Cztery miesiące. Cztery pieprzone miesiące minęły, od czasu kiedy moja rodzina naprawdę się rozpadła. Od kiedy Luke dowiedział się prawdziwego powodu rozwodu rodziców. Od kiedy ojciec powiedział, że jego nowa laska jest w ciąży i prawie mnie uderzył. Od kiedy Luke wypieprzył go z domu po moim wyjściu, nie pojawił się, jednak dzień w dzień dzwoni do mnie po kilkanaście razy i liczy, że odbiorę. Zabawne, najpierw niszczy naszą relację, a potem myśli, że od razu odbiorę od niego telefon i powiem, że jest w porządku? Nie mam ochoty nawet słyszeć jego pierdolonego głosu, a on zapewne chce mnie spotkać. Nie jest już nikim ważnym dla mnie i lepiej, żeby przestał dzwonić, bo nie mam w planach w najbliższym czasie zmieniać zdania.
Nieznajomy za to dzwoni po kilka razy dziennie i rozmawiamy po kilka godzin. Nie wiem o nim nic, kompletnie, prócz tego, co zapamiętałam z naszego spotkania. Och, jeszcze to, że potrafi śmiać się na million różnych sposobów; jedne są irytujące i wkurwiające, ale inne są prześmieszne i bardzo ciepłe. On natomiast wie o mnie bardzo dużo. Wiele rzeczy dowiaduje się, chociaż ja nie mam bladego pojęcia skąd. Wiele jednak powiedziałam mu sama z własnej woli lub raz po pijaku. Na przykład to, że ma seksowny głos, jednak pomińmy ten mało istotny szczegół z naszej „znajomości". Czy mogę go nazwać przyjacielem? Pod wieloma względami tak. Zwierzyłam mu się w wielu problemów lub on sam ich się dowiedział. Mimo, że często irytuje mnie swoją tajemniczością i rzucam słuchawką, mając go dość, przez ostatni czas on mnie pocieszał i wspierał. Pomijając fakt strzelaniny w lesie, o którym kompletnie nie chce ze mną rozmawiać. Jednak czy pojęcie „przyjaciel" to nie osoba, o której wiemy bardzo dużo i także staramy się pomóc mu w trudnych sytuacjach? Chłopak rzadko jest smutny, jego głos zazwyczaj jest głęboki, czasem z chrypką, lecz naprawdę nieczęsto bywa rozkojarzony czy zdenerwowany, no chyba, że ja do tego doprowadzę, co czasem mi się zdarza. Jednak kiedy pytam go co u niego, otrzymuję odpowiedź typu „to nie twoja sprawa", „nie możesz jeszcze tego wiedzieć" lub „Słoneczko, nie bądź taka ciekawa". Swoją drogą, jeśli jeszcze raz powie do mnie słoneczko, to jeśli jeszcze kiedyś się spotkamy, zrobię mu coś.
A Luke? Mieliśmy sobie poradzić, prawda? Ale nie radzimy. On uciekł od problemu. Jest w domu na noc jakieś trzy razy w tygodniu, za to w dzień, praktycznie w cale w nim nie bywa. W szkole też praktycznie mnie unika. Matka się załamuje, płacze nocami i obwinia się o wszystko. Z jednej strony mi jej szkoda, bo to nie tylko jej wina, ale z drugiej, sama sobie w wielu sprawach zawiniła. Gdyby pozwolili mi od razu powiedzieć mojemu bratu o prawdziwym powodzie, na pewno byłby w domu, a nie szlajał się nie wiadomo gdzie. Logiczne, że pod wieloma względami go bronię, w końcu ja trzymam się „bliźniaczej solidarności", przez co matka pierwszy raz w życiu podniosła na mnie rękę, niestety, jej nie miał kto pohamować tak jak ojca..
**
Chłodne powietrze muskało moje gołe ramiona i twarz. Wdychałam je z ogromną chęcią i mimo, że normalnie byłoby to nieprzyjemne uczucie, w tej chwili było cudowne. Moje ciało było rozpalone od alkoholu i tańca. Luke też był na tej dyskotece, chciałam z nim porozmawiać, ale zatrzymał mnie Calum, a byłam w takim stanie, że z miłą chęcią pozwoliłam sobie na rozrywkę z nim. Nie obchodziły mnie konsekwencje. Hood mimo, że praktycznie cały czas w szkole dogryzamy sobie i wyzywamy się na wszelkie możliwe sposoby, jest pociągający i to bardzo. Myślę, że on miał na mnie taką samą ochotę jak ja na niego, chociaż się raczej nie lubimy.
Dlatego w szybkim tempie znaleźliśmy się w toalecie. Jedno odwzajemniało brutalne pocałunki drugiego, walcząc o nominację, którą oczywiście jak to zazwyczaj bywa, chłopak wygrywał. W pomieszczeniu czuć było alkohol, który wydobywał się z nas na wszelkie możliwe sposoby; przez szybkie i nierówne oddechy, jęki przyjemności, czy też sam pot i gorąc, który bił od nas. Kiedy Calum robił malinki na mojej szyi, zostawiając w ten sposób znak po sobie i w tym samym czasie przyciskając mnie do siebie mocniej swoimi dużymi, ciepłymi dłońmi, ja swoimi, małymi rękami błądziłam po jego umięśnionym torsie lub w okolicach rozporka, koło którego ewidentnie robiło się coraz ciaśniej. Zabawne, jak szybko można podniecić faceta, nawet się nie rozbierając i specjalnie nie wysilając. Chłopak w międzyczasie szeptał brudne słówka, które były zabawne, ale i kuszące. Kiedy skończył, nie pozostałam mu dłużna, szybko przeniosłam swoje usta na jego szyję, a chwilę potem na obojczyki. Zostawiłam trzy malinki, koło rzymskich cyfr, swoją drogą wyglądających seksownie i pewnie mających jakiś sens, jednak mnie to nie obchodziło. Hood z powrotem wbił swoje usta w moje, prosząc o dostęp. Jego ręce wodziły po całym moim ciele, powodując dreszcze. Moje natomiast wplatały się w jego ciemne włosy. Mulat zaczął powoli podwijać moją sukienkę, a ja zdjęłam jego koszulkę.
CZYTASZ
TEENAGERS // Ashton Irwin
FanfictionKochające się rodzeństwo. Z pozoru grzeczne i słuchające mamy. Sam i Luke są kulturalni. Nie imprezują, nie piją alkoholu, ba nawet nie przeklinają. Niestety tylko w oczach mamy. Cóż, wszystko ma swój czas. Jedna osoba, jedna chwila, jedna myśl-potr...