Rozdział 3

313 48 10
                                    

Nastała chwila ciszy. Moje serce waliło jak szalone. Nie miałam pojęcia skąd dobiegł ten dźwięk, ani skąd nieznajomy wiedział, że nie mogę otworzyc drzwi. A co jeśli to on strzelał? I teraz idzie po mnie?

Sam, dziewczyno ogarnij się.

Nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa. Usłyszałam syreny. Radiowozy policyjne? Może karetka? A może to i to? Może zakują mnie, bo to przed moim domem?

-Sam.. Sam! Sam jesteś tam? - usłyszałam lekko zdenerwowany głos w słuchawce.

-T-tak, tak-wydukałam.

-No, bo już myślałem, że mi na zawał zeszłaś - zaczął ze śmiechem.

-To nie jest śmieszne, mało mi brakło, kretynie.. - mruknęłam - skąd wiedziałeś, że to jest pod moim domem? I co to w ogóle było? - zapytałam z wyrzutem

-Mała, spokojnie. Oglądałem wiadomości i poznałem twój dom.

Włączyłam telewizor i faktycznie mówili o strzelaninie, a w tle był mój dom.

-Jakiś koleś ukradł hajs i chciał się schować u ciebie- mówił obojętnie - ale cię uratowałem.

-Dzięki.. - mruknęłam.

-Och, jakaś ty miła. - powiedział ironicznie.

Usłyszałam trzask drzwi i szybkie kroki po schodach.

-Muszę kończyć, pa - rozłączyłam się, a w tym samym momencie do mojego pokoju wpadł brat.

-Boże kochany, Sam - powiedział zdyszany i przytulił mnie.

-Od kiedy okazujesz tle miłości? - zapytałam

-Psujesz chwilę - mruknął przyduszając mnie - wiesz, jak się martwiłem?

-Niemożliwe, Luke Hemmings martwił się o swoją bliźniaczkę? - zaśmiałam się.

-A weź - odepchnął mnie lekko od swojego torsu i zaczął śmiać się ze mną.

Zeszliśmy na dół i czekaliśmy na mamę. Wpadła po pół godzinie zestresowana jak głupia. Wypytywała nas czy coś się stało, czy byliśmy w domu, czy żyjemy, w ogóle pytania z kosmosu. Nie chcąc jej marwić, ustaliliśmy z Luke'iem, że byliśmy w domu we dwoje, ale nie słyszeliśmy nic. Powiedziałam mu, że ktoś pukał, ale nie zdążyłam dojść. Ciężko przyszło mi kłamać brata. Kłamanie mamy dla jej dobra, wychodziło w miarę ok, ale inne. O nie. Pewnie stwierdzicie, że to głupie, bo osiemnastolatka nie potrafi kłamać, prawda? Cóż, widocznie jestem niedorozwojem.

Kiedy mama się uspokoiła zjedliśmy kolację, połączoną z obiadem. Już się do tego przyzwyczaiłam. Mama z firmą na głowie nie miała czasu, na wcześniejsze gotowanie obiadu. Jednak przez całe życie razem z tatą pilnowali tego, żeby zjeść z nami chociaż kolację.

Po posiłku mama znów wróciła do swoich papierków, a ja z blondasem udaliśmy się na górę. Siedziałam w swoim pokoju i przeglądałam twitter'a, kiedy do mojego pokoju wpadł brat.

-Słuchaj Hemmings - zaczęłam nie odrywając wzroku od telefonu - to, że jesteś sobie przystojny i wyszedłeś z matki minutę wcześniej to nie znaczy, że możesz tu wparowywać bez pukania.

-Zamknij się i weź to wreszcie - rzucił, a ja podniosłam wzrok.

Moim oczom ukazał się Luke, pokazujący szereg białych zębów. Wyciągał ręke w moim kierunku, w której trzymał niewielkie pudełko. Wzięłam je od niego patrząc podejrzliwym wzrokiem. Otworzyłam je. Między czerwonym papierem znalazłam cudowne, upragnione szpilki. Wyciągnęłam jedną i nie mogłam się na nie napatrzeć. Sama chciałam je kupić, ale gdybym to zrobiła, to mama nawydzierałaby się na mnie, gdzie ja w nich będę chodzić. A, że kupił je Luke..

TEENAGERS  // Ashton IrwinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz