Rozdział 13

21 8 2
                                    

- Vernon chce ponownie oświadczyć się Deidrze. – wyznałem nagle.

Liv odwróciła wzrok od ekranu laptopa, spoglądając na mnie z zaskoczeniem wymalowanym na bladej twarzy. Po obiedzie z jej dziadkami wróciliśmy do pokoju dziewczyny. Zgodziłem się zostać do wieczora. Nie potrafiłem jej odmawiać. Od kilku godzin leżeliśmy w łóżku dziewczyny, oglądając kolejne części świątecznego filmu, który wybrała Liv, oburzona tym, że nigdy wcześniej nie widziałem „Zamiany z księżniczką".

- Powiedział ci to? – spytała zdziwiona, przewracając się na bok, by móc swobodnie na mnie patrzeć.

- Tak. – naśladowałem pozycję dziewczyny, tak że teraz leżeliśmy twarzami do siebie. – Spytałem go, czy to nie za szybko. W końcu od niedawna tak dobrze im się układa. – przypomniałem. – A on poprosił mnie, bym dowiedział się, co na ten temat sądzi Deidra.

- I? Rozmawiałeś z nią?

- Jeszcze nie. Vern poinformował mnie o swoich planach, gdy wczoraj jechaliśmy do ciebie. – wyjaśniłem, uśmiechając się lekko.

- To wszystko wyjaśnia. – Liv zaśmiała się cicho. – Może ja mogłabym porozmawiać z Deidrą? – zaproponowała nagle, układając się na brzuchu, a brodę oparła na zgiętych dłoniach. – Łatwiej zwierzyć się dziewczynie niż kilkusetnemu wampirowi. – zażartowała, uśmiechając się psotnie.

- Och, doprawdy? – uniosłem wyzywająco brwi, patrząc jak w jej oczach błyszczą wesołe iskierki.

- Yhm. – pokiwała głową. – Do niektórych rzeczy masz staroświeckie podejście. – wzruszyła ramionami, uśmiechając się niewinnie. – Nie żeby mi to przeszkadzało, bo uwielbiam romantycznych mężczyzn... - zastrzegła od razu, wywołując szerszy uśmiech na mojej twarzy. – Ale i tak uważam, że o sercowych rozterkach najlepiej rozmawia się z kobietami.

- Twierdzisz więc, że nie umiem rozmawiać o uczuciach? – obrzuciłem ją oburzonym spojrzeniem.

- Tego nie powiedziałam! – Liv zaczepnie dźgnęła mnie palcem w ramię. – Weźmy na przykład mojego dziadka. Wiesz ile razy powtarzałam mu, że mi na tobie zależy, jestem szczęśliwa i jesteś dla mnie dobry? – spytała, patrząc na mnie wymownie. – Mnóstwo razy, a on dalej uparcie cię nie lubi.

- Nie jestem jak twój dziadek. – zmarszczyłem czoło w niezrozumieniu.

Liv westchnęła zrezygnowana i opuściła głowę, chowając twarz w poduszkach. Uśmiechnąłem się, widząc ile trudu kosztuje ją droczenie się ze mną. Uwielbiałem to robić, bo wyglądała wtedy jeszcze bardziej uroczo.

- Dobra, załóżmy, że Deidra wyznaje ci, że chciałaby aby Vernon się jej oświadczył. – Liv usiadła po turecku na materacu, patrząc na mnie wyczekująco. – Co ty na to?

- Ucieszyłbym się. – uśmiechnąłem się szerzej.

- A jeśli byłaby przerażona tym, jak szybko rozwija się ich relacja?

- Budują ją od kilkuset lat. Nikt nie zna drugiej osoby tak dobrze, jak oni znają siebie nawzajem. – zauważyłem.

- Każdy może odczuwać strach, wchodząc w poważny związek. – słusznie stwierdziła Liv. – Nawet znając się tak długo. Poza tym sam mówiłeś, że Vernon jest jak duże dziecko. Na miejscu Deidry zastanowiłabym się trzy razy nim przyjęłabym jego oświadczyny. – przewróciła oczami, uśmiechając się z rozbawieniem.

- Zawsze taki był, ale to tylko maska. – wyznałem cicho. – Śmiechem i żartami chce zakryć swoje zmartwienia. Jest świetnym przyjacielem i wierzę, że byłby cudownym mężem, bo wiem, że dla Deidry jest gotów zrobić wszystko.

You are my desire || 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz