6

20 1 0
                                    

                                                                                    Maya

                                                                    Kilka lat wcześniej..

Wzięłam głęboki oddech, szybko włożyłam do ust ostatni kawałek kanapki, zasłoniłam buzię dłońmi, i rozejrzałam się czy nikt nie idzie do kuchni. Chwyciłam szklankę wody, szybko ją opróżniłam, ale to nie pomogło, dalej nie mogłam przełknął kanapki, oczy mi się zaszkliły, a oddech ugrzązł w gardle, szybkim krokiem przeszłam do łazienki, gdzie zakluczyłam drzwi. Nachyliłam się nad muszlą, i zwymiotowałam całe jedzenie, z dzisiejszego dnia. Spłukałam wymiociny, i opadłam na zimne płytki. Strzepnęłam kilka łez, z policzków, i zaczęłam powoli wstawać, cała w łzach stanęłam przed lustrem nad umywalką, popukałam buzię, i wytarłam oczy do takiego stanu w jakim byłam kilka chwil wcześniej. Westchnęłam cicho, dokładnie przyglądając się swojemu odbiciu. Brzydzę się sobą, jestem okropna, nienawidzę swojego ciała, czemu nie mogę być taka jak inne dziewczyny w moim wieku? Dlaczego? One nie muszą się głodować, by być ładne. Ja muszę, jestem ohydna, nikt mnie nie będzie chciał gdy będę takim dziwadłem.

                                                                                    ***

Za każdym razem czułam się osaczona, w szkole. Każdy wytykał mnie palcem, nikt mnie nie lubił, byłam dziwadłem. Szkolną marionetką. Jedynie Caroline - moja bliźniaczka mnie broniła, zawsze była obok gdy było źle. Nie była tylko moją siostrą, ale i najlepszą przyjaciółką, która zawsze mnie wysłucha.

Ale.. nie powiedziałam, Caroline o swoich problemach, nie chce by była rozczarowana. Moją osobą. Nie chce, by uważała mnie za słabą, choć ma do tego pełne prawo..

-Patrzcie idzie, dziwadło!-usłyszałam krzyk Evy - blondynka jest moim rówieśnikiem, jest po prostu idealna, zazdroszczę jej, ma dobre oceny z każdego możliwego przedmiotu, jej brązowe oczy pasują do jasnych włosów. Jest. Po. Prostu. I D E A Ł E M.

Spuściłam głowę, i zacisnęłam dłonie na ramiączce plecaka, nienawidziłam przerw. Wtedy zawsze każdy mi dokuczał, naśmiewali się ze mnie, z mojego wyglądu, postury z wszystkiego po prostu, nic im nie zrobiłam a oni się wyżywają właśnie na mnie, jakbym ja wcale nie miała swoich uczuć.

-Mówisz o sobie?!-odkrzyknęła jej moja towarzyszka, uśmiechnęłam się lekko pod nosem. Caroline już po prostu taka była, zawsze mnie broniła. Ja byłam za słaba by się im sprzeciwić, tak zawsze było. Caroline była tą silniejszą, przynajmniej takie miałam wrażenie.

-Nie, mówię o twojej dziwnej bliźniaczce.-wzięłam głęboki oddech, i przyspieszyłam tempo.

-Co powiedziałaś?-usłyszałam za plecami głos siostry, i dopiero wtedy się odwróciłam by dostrzec jak szatynka staje przed blondynką i jej przyjaciółmi, postawiłam kilka kroków w tył i stanęłam za Caroline.

-Chodźmy stąd.-szepnęłam, kładąc na jej ramieniu, dłoń.

-Właśnie, idźcie.-zaśmiała się, Eva, jej przyjaciele zrobili dokładnie to samo.

-Nie, nie idziemy.-zaznaczyła stanowczo, moja bliźniaczka.

-Nie?

-Głucha, jesteś czy co?-prychnęła.-Nigdzie się stąd nie ruszam, dopóki jej nie przeprosicie.-pokazała na mnie, palcem, przeszła mnie gęsia skórka gdy każdy na mnie patrzył, tym wzrokiem.

-No to postoimy.-wzruszyła ramionami, blondynka.

-Ja tak mogę stać.-dodała, moja siostra zakładając ręce na piersi. Doskonale zdawałam sobie sprawę, z jej słów, nieraz ojciec trzymał Caroline bez jedzenia i picia, mnie nie. Wiele razy prosiłam go by przestał, ale on mnie nie słuchał, dalej robił te okrucieństwa wszystkim, mi najmniejszy zadawał ból. Byłam jego ulubienicą, a nie chciałam. Wolałam by Caroline miała moje miejsce.

LostOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz