ROZDZIAŁ 4

100 4 1
                                    

Delia

  Po basenie od razu udałam się do łazienki. Napuściłam gorącej wody, wsadziłam do niej dwie kule do kąpieli o zapachu pomarańczy. Przygotowałam świeżą piżamę i wodoodporny głośnik. Tak na wszelki wypadek.  Wzięłam też ze sobą książkę od
Jennifer Lynn Barnes The Inheritance Games. Zaczęłam czytać pierwsze strony, lecz myślami byłam przy czymś innym. Bardziej przy kimś. Dlaczego on zachowuje się jakby chciał mi pomóc? Widziałam te jego spojrzenie po tym, jak Mateo przegrał ze mną zawody i to jak podkreślił, że dalej jestem dobra w pływaniu. Po co? Przecież ma dziewczynę. No właśnie. On ma dziewczynę. Czemu tutaj nie mieszka? Ten status, który widziałam był z jakieś dwa lata temu. Może się rozstali?
  Nie powinno mnie to w ogóle interesować, bo czemu miałoby być inaczej? Co mnie interesuje czarnowłosy chłopak, który wyjeżdżając zmiażdżył mi serce? Wiem, że zrobił to dla przyjaciela, ale powiedział mi o tym kilka godzin przed wylotem tutaj. Nie przygotowałam się na to, że najważniejsza osoba w tamtym czasie nagle ot tak wyjedzie z kraju i zamieszka kilkaset kilometrów ode mnie.
  Dalej nie wiem dokładnie, po co to wszystko było. Co takiego robił mój brat, aby Aaron do niego przyleciał? Dlaczego Aaron do mnie nie dzwonił, a Mateo robił to raz na jakiś czas? Milion pytań, a zero odpowiedzi. Członkowie tego domu mają jakieś sekrety. A w nich też i ja.
 
  Postawiłam sobie cel, który osiągnę nawet gdybym miała wrócić do San Francisco. Mam dość bycia jakimś pionkiem w czyjejś grze. Dowiem się prawdy.

  Z takimi przemyśleniami, kąpałam się dalej.

******

  Po kąpieli udałam się do pokoju Patricka. Gdy chłop dowiedział się, że posiadam na laptopie The Sims 4, oszalał. Nie przeszkadzała mu 22 godzina. W sumie to nikomu nie przeszkadzała, bo wszyscy siedzieli w salonie.

-Jakby co to czekam na dole.-stwierdziłam, bo mówił mi, że musi zrobić coś na komputerze i żebym po prostu dołączyła do reszty. Właśnie. Wiem że to jego sprawy i prywatność, ale nie chciał mi zdradzić co musi zrobić. Ciekaweee.

-Okej, ogarnę to w 5 minut. Możesz nawet już je uruchomić.

-Dobra, luz.

  Schodząc po schodach, już słyszałam śmiechy. Był każdy oprócz, o dziwo, mojego brata.

-Właśnie o tobie rozmawialiśmy, Delia.-powiedział Charlie.

-O mnie?

-Idziesz jutro z nami do sklepów przed imprezą, no nie? Bo ju...

-O kurde, zapomniałam.-serio zapomniałam.-Ale tak idę.

-No to bądź gotowa o 11, okej? Bo o 17 już impra.

-Okej.-nie mogłam się w sumie doczekać tej imprezki urodziwej.-Z Patrickiem będziemy tworzyć naszą ekipę w simsach. Chłop jak się dowiedział, że mam tą grę na laptopie to autentycznie oszalał.-zaśmiałam się.

  Tak jak Pat mówił, po 5 minutach zjawił się w salonie i zaczęliśmy tworzyć nową rodzinę. Na pierwszy ostrzał poszedł właśnie rudowłosy. Chciałam mu pomóc, ale uparł się i twierdził że da sobie radę. No tak nie zbyt mu szło...

-Tutaj masz różne bluzki i bluzy.-wskazałam mu co ma kliknąć.-Tu masz z kolei spodnie, a tu buty. Wybierz co chcesz.

Wybrał jakaś białą bluzę z dodatku, czarne szorty i jakieś adidasy tego samego koloru co bluza.

-A chcesz kota? Albo psa?-miałam dodatek, który pozwalał mieć zwierzaki. Kochałam go całym sercem i uważam, że to najlepszy dodatek ze wszystkich.

-Kota chcę. Najlepiej jakby był rudy, gruby i puchaty.-
znaleźliśmy odpowiedniego.

-A jak ma się nazywać?-zapytałam i wiedziałam, że zamyślony Patrick zaraz wymyśli coś głupiego.

-Pies.-odpowiedział, a mnie chyba lekko zszokowała ta odpowiedź.

-Chcesz nazwać kota Psem?

-No tak, a co? Oryginalne, no nie?

Spojrzałam na śmiejącego  się Aarona. Automatycznie też zaczęłam się śmiać, a wraz ze mną, Pat.
 
-Okej,  niech ci będzie.-odpowiedziałam ze śmiechem.

  Potem zrobiliśmy każdego. Wybraliśmy cechy i mogliśmy stworzyć nasz dom, ale było już późno. Była 2:37. Każdy już prawie zasypiał, a przecież tego samego dnia jedziemy na zakupy, a potem czeka nas impreza.
  Zasnęłam z uśmiechem na ustach, bo wiedziałam że w końcu układa się wszytko na swoim miejscu.

******

  Obudziłam się z lekkim grymasem na ustach, bo ktoś na dole strasznie krzyczał. Pierwsze co przyszło mi do głowy to to, że jest już prawie 11, a mieliśmy wtedy jechać do galerii. Była 6:43. Nie potrafiłam wyłapać o czym rozmawiali, ale słyszałam na pewno Aarona. Co mogło się stać o tak wczesnej porze?
  Nałożyłam szybko skarpetki i po cichu zbiegłam po schodach nasłuchując o czym rozmawiali.
Nie wiedziałam w ogóle o co chodzi. Zdania wyrwane z kontekstu o jakimś pobiciu za długi. Wyjrzałam za rogu i mało co nie zeszłam na zawał.

-Boże, Mateo!-mój brat siedział na kanapie z mokrym ręcznikiem, który trzymał przy głowie.-Co ci się stało?!-szczerze mówiąc, byłam przerażona. Przytuliłam go do siebie, a on bez najmniejszego zawahania, odwzajemnił uścisk. I to mnie jeszcze bardziej ruszyło, bo Mateo raczej aż tak nie okazywał uczuć, tym bardziej gdy miał podbite oko, rozwaloną głowę i cholera wie co jeszcze.

-Mówiłem, żebyś się nie darł.-warknął Aaron do Charliego.

-Słucham?!-wkurzyłam się. Oj, bardzo się wkurzyłam.-Może najlepiej żebym w ogóle nie wiedziała, że jakiś chuj pobił mi brata?!-serio się wkurwiłam.

-Del, spokojnie. Nie jest tak źle.

  Zrobił takie oczy, że moje serce po prostu pękło. Łzy pojawiły mi się w oczach. Pobicie może nie było najgroźniejsze, ale sam fakt, że ktoś podniósł na niego rękę, tak samo jak na mnie, bolał. Nienawidziłam patrzeć na krzywdę najbliższych.
  Teraz to ja trzymałam wilgotny ręcznik przy rozciętej głowie brata.

  W salonie nie było Jasmine i Patricka. Nie wiem jakim cudem się nie obudzili.

-Co się stało, Mateo? Powiedz mi, proszę.-błagałam go.-Chodzi o jakieś długi, tak? No odpowie mi ktoś?! Co jest z wami nie tak?

-Co tu się dzieje? Coś się... O kurwa, Mat.-Pat podbiegł do niego i przyjrzał mu się uważnie. Skończył kiedyś jakiś kurs ratownictwa, więc coś umie.-To nie groźne, spokojnie Del.-pogłaskał mnie po udzie.

-Aaron chodź na chwilę.-wstałam, a na moje miejsce usiadł rudowłosy chłopak.

  Odeszliśmy na bok, czyli do kuchni.

-Nie ściemniaj mi, że nie wiesz o co chodzi, bo na pewno wiesz.-wycelowałam w niego palcem i spojrzałam głęboko w jego piękne, zielone oczy.

-Ktoś go pobił.

-Ktoś?

-Nie wiem kto!

-Nie krzycz na mnie! Wiem, że wiesz i chcę wykorzystać swoją przysługę.

-Co?

-To co słyszałeś. Chcę wykorzystać swoją przysługę, którą wygrałam na basenie i powiedz mi, co tu się dzieje.

-Powiem ci po imprezie.

Co?

-Co? Proszę cię teraz, a nie po imprezie.

-To co ci powiem zmieni twoje podejście, a chcę żebyś w końcu się wyluzowała po tym co przeszłaś.

I tak po prostu odszedł i podszedł do Mato.

O co tu, kurwa chodzi?!

°~°~°~°~°~°~

Hejka!
Dzisiaj krótki rozdział.

Dajcie znać co sądzicie i co waszym zdaniem powie jej Aaron?

ROZDZIAŁ JEST NIE SPRAWDZONY I MOGĄ BYĆ BŁĘDY!

Do następnego misiakii💗


Jestem tu (CHWILOWO ZATRZYMANE!)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz