16

79 17 2
                                    

Ta noc była najgorszą, jaką miałam okazję spędzić we Włoszech. Co kilka godzin budziłam się z płaczem i mokrą poduszką. Było mi tak cholernie przykro, jednak gdy nie zobaczyłam ani jednego połączenia od Patrizio zrozumiałam, że on też skreślił tę relację.

Po co mi mówił zatem, że mnie kocha?

Wygramoliłam się spod ciepłej kołdry i postanowiłam zrobić dla siebie coś dobrego mimo tej beznadziejnej sytuacji. Wzięłam gorącą kąpiel, nie zapominając o pielęgnacji. Gdy tylko się ubrałam oraz wymalowałam, poczułam że nie mogę pozwolić psuć sobie humoru przez kolejnego faceta w moim życiu. Co prawda chciałabym się ustatkować, ale skoro Ophelii się udało, to ja też wierzyłam, że w końcu znajdę takiego swojego Lance. Może niekoniecznie będzie to Włoch.

Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Zaskoczona udałam się w ich stronę. Dyskretnie otworzyłam je i zobaczyłam mężczyznę z bukietem kwiatów. Od razu przyjęłam bojową postawę i skrzyżowałam ręce na wysokości klatki piersiowej.

— Patrizio? — zapytałam retorycznie. — Co ty tu...

— Wpuścisz mnie? Chciałbym porozmawiać — powiedział z wyczuwalnym smutkiem w głosie. Przez ułamek sekundy przez mój umysł przeszły minimalne wyrzuty sumienia, że tak na niego naskakuję. Powinnam go wysłuchać do końca, a później zacząć rozważać co dalej uczynić.

— Jak mnie znalazłeś? — Zmarszczyłam brwi.

— Taksówkarz podał mi adres, pod którym cię zostawił. Znamy się osobiście, bo często odwozi na lotnisko naszych gości. Wpuścisz mnie?

Byłam tak bardzo zdziwiona, że zrobiłam mu miejsce w drzwiach. Wolałam, aby nasza ewentualna kłótnia nie roznosiła się echem po budynku.

Mężczyzna wszedł do środka, a ja zatrzasnęłam za nim drzwi. Zbliżył się do mnie i wręczył kwiaty. Skoro dał mi kwiaty zapewne miał coś na sumieniu — przeszło mi przez myśl.

— Nie musiałeś — wydusiłam z siebie.

Bukiet był naprawdę piękny.

— Wiem — mruknął, nie spuszczając ze mnie wzroku dodał: — Nie mam bladego pojęcia co się wczoraj wydarzyło, ale myślę, że oboje ochłonęliśmy i możemy spokojnie porozmawiać.

Odeszłam od niego i położyłam kwiaty na stoliku. Stanęłam przy oknie i spojrzałam na widok jaki rozpościerał się tuż za nim. Westchnęłam głośno. Serce waliło mi w klatce piersiowej niczym dzwon. Nagle poczułam na ramionach dłonie Patrizio, przez co mimowolnie się spięłam. Odwróciłam się twarzą do niego.

— Widziałam was razem — oznajmiłam. Spojrzał na mnie pytająco, jakby nic nie rozumiał.

— Ale...— Rozchylił usta, nie wiedząc co powiedzieć.

— Całowaliście się w bibliotece — doprecyzowałam. Mężczyzna wziął głęboki wdech, widać zaskoczyłam go tym wyznaniem.

— Czyli przez ten pocałunek, jak to powiedziałaś, uciekłaś z posiadłości i ignorowałaś moje połączenia — powiedział nieco podniesionym tonem.

— Nie uciekłam! — zaprzeczyłam szybko. — Poszłam przewietrzyć umysł. Nie chciałam też wam przeszkadzać — burknęłam obrażona.

— Jesteś zazdrosna — stwierdził rozbawiony, czym jeszcze bardziej mnie zdenerwował. Odsunął się krok w tył, przyglądając mi się uważnie.

— Czekaj, czekaj bo czegoś tu nie rozumiem...

— Kochanie... — Westchnął. — Zaszło nieporozumienie. Widząc rzekomo nas całujących się ujrzałaś najgorszą z możliwych scen. Giulia ciągle próbuje mnie uwieść i gdybyś została sekundę dłużej zobaczyłabyś jak ją odpycham od siebie — wytłumaczył się.

Ten jeden uśmiechOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz