.•♫•♬• 𝒓𝒐𝒛𝒅𝒛𝒊𝒂ł 𝟏𝟑 •♬•♫•.

270 9 3
                                    

𝐏𝐨𝐯 𝐚𝐫𝐢𝐨𝐧

Kiedy tak z jp rozmawialiśmy o turnieju dołączyła do nas sky, ona też się o mnie martwiła jednak odpowiedziałem jej to samo co jp. Nie chce im o tym wszystkim mówić, boje sie jak zareagują i nie chce ich martwić więc najlepiej będzie jak powiem że jest wszystko okej. Po kilku minutach byliśmy już w szkole po czym poszliśmy na lekcje, niestety pierwsza była matematyka.

Skip time

Wreszcie byliśmy po lekcjach ale jeszcze czekał na nas trening. W dalszym ciągu nie chciałem grać, nie mogłem kiedy nie było przy mnie Victora ale zbliża się wielki mecz i nie mogę się poddać. W dalszym ciągu nie najlepiej mi wychodziło, nie do biegałem do podań lecz nie chciałem siadać na ławkę bo przypominałem sobie ciągle słowa Ricardo, "arion! Skup się na grze i zapomnij o tym wszystkim chociaż na chwilę, chociaż spróbuj!" mam zapomnieć o wszystkim... To było ciężkie kiedy w głowie ma się tonę myśli przez jednego chłopaka.. Teraz nawet drużyny nie potrafię zmotywować, czy jest sens?.. Zatrzymałem się nagle w miejscu pozwalając moim myślą zawładnąć moją głową. Czy ja na prawdę potrafię być kapitanem w takiej sytuacji? Nie umiem się skupić na grze przez moje myśli, nic mi nie wychodzi, nie umiem zmotywować drużyny która przez moje zachowanie coraz gorzej se radziła... Z tych wszystkich myśli obudził mnie gabi pytając się czy wszystko w porządku. Sztucznie się uśmiechnąłem mówiąc że wszystko w porządku po czym wróciłem do treningu próbując się skupić na grze. Po kilkunastu minutach trener Evans zawołał nas mówiąc że ma dla nas wiadomość. Wszyscy się zebrali wokół trenera czekając na nowe informacje.
-już wiadomo z kim będziemy grać- powiedział.
-będziemy grać z drużyną Z, nie ma informacji z jakiego gimnazjum są, tak na prawdę nie wiemy nic o nich bo nie ma żadnych informacji co do tej drużyny- dokończyła pani Hills.
-a kiedy rozegramy ten mecz? - spytał aitor, na co ona odpowiedziała że za tydzień. Świetnie, mam tydzień czasu by się ogarnąć i stanąć na nogi, muszę to zrobić dla drużyny i przestać o tym wszystkim myśleć.
Wszyscy wrócili do treningu poza mną, ja po prostu stałem w miejscu i patrzyłem w murawę.
Wreszcie dołączyłem do innych i starałem się grać tak jak zwykle, na prawdę chciałem się pozbierać dla drużyny, chcę wygrać ten turniej razem z drużyną.

Po treningu

Wszyscy już wyszli z szatni poza mną i Ricardo, najwidoczniej muzyk był z tego zadowolony i podszedł do mnie z delikatnym uśmiechem ma ustach.
-arion chcesz do mnie wpaść? Chyba nie masz nic przeciwko co nie? - spytał, przez chwilę zastanawiałem się co zrobić ale w końcu się zgodziłem na co on jeszcze bardziej się uśmiechnął.

Szliśmy razem do jego domu rozmawiając o różnych rzeczach i nawet sie dużo pośmialiśmy. Kiedy doszliśmy do jego domu a bardziej willi skierowaliśmy się w stronę pokoju, di riggo spytał się po drodze z czy chce coś do picia ale ja grzecznie odmówiłem.

𝐏𝐨𝐯 𝐑𝐢𝐜𝐚𝐫𝐝𝐨

Nie bez powodu chciałem by arion do mnie przyszedł, chciałem z nim pogadać o jego dziwnym zachowaniu bo nie może być tak że nasze słońce przestaje świecić w tak ważnym dla nas meczu, w końcu to nasz przed ostatni mecz w szlaku imperium. Gdy weszliśmy do mojego pokoju poprosiłem go by usiadł. Kiedy wykonał moje polecenie ja usiadłem obok niego po czym zacząłem.
-arion, widzę że jest coś nie tak u ciebie i chce wiedzieć co cię tak trapi, nie mogę pozwolić by nasz płomyczek szczęścia zgasł i zapadł się w kompletny mrok, to jest dla nas ważny mecz, wiem że victor był twoim najlepszym przyjacielem i jego odejście bardzo cię przygnębiło ale nie możesz cofać się i stać w miejscu. Musisz się z tym pogodzić a ja wierzę że z czasem victor do nas wróci, przecież był naszym przyjacielem i pamiętaj, po wejściu na murawę zostaw wszystkie problemy poza nią- uśmiechnąłem się do niego, no niezły wykład mu dałem.

𝐏𝐨𝐯 𝐚𝐫𝐢𝐨𝐧

Ricardo miał rację, nie mogę stać w miejscu i się tym zadręczać, postanowiłem że zrobię jak należy i na treningach i meczu wszystko zostawię za sobą. Postanowiłem że mu powiem o sytuacji z victorem i obawą do bycia kapitanem, w końcu to mój przyjaciel, a wiem że Ricardo nie należy do takich co mógł by mnie wyśmiać.
-Ricardo.. Ja myślę że victor odszedł z drużyny przez to że mnie kocha, wyznał mi to w parku, ja w tedy nie wiedziałem co do niego czuje ale teraz jestem pewny że go kocham.. Ale.. Boje sie że w tym meczu nie poradzę sobie jako kapitan, nie mogę wesprzeć drużyny na duchu bo sam jestem załamany przez to odejście Victora.. - napłynęły mi łzy do oczu i czekałem na jakąś reakcje ze strony muzyka. Po chwili położył swoją rękę na moim ramieniu i powiedział spokojnie:
-arion, ja wierzę że dasz radę, zapomnij o tym wszystkim podczas meczu i jakoś to będzie- po tych słowach mnie przytulił a ja odwzajemniłem gest. Miał rację, jakoś to będzie.

~~~~~~~~~~~
Obiecywany rozdział<3

𝐚𝐥𝐥 𝐰𝐚𝐧𝐭 𝐢𝐬 𝐲𝐨𝐮 [kyouten]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz