4

29 2 0
                                    

                                                                       Caroline

                                                             Kilka lat wcześniej..

-Tato, proszę.. to boli..-powiedziałam, ale on nie przestawał uderzeń w moją stronę. Każde następne było jeszcze gorsze, od poprzedniego. Bolało. Wszystko mnie bolało.

-Zamknij się.-zamknęłam oczy, ale łzy nie przestawały lecieć z moich oczu. Krzyknęłam z bólu, kiedy pasek został wymierzony w tył mojej szyi.-Mówiłem coś!

-Przepraszam.-wyszeptałam.

Uderzenie z każdym następnym, były gorsze, mocniejsze, w każdym było dużo nienawiści. Tata mnie nienawidził, nie rozumiałam dlaczego nic mu nie zrobiłam!

-Tato?-usłyszałam cichy głos, niedaleko, podniosłam głowę i napotkałam te zielone oczy, które tak kochałam, ale i nienawidziłam, w jednym.

-Wyjdź stąd, Maya.-powiedział, do mojej bliźniaczki ale ta się nawet nie ruszyła, tylko patrzyła w moje oczy.

-Dlaczego ją bijesz?

-Zasłużyła.-odpowiedział krótko, i wymierzył kolejne soczyste uderzenie w moje plecy, dłonią stłumiłam krzyk.

-Nikt nie zasługuje na cierpienie, tato..

-Są ludzie, którzy na to zasługują, Mayo.-zamknęłam oczy, gdy poczułam pasek na swoich plecach.

-Moja bliźniaczka, nie zasługuje..-westchnęłam cicho. Maya zawsze taka była, to ona jest ulubienicą rodziców, ona jest lepsza ode mnie. Ojciec czasami ją każe, ale nie tak bardzo jak mnie. Ja jestem tym gorszym dzieckiem, nie Maya.. Maya jest tym lepszym dzieckiem. Ja nigdy nie byłam, i nie będę. Od małego, ja się trzymałam na uboczu, to ona zawsze była w centrum uwagi, a mimo wszystko przychodziła do mnie się wygadać, ja do niej też, bo mimo iż jesteśmy totalnie inne, to przychodzimy do siebie i mówimy swoje sekrety, doskonale zdając sobie sprawę, że druga nas wysłucha, i nikomu ich nie wyjawi.

-Mylisz się, ona zawsze zasługuje.

,,Ona zawsze zasługuje"

Krążyły mi po głowie słowa ojca, poniekąd nie dziwiłam się, zawsze takie coś słyszałam, gdy szatynka stawała w mojej obronie. Ja jestem tą gorszą, nie ona, nie Maya. Ja. Przez takie słowa, przyzwyczaiłam się do tego, że gdy cierpię, to dobrze, bo na to zasługuję. Zasługuję na zło całego świata.

-Jeśli ją masz karać, to i mnie.-powiedziała po chwili, i zaczęła podchodzić, usiadła tyłem do ojca, i ściągnęła bluzkę, by on też ją ukarał.

-Nie wygłupiaj się, ty nic nie zrobiłaś.-do niej zawsze mówił spokojnym głosem, do mnie nigdy.

-Jeśli ona ma cierpieć to ja też.-usłyszałam jego ciche westchnienie, i już wtedy wiedziałam, że mamy iść. Obie. Założyłyśmy bluzki, i poszłyśmy do swojego pokoju.

Ja doskonale wiedziałam, że on przyjdzie w nocy, i zaciągnie mnie do piwnicy by dokończyć to co zaczął. Tak zawsze było. Maya stawała w mojej obronie, a on i tak potem kończył to co zaczął ale w piwnicy. I było to gorsze..

Nie myliłam się, przyszedł w nocy..

                                                                      Ig. zuzi_booktok_

LostOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz