijać kolejne butelki alkoholu. Tacy byliśmy. Zgnici.

Tego dnia na kolacja przyszła do nas przyjaciółka mojej rodzicielki wraz z rodziną. Miała dwójkę dzieci, córkę May, która była ode mnie trzy lata młodsza. Mimo to miałyśmy dobry kontakt, mogłam na nią liczyć. Oraz syna, Zayden Collins był moim odwiecznym konkurentem. Już od dziecka nasze rozmowy opierały się na sprzeczkach. Znaliśmy się od kołyski, wszystko robiliśmy razem. Z takich momentów najczęściej nawiązywały się zawzięte relacje. Między nami było inaczej. Nienawidziłam go. Walczył ze mną na każdej płaszczyźnie, szczególnie w szkole. Wiedziałam, że podczas posiłku będziemy omawiać nasze plany na studia. Oczywiście razem z moim rówieśnikiem walczyliśmy nawet w tym.

- Zaydenie, a ty, gdzie idziesz na studia? – spytał ojciec, to dla niego liczyły się najlepsze oceny. Dla mnie również miał plany. Jednak ja przygotowałam niespodziankę, przez którą ucierpię. Mimo to ten jeden raz byłam gotowa.

- Zgłosiłem się na Harvard, Princeton, Yale oraz uniwersytet w Nowym Orleanie - byłam zaskoczona, wymienił wszystkie uczelnie, na które zgłosiłam kandydaturę.

- Dostałeś już jakąś odpowiedź? – zabrała głos moja mama – Melania tak, moja córka będzie na architekturze.

- Nie będę – oznajmiałam nie spoglądając na nich. Bałam się, ale ten raz chciałam spełnić swoje marzenia.

- Jak to?

To był zły moment na tą rozmowę, ale nie miałam wyjścia. Musiałam przyznać się do zmiany, którą dokonałam. Już zaczynając naukę miałam zaplanowane, gdzie trafię na studia. Jednak pod namową Pani, która wspomagała w naszej szkole rekrutacje postanowiłam raz w życiu zrobić coś po swojemu.

- Kryminalistyka w Nowym Orleanie mnie przyjęła i pójdę tam – spojrzała na rodziców, którzy zdenerwowani nie wiedzieli, co powiedzieć,

- Christopher! – zawołała moja rodzicielka, gdy tato wstał od stołu i poszedł do swojego gabinetu.

Przeprosiła wszystkich. Pobiegła za swoim mężem. Ja siedziałam przerażona. Liczyłam się z taką reakcją. Jednak nie byłam tego dnia na to gotowa. Spędziłam w tym domu wiele lat. Wiedziałam, jak wygląda kara za sprzeciw. A ja zasłużyłam na karę, ale po raz pierwszy nie żałowałam.

- Misiek – do moich uszu dotarł głos Zaydena, patrzył na mnie z troską. Wiedział, jak bardzo byłam niezadowolona z pomysłu studiów architektonicznych.

- Nic nie mów Collins.

***

Gdy godzinę później goście wrócili do siebie zostałam wezwana do gabinetu ojca. Robił to zawsze, gdy jego zdaniem zrobiłam coś źle. W ten sposób chciał uczyć mnie na błędach. Powinnam była być posłuszna. Jednak ja pragnęłam być sobą. Kiedy przekroczyłam próg pomieszczenia na moim ciele pojawiła się gęsia skórka. Strach. To on wygrywał tylko, gdy rodzice znajdowali się blisko. Christopher McGregor nie zasłużył na miano najlepszego taty. Nie byłam też najlepszą córką. Nie potrafiłam być taka, jak oczekiwali. Próbowałam nie myśleć o tym, co mnie czekało. Nagle poczułam, jak otwarta dłoń ląduje na moim policzku. Serce zaczęło bić szybciej. Takie drobne rzeczy jedynie prowokowały dalsze cierpienie.

- Zdejmij koszulkę – rozkazał sięgając po paczkę papierosów z biurka.

Klęknęłam, a następnie wykonałam jego polecenie nie odrywając spojrzenia od rodzica. Zadowolony rozpalił jeden ze skrętów. Podszedł do mnie. Na twarzy miał delikatny uśmiech. Podobało mu się to. Od zawsze w tym wszystkim najbardziej przerażało mnie to, że ból go podniecał. To dzięki niemu był silniejszy. Wzięłam wdech zamykając oczy. Poczułam, jak ogień przypala moją skórę. Po chwili znalazł się tuż obok zostawiając kolejny ślad na ciele. Na moim policzku pojawiła się pierwsza łza. Chciałam ją zatrzymać, ale nie umiałam. Kiedy ojciec ją ujrzał zrobił się jeszcze brutalniejszy. Twarda pięść znalazła się na mojej klatce piersiowej. Zostałam uderzona w miejsce poparzenia. Opadłam na podłogę z trudem łapiąc oddech. On pochylił się nade mną rozpalając kolejnego papierosa. Opanowywałam wszelkie emocje. Wystarczająco bolało, a po tylu latach nauczyła się jednego. Uczucia były zbędną częścią naszego życia.

___________________________________________________________________

Hej wszystkim! Oto prolog mojej pierwszej książki tutaj. Mam nadzieję, że wam się spodoba i będziecie chcieli pozostać tutaj ze mną i poznać losy Melanii, która nigdy nie zapomni ojcu bólu, który jej sprawił.

Demons Of The PastOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz