Caroline
-Reszty nie trzeba!-powiedziałam, szybko wychodząc z taxówki, wyciągnęłam swoje bagaże i biegiem ruszyłam na drugie piętro, do mieszkania. Odłożyłam rzeczy przed uchylonymi drzwiami. Zdziwiłam się, byłam pewna że to nie ojca wybuch, tylko kogoś innego. Sięgnęłam do kieszeni po gaz pieprzowy, i weszłam do środka. Cisza która towarzyszyła mi po przekroczeniu progu mieszkania, powoli stawała się moim wrogiem. Gdy weszłam w głąb, chciałam krzyczeć, płakać, rzucać wszystkim co tylko bym znalazła na swojej drodze.
Dwa ciała.
Jedno ojca.
Drugie mamy..
-Mamo!-padłam na kolana zaraz obok jej ciała, nie zwracałam uwagi na to, że wszędzie była krew, i na to że mam całe spodnie od niej. Liczyła się tylko ona, moja kochana mama. Ella Jones. Sprawdziłam jej puls, czy jest chociaż cień szansy na uratowanie jej. Nie było go, nie było pulsu. Moja mama nie żyję. Kobieta którą kochałam nad życie, nie żyję. Schowałam gaz pieprzowy do kieszeni bluzy, jedną ręką chwyciłam jej obie dłonie, i masowałam kciukiem. Były tak lodowate, przez co dostałam gęsiej skórki. Przymknęłam powieki, i przytuliłam się do niej, uwalniając swoje wszystkie emocje. Krzyczałam, dusiłam się łzami, gniotłam brudny materiał jej ulubionej bluzki.-Przepraszam mamo, mogłam coś zrobić by cię stąd zabrać. Zawiniłam, wybacz mi proszę.-ledwo mówiłam przez łzy, przez to że się do niej przytuliłam mój głos był ledwie słyszalny.-Obiecaj mi jedno, bądź tam szczęśliwa, razem z moją siostrą. To jedyne o co cię proszę.
Ostatni raz przytulałam ją przed wylotem na studia, teraz przytulam ją martwą.
Ig. zuzi_booktok_