Rozdział 8

99 5 3
                                    

             Wpatrywałam się w dokumenty siedząc na podłodze w salonie Zaydena. Sięgnęłam po ciepły napój spoglądając na mojego towarzysza, wzięłam do buzi widelec z chińszczyzną, a następnie dopisałam notatkę do spisu rozmów przeprowadzanych w akademiku. Próbowaliśmy skupić się na sprawie. Lecz nie posiadaliśmy zbyt wielu informacji. Głównym źródłem wiedzy w tych czasach był Internet, a sprawca usuwał wszystko na temat swoich ofiar. Nawet ich komputery były puste. Nie wiedzieliśmy co robić. On wciąż grasował po Los Angeles. Ciężko załapać każdy element tej zbrodni. Jednakże nie istniej coś takiego, jak zbrodnia idealna. W końcu popełni błąd. Miałam jedynie nadzieję, że zrobi to, jak najszybciej.

- Mogę cię o coś spytać misiek? – spytał przerywając spokój pasujący w pomieszczeniu.

- Nawet jeżeli zaprzeczę to i tak to zrobisz Collins – spojrzałam na niego zestresowana, bałam się. Nie wiedziałam co mógłby od mnie oczekiwać. Czułam, że i tak nie uzyska odpowiedzi.

- Dlaczego nie sypiasz oraz nie jesz?

Nie byłam gotowa na to pytanie. Prawa nie miał, aby tym się interesować. Oczekiwał odpowiedzi. Jeżeli miałby dowiedzieć się o kłamstwach, którymi karmiła go rodzinna McGregor to na pewno nie z mych ust. Pragnęłam odejść z sekretami do grobu.

- Misiek...

- Nienawidzę cię Collins – wyszeptałam wstając z kanapy, podeszłam do okna czując na sobie spojrzenie mężczyzny – Jesteś idiotą, udajesz zmartwionego oraz kochanego, a nigdy taki nie byłeś i nie będziesz.

- Nic o mnie nie wiesz – stwierdził wpatrując się we mnie. W jego oczach widziałam smutek. Ten człowiek się zmienił.

- Uwierz, że to ty nic nie wiesz oraz nie rozumiesz. I tak musi pozostać, nie masz wpływu na moją decyzję, dlatego oszczędź mi tych wszystkich pytań. Nie uzyskasz odpowiedzi na żadne z nich – zareagowałam zbyt emocjonalnie, ale nie potrafiłam się uspokoić.

- Jak ja cię kurwa nienawidzę! – jęknął chłopak, na co prychnęłam podirytowana. Jak śmiał? A co miałam ja powiedzieć?

- Twoje uczucia są odwzajemnione.

- Idę poczytać te akta – oznajmił – Rano chce się spotkać z siostrą i posłuchać o mamie. Jeżeli będziesz chciała się pojawić to przyjdź. Obojętnie mi.

Ile my mieliśmy lat? Powinniśmy być dojrzali. Po chwili po mieszkaniu rozniósł się trzask drzwi. Pozostałam sama, wróciłam na sofę oraz zajęłam się sprawą. Skupiłam się na zabójstwach, aby zapomnieć o tym wszystkim. Zayden z każdym dniem coraz bardziej próbował dojść do prawdy. Robiłam wszystko, aby mu na tym nie pozwolić. Spojrzałam na zegarek. Dochodziła dwudziesta trzydzieści. Mimo kłótni nie chciałam go zostawić tej nocy. Ponownie zaczęłam analizować każdą stronę dotyczącą sprawy. Spędziłam tak dwie godziny. Nie umiałam zasnąć, więc siedziałam z nosem w książkach. Nagle usłyszałam głośny krzyk chłopaka. Podskoczyłam zestresowana. Pobiegłam do niego najszybciej, jak potrafiłam. Siedział na łóżku ciężko oddychając. Był spocony, zestresowany. Usiadłam obok niego poddenerwowana. Odruchowo przytuliłam go do swojej piersi. Czułam jego ciepły oddech na skórze, co przyprawiało mnie o dreszcze. Głaskałam bruneta po głowie.

- To tylko koszmar – wyszeptałam – Zły sen..

Nic nie opowiadał. Ścisnął moją dłoń. Pierwszy raz zobaczyłam go w momencie słabości. Dopiero wtedy zrozumiałam, jak wiele ukrywał. Nigdy jednak nie okazywał bólu. Zawsze był szczęśliwy. Dobrze zrobiłam zostając u jego boku. Po chwili odsunął się ode mnie. Przeczesał swoje brązowe włosy. Podrapał się po karku spoglądając mi w oczy. Widziałam w jego ciemnych oczach strach. Bał się, ale nie byłam świadoma czego.

Demons Of The PastOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz