-6-

352 19 7
                                    

P.O.V. Arion
Gdy pojawili się w pokoju, Victor przeszył mnie wzrokiem, ale niemalże natychmiast przerwałem kontakt wzrokowy z Victorem. Nie dotrzymał obietnicy - nie odwiedzał mnie, wolał kogoś innego - znalazł sobie innego, lepszego przyjaciela - a nawet i może kogoś więcej. Ale w jego spojrzeniu było coś dziwnego. Złapał się za rękaw.
Chwilę porozmawiał szeptem z Riccardo. O czym oni tak rozmawiają? I to szeptem?
Wszyscy zagraliśmy w prawda czy wyzwanie. Było zabawnie i w ogóle fajnie, ale gdy Gabi przejął butelkę i trafił na Victora, już tak fajnie nie było.

P.O.V. Victor

- Prawda - odpowiedziałem.
- O czym rozmawialiście szeptem, tak potajemnie z Riccardo? - nerwowo spojrzeliśmy po sobie. Przecież nikt nie może się dowiedzieć co zrobiłem. A w szczególności Arion. Już i tak mnie unika.
- O takim tam drobiazgu... - powiedziałem to nerwowo. Mój wzrok znowu spotkał się z pytającym spojrzeniem Ariona. Złapałem się za prawą rękę, błagając w duchu aby nie wyszło to na światło dzienne.
- To na pewno nie był tylko drobiazg - Myślę że to coś poważniejszego. - stwierdził.

Boję się. Jeżeli się dowiedzą, zaczną się na mnie drzeć i inne takie. Że to jest nie normalne. Że nie powinienem zadawać sobie takiego cierpienia. A może ja chciałem sobie to zrobić i nic im do tego?!
Zdałem sobie sprawę, że Arion się do mnie przysunął i popatrzył mi prosto w oczy, pytającym wzrokiem. Ścisnąłem swoją rękę mocniej. Nagle ktoś wszedł do pokoju. Dzięki Bogu! To tylko Riccardo, który wrócił z łazienki. Uratował mnie. Riccardo, jesteś moim zbawcą! Gabriel się odezwał.
- A ty jak zawsze niepostrzeżenie zniknąłeś.
Człowieku wystraszyłeś mnie nieomal na śmierć! - spierał się.
- To się odstrasz, wiesz?
Wziąłem głęboki wdech i zabrałem głos.
- Chłopaki wiecie że już jest prawie północ, prawda? - ziewnąłem.
- Racja.
Położyliśmy się wszyscy na swoich materacach i odlecieliśmy w krainę snu.

******
P.O.V. Arion

Victor często trzymał się za rękę. Ciągle paliła mnie ciekawość sprawdzenia, dlaczego tak dziwnie poprawiał sobie ciągle rękawy, ale i też chęć zaśnięcia obok i wtulenia się w niego.
Co prawda nie dotrzymał obietnicy i już do mnie nie pisał ale... Brakuje mi Victora.
Przełamałem się więc, cicho wstałem ze swojego materaca i ułożyłem się obok Victora. Ciągle coś mnie nakłaniało, aby podwinąć jego rękawy... Zrobiłem to. On się pociął... Łzy spłynęły mi po twarzy. Nie chcę, żeby zadawał sobie taki ból... Ostrożnie poprawiłem rękawy jego bluzy tak, aby go nie obudzić. Nie wiem co mi odbiło ale... Pocałowałem go delikatnie w czółko i wtuliłem się jego klatkę piersiową. Zadał sobie tak okropne cierpienie. Ale nadal jest moim przyjacielem. Chyba...
Przytulając się tak do niego, zasnąłem.

******
P.O.V. Victor

Budzę się rano, a obok wtulony we mnie Arion. Ogarnęło mnie dziwne uczucie i wcale nie chciałem wstawać ani go budzić.
Ale w końcu on też się obudził. Spojrzałem tylko na niego domagając się wyjaśnień, nic nie mówiąc aby nie obudzić pozostałej dwójki. Złapałem go tylko za rękę i wyprowadziłem z pokoju, zamknąłem za sobą drzwi.
- Dlaczego spałeś ze mną?
- Sam nie wiem... Brakowało mi ciebie. Nie odzywałeś się, nie odwiedzałeś mnie... Gdy zobaczyłem cię z kimś innym, stwierdziłem, że już mnie nie lubisz... - Po jego policzku spłynęła łza. Od razu ją wytarłem swoim kciukiem z jego twarzy.
- To mi jest głupio. Spotykałem się z moją miłością i nawet o tobie nie pomyślałem...
Odwróciłem wzrok. Piekło mnie w środku. Głupio mi strasznie, nawet upewniłem się czy wszystko było z nim było w porządku. Zapomniałem o przyjacielu.
- Ale dlaczego się pociąłeś, Victor? - Jego oczy były pełne rozczarowania.
- Naprawdę zachowałem się jak dupek... Chwila, co?
Arion tylko patrzył mi w oczy, poszukując odpowiedzi.
- Dlaczego zadałeś sobie takie cierpienie?
Poczułem ukłucie w sercu. On wie.
- Dlatego, że zachowałem się jak skończony idiota i zadałem ci ból. - niższy chłopak przytulił mnie mocno i spojrzał mi się prosto w oczy ponownie.
- Boli mnie wtedy, kiedy cierpisz. - wyszeptał. Przytulił się do mnie mocniej.
- Obiecaj, że już nigdy tego nie powtórzysz.
Westchnąłem, głaszcząc go po włosach.
- Obiecuję, Arion. - mruknąłem. Gdy weszliśmy z powrotem do pokoju, Gabi nadal chrapał, a Riccardo właśnie wstawał.
- Riccardo.
Brązowooki ziewnął.
- Hm?
- Ja i Arion już idziemy.
- Okej.
Wzięliśmy swoje plecaki, zeszliśmy po długich schodach i wyszliśmy z willi przyjaciela.

******
P.O.V. Arion

Doszliśmy do parku. Stanęliśmy przy stawie, nie odzywaliśmy się do siebie ani słowem.
- Błękit tego stawu jest taki piękny i przejrzysty. Radosny i beztroski. Zawsze gdy tu jestem, poprawia mi się humor.
C...Co?! Moje tęczówki też są błękitne. Co mi odbija? Przecież on mówi o stawie. Racja. Piękny ma kolor.
- Tak.
Ciekawe dlaczego mnie tak przy nim odkleja.
Poszliśmy dalej, odprowadził mnie pod dom, rzucił szybkie "do zobaczenia" i poszedł. Stoję tylko na wycieraczce i się zamyślam.
Moje serce zaczęło bić bardzo szybko.
- Ja chyba naprawdę straciłem dla niego głowę - wymamrotałem, po czym otworzyłem sobie drzwi i wszedłem do przedpokoju.
- Jestem!
- Świetnie! Zaraz śniadanie, przyszedłeś w samą porę.
Gdy wszedłem po schodach do pokoju, rzuciłem się na łóżko i popatrzałem w jasne niebo. Ja na serio się w nim zakochałem. Dlaczego akurat w Victorze? Przecież on już ma swoją miłość i... On też jest chłopakiem!

******
P.O.V. Victor
Wracałem do domu. Ale nadal myślałem o Arionie. Te łagodne spojrzenie Ariona... Pełne uczucia. Mam nadzieję, że chyba nie rozkochałem go w sobie... Ale z zamyślenia wyrwał mnie Bailong.
- Cześć Victor!
-  Hej Bailong.
Położyłem dłonie na policzkach Bailonga i połączyłem nasze usta w krótkim pocałunku, po czym odkleiłem się od niego i położyłem dłoń na jego piersi.
- Może chciałbyś na trochę do mnie przyjść? - Jasnowłosy pocałował go w czoło.
- Pewnie. Nie mam ochoty na nic innego, tylko na ciebie. - uśmiechnął się.

Tak go kocham. Ale co z Arionem? Jeżeli poważnie się we mnie podkochuje, to łamię mu serce. A dla mnie jest również bardzo bliski.

Love Trial|| Arion x Victor || IEGO||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz