Dzisiejszy dzień był wspaniały i nawet nie byłam pewna kiedy minął. To wszystko za sprawą tego, że nikt mnie w niczym nie ograniczał oraz nie organizował mojego czasu.
Gdy wyszłam z hotelu, od razu udałam się w kierunku pobliskiego miasteczka. Słońce grzało niesamowicie, ale nie zniechęciło mnie to do zwiedzania. Jednakże oprócz promieni, moją skórę schładzał przyjemny powiew wiatru.
Po drobnych zakupach, przysiadłam na mrożonej kawie z widokiem na ocean. Postanowiłam wykorzystać chwilę i zadzwonić do mojej przyjaciółki. Odebrała tak szybko, jakby od rana czekała na mój telefon.
— Cześć wczasowiczko! — powiedziała radośnie. — Jak tam wakacje?
— Cześć, bardzo fajnie! Właśnie piję kawę, patrząc na błękitną wodę!
— Ale fantastycznie. Zazdroszczę ci, serio...
— Ja sobie też. — Zaśmiałam się. — Jest tylko jedna kwestia, która mnie denerwuje od wczoraj.
— Co takiego?
— Raczej kto! — Przewróciłam oczami. — Od wczoraj ciągle trafiam na pewnego włocha..
— Ha! — przerwała mi. — Przeznaczenie! Jak u mnie i Lance!
— Nawet mi nie mów — burknęłam. — Wy się lubiliście od razu, a mnie ten facet po prostu wkurwia!
— Brendo! Co to za brzydkie słowa padają z twoich ust — zdziwiła się, karcąc lekko.
— Przepraszam, ale jak tylko o nim pomyśle ciśnienie mi podskakuje.
— Od nienawiści też powstaje miłość... — mruknęła mrocznie, a ja mimo wszystko się uśmiechnęłam.
— Proszę, tylko mi nie mów, że na tym wyjeździe poznam miłość życia — prychnęłam, upijając łyk kawy.
— Nic w takim bądź razie nie mówię. Czuję tylko, że te wakacje będą wyjątkowe — oznajmiła moja przyjaciółka.
— Oczywiście, że będą — stwierdziłam pewnie. — To pierwsze wakacje od trzech lat. Dosyć nasiedziałam się w domu.
— Twoja posesja w lesie też jest idealnym miejscem na wypoczynek — przypomniała.
— Masz rację, ale tam rzadko kiedy jest tak ciepło. Właściwie lubię tam jeździć na weekendy.
— To prawda. Ale zawsze możesz przygarnąć jakiegoś zabłąkanego pana — zaproponowała.
— Mam dość zabłąkanych panów! Już jeden się przyplątał i raczej nie odpuści. Dasz wiarę, że wczoraj upił się jednym drinkiem, a na końcu chciał mnie pocałować. A dziś rano udało mi się dorwać dwa ostatnie rogaliki, które zeżarł mi jak tylko na chwilę oddaliłam się od stolika — wyrzuciłam z siebie wściekła. Za to po drugiej stronie usłyszałam wielkie parsknięcie. Ophelia rechotała, dobrze się przy tym bawiąc, a ja przecież powiedziałam jej co mi leżało na sercu. Tak chyba nie postępuje przyjaciółka. — Nie wspomnę już, że podobnie było w samolocie!
— Brendo... — próbowała przerwać mój monolog.
— O nie moja kochana, w tej chwili strzelam focha. Jak ty możesz się śmiać, kiedy ja muszę walczyć z jakimś napalonym włochem.
Napalonym i w dodatku bardzo przystojnym włochem...
— Brendo, już mówiłam kto się czubi ten się lubi. Z tego na bank coś będzie. Ewidentnie na siebie działacie, a skoro on nadal za tobą chodzi to oznacza, że ...
— O nie, nie! — przerwałam jej stanowczo. — Nie wmówisz mi tych ckliwych rzeczy o nienawiści i zakochaniu. Nie mylmy pojęć. Ja go nie znoszę...— wyznałam.
CZYTASZ
Ten jeden uśmiech
RomanceJedyne co przeszkadza Brendzie na upragnionym urlopie to przystojny Włoch, który uczepił się już w samolocie. To miały być wakacje marzeń na gorącej wyspie. Miała odpocząć i naładować pozytywną energią. Niestety, lub stety na jej drodze staje Patriz...