Rozdział 10

327 26 7
                                    

Obudziłam się czując ładny zapach z kuchni Na początku pomyślałam, ze to któryś z chłopaków zrobił śniadanie, ale przypomniało mi się że Alexandra została na noc. Poszłam w kierunku kuchni i okaxało się ze mialam racje, to moja przyjaciolka postanowila zrobic nalesniki. Jak podeszlam do stołu to Alex juz kończyła robic i dołączyła do mnie. Chciałam jeszcze z nią pogadac ale powiedziała ze się bardzo spieszy. Pożgnalyśmy się i moja przyjaciółka wyszła. Wstałam od stołu i zaczęłam myć naczynia po posiłku ale ktoś mi przeszkodził bo poczułam duze ręce na moich biodrach.
-Cześć księżniczko-powiedział dobrze znany mi głos i odwrócił mnie do siebie twarzą.
-Ugh, czego chcesz Luke? - nie rozumialam o co temu człowiekowi chodzi. Najpierw na mnie krzyczy a teraz cos takiego. Nie ukrywajmy, podobało mi się to, bo w koncu Luke, ale nie moge mu tego pokazac, nie teraz.
-To juz mówiłem tysiac razy, ze chce ciebie, ale tym razem nie chodzi mi o to. Teraz chce cie przeprosić. Wiem, że zachowuje sie jak bipolarny dupek, ale chce się zmienić. Prosze wybacz mi. - teraz to on błagał. Widzialam w jego oczach, że on naprawde żałuje wiec inaczej nie moglam postąpić.
-Dobrze wybacze ci, ale musisz pokazac, ze naprawde chcesz sie zmienić.
-Dziekuje, a moze w ramach przeprosin dałabyś się gdzieś zaprosić dzisiaj? - kiedy to powiedział to bardzo sie ucieszyłam,
-Oczywiście, ale gdzie idziemy?- zapytałam zaciekawiona jednak Lu był tak samo tajemniczy jak zawsze.
-Niespodzianka, spotkajmy się za godzine tutaj, moze byc?- pokiwałam głowa na znak że tak i poleciałam się przebierac. Najpierw się umyłam a ppzniej Ubrałam białą sukienkę koronkową ( zdjecie w mediach), namalowałam kreski, wytuszowałam rzęsy, wyprostowalam włosy i byłam już gotowa. Spojrzałam na zegarek i był czas zeby wychodzić. Poszlam juz w kierunku wyjscie, gdzie Luke juz na mnie czekał.
-Wyglądasz pięknie Jessica. - gdy to uslyszalam to powiedzialam ciche dzoekuje i się zarumienilam. Chlopak sie usmiechnal, złapał mnie za ręke i poszlismy do samochodu. Jechaliśmy w ciszy. Po dluzszym czasie Luke powiedział ze dojechalismy na miejsce, chociaz ja nie mialam pojecia co tu bedziemy robić bo widze tylko prawie puste pole z jakims namiotem. Lukey podszedł do mnie i zakrył mi oczy.
-Zamknij oczy i nie otwieraj. - poprosil. Szliśmy kawalek i powiedział ze juz moge otworzyc oczy.
-O moj Boze, to jest balon?
- Oj Jess nie jestem Bogiem tylko Luke, i tak to jest balon, a teraz wsiadaj, polecimy nim.
-Tylko ze ja mam lęk wysokosci.
-Spokojnie, przy mnie nie masz się czego bać, jestem z tobą - Weszlismy do balona, Luke mnie przytulił i Wznieslismy sie w gore i chwile tam pobylismy. Widok z tamtad byl niesamowity. W jego ramionach zapomniałam o moim lęku i bardzo mi sie podobało, ale wszystkp sie kiedys konczy. Brązowowłosy ppwiedział ze teraz jedziemy w jeszcze jedno piekne miejsce. Okaxlo sie ze to byla plaża. Z pieknymi widokami poniewaz juz zrobilo sie ciemniej. Usiedlismy na piasku i patrzylismy na wode w ciszy. W koncu Luke sie odezwał.
-Chodzmy popływac- zaproponowal.
-Ale ja nie mam stroju do plywania.
-Ja tez nie, ale przeciez chyba masz bielizne. - sam zaczął się rozbierac i został w samych bokserkach. Widok nieziemski, jedyne co udalo mi sie wykszusic to bylo ciche WOW ale on to uslyszal i sie zasmiał.
-No dawaj, mnie nie musisz sie wstydzic, proszę. - popatrzył na mnie tymi oczami którym trudno odmowic.
Zdjelam sukienke i zobaczylam ze teraz chlopak patrzył mi na piersi.
-Oczy mam wyzej- poinformowalam Lu i podnisolam jego glowe wyzej dotykajac jego brody. Znowu sie zasmial i poszedł do mnie wzial na rece i wszedl do wody. Na chwile mnie postawil i patrzelismy sobie w oczy.
-Masz sliczne oczy. - po raz kolejny sie zaczerwienilam i tym razem ouscilam glowe w dól majac nadzieje ze tego nie zauwazy, coz nadzieja matka głupich.
-Hej, nie chowaj sie, - teraz patrzylismy sobie gleboko w oczy i bardzo chcialam go pocalowac. A on chyba czyta w moich myslach bo pochylil sie zlapal mnie za uda i podniosl a ja owinelam jego biodra nogami. Wtedy on lekko musnął moje usta, ale jak zobaczył ze się nie odsuwam poglebil pocałunek i scisnal moje posladki. Kiedy wydalam z siebie jęk, on to wykorzystał i jego język toczył walkę z moim. Powoli zaczal schodzic z pocalunkami do szyji i zostawil tam pare malinek, pozniej przeniosl sie z powrotem na usta ale musielismy przerwac bo zrobilo sie zimno.

Chcialam tylko powiedziec ze ten rozdzial jest dedykowany
● _beautiful_blue_sky_
● Domanajka337
● xdamn15
Za komentarze w poprzednim rozdziale oraz wszystkim którzy to czytają. Bo czytacie, prawda?

What about now?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz