Chad już więcej na mnie nie spojrzał, zaczął mnie całkiem ignorować choć przez cały ten czas czułam napięcie na wietrze. Nie miałam zamiaru poświęcać mu za dużo uwagi, dobrze by było gdyby orzes cały wieczór się nie odezwał. Uważam, że oboje bylibyśmy zadowoleni.
– Życzą sobie damy wina? Na koszt firmy – z opresji uratował mnie głos Mitchella. Skierował te słowa do naszej dwójki która wciąż stała rozglądając się po pomieszczeniu.
– Bardzo chętnie – odpowiedziała Gracie szlachetnie. – A ty? – przeniosła na mnie wzrok.
– Nie piję, prowadzę z powrotem – poleciłam głową.
Na twarzy Marcusa pojawił się grymas niezadowolenia.
– Żartujesz sobie? – jęknął obok mnie Xaden. – Nie ładnie tak odmawiać gdy ktoś proponuje ci coś na twoją korzyść.
– Nie dzięki – starałam się brzmieć grecznie, bo nie cierpiałam jak ktoś obcy na siłę wpycha mi alkohol.
– Weź, Xaden. Dobrze, że dziewczyna ma swój rozum i nie chleje na lewo i prawo – odezwała się Braelyn krzywo na niego patrząc.
Uśmiechnęłam się delikatnie. Miła jest.
Kątem oka Grace spojrzała na mnie znaczącym wzrokiem gdy Marcus już nalewał jej wina i sekundę później miała w dłoni kieliszek.
Nieznajoma blondynka chwilę potem pomyślała, żebyśmy się przenieśli do barowego stolika. Nie oponowaliśmy więc wszyscy oprócz Marcusa usiedliśmy przy najbliższym. Gdy reszta usiedła tak, że wylądowałam obok Graceline i Chadwicka miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Nie skomentowałam tego, lecz przewróciłam oczami z irytacją. Nie umknęło to Shah’owi, który się skrzywił gdy tylko obok niego się pojawiłam.
Collins usadowiła się naprzeciw mnie zaraz obok Shah’a – tego oczywiście lepszego, dalej był już tylko Aiden.
– A więc... – zaczęła blondyna, zerkając na mnie i Grace. – Może opowiecie coś o sobie?
Powiedzenie, że było niezręcznie to wielkie niedopowiedzenie. Atmosferę można było ciąć nożem, a my nieszczególnie współpracowaliśmy niczego nie mówiąc.
Jednakże tym razem Xaden zdążył już wybuchnąć śmiechem patrząc na Braelyn jak na wariatkę.
– Kobieto, to zabrzmiało tak okropnie sztywno, że aż pewnie baba od matmy się w grobie przewraca – zarechotał na co ja wraz z Aidenem i Graceline parsknęliśmy cicho śmiechem.
Dziewczyna się oburzyła robiąc urażoną minę, nie hamowała się z walnięcia chłopaka w brzuch łokciem.
Ała.
– AŁA! – krzyknął a ja myślałam, że bębenki uszne mi wybuchną. Brunet zgiął się w pół przeklinając pod nosem, dłonie trzymał na brzuchu kurczowo się go trzymając. A uśmiech zszedł mu z twarzy.
Przewróciła oczami i znów się uśmiechnęła patrząc to na mnie, to na blondynkę.
– To naczym skończyliśmy? – zaplotła dłonie pod brodą.Uśmiechnęłam się kręcąc delikatnie głową.
– Imiona nasze znacie więc nie wiem co mam dodać. Szkołę kończymy, a po za tym za ciekawego życia nie prowadzimy. – Braelyn słuchała kiwając głową na znak zrozumienia.
Mimo iż nie miałam do niej zaufania ani większej sympatii, należał się szacunek tym bardziej gdy to ona przywitała mnie z uśmiechem. Nie chciałam wyjść na niemiłą, ale czasami nie potrafiłam się opanować a najgorsze w nowych znajomościach było właśnie ten moment kiedy dopiero poznajemy nową osobę i padało pytanie „opowiesz coś o sobie?”
CZYTASZ
Dictionary of Lies
RomantikOsiemnastoletnia Viviana w ciągu swojego życia na potyka się na wiele nieszczęść i sprzeciwień losu. A wisienką na jej urodzinowym torcie jest pewien charyzmatyczny brunet, który z nie jakich powodów postanowił zainteresować się brunetką. Jednak nie...