Obróciłam po raz setny kawałek wołowiny w kształcie okręgu. Przez rok pracy w tym miejscu poczułam niesamowite obrzydzenie do fastfoodów. Kiedy tu przychodziłam cieszyłam się jak małe dziecko sądząc, że pracowanie w ulubionej knajpie będzie czymś co pokocham. Rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Tak jak kochałam to miejsce, tak go znienawidziłam. Pełno głodnych ludzi i ten obrzydliwy zapach unoszący się dookoła kuchni. Każdego wieczoru kiedy wracałam do domu czułam niesamowitą ulgę, że w końcu nie muszę patrzeć na jedzenie. Czasami nie potrafiłam nawet spać gdyż w moich snach pojawiały się hamburgery. Z czasem zaczęło zdawać się to normalną częścią mojej rutyny jednak nie zwracałam na to jakiejś szczególnej uwagi. Złożyłam ostatnią kanapkę po czym przebrałam się w dresy i chwyciłam za niewielką torebkę. Na pożegnanie pomachała jeszcze sprzątaczce która ogarniała cały syf pozostawiony przez klientów. Kobieta jednak nie odmachała. Nie byłam jakoś szczególnie lubianą osobą jednak sądziłam, że chociaż ona mnie lubi. Jak widać się myliłam. Na dworze było dosyć chłodno jednak nie na tyle aby bluza nie ogrzała mojego ciała. Czułam ten chłodny wiatr na swojej skórze dzięki czemu uśmiechnęłam się z zadowoleniem i ruszyłam w stronę domu. Niebo było niezwykle gwiaździste i piękne. Aż żal mi było odciągać od niego wzrok jednak moje nogi zupełnie odmawiały już posłuszeństwa. Wzięłam głęboki wdech po czym ruszyłam w kierunku parku. Przechodziłam przez niego codziennie, był piękny. Chociaż znałam go na pamięć kochałam nim przechodzić. On jako jedyny się nie zmieniał, zawsze był. Drzewa o różnokolorowych liściach jak przystało na jesień zdobiły niewielki chodnik. Natura przygotowywała się do zimy co niezbyt mi się podobało. Tak bardzo kochałam kwiaty i kolorową drogę, że aż nie potrafiłam pogodzić się z faktem iż niedługo tego nie będzie. Właściwie była to jedyna rzecz jaka codziennie poprawiała mi humor. Kiedy podziwiałam przyrodę nagle poczułam dziwny niepokój. Był późny wieczór i rzadko kiedy ktokolwiek kręcił się tymi okolicami. Przez mój rok pracy nie spotkałam w tym miejscu jeszcze nikogo. Czyżby coś się zmieniło? Obróciłam się aby zobaczyć, co powoduje mój niepokój jednak nic nie zauważyłam. Przynajmniej na początku. Gdy stałam tam wpatrując się w ciemną nicość zauważyłam jakąś sylwetkę. Nie widziałam jej praktycznie w ogóle jednak wiedziałam jedno, była wysoka. Na całe szczęście była wystarczająco daleko ode mnie abym mogła bezpiecznie wrócić do mieszkania. Miałam do niego jeszcze trochę drogi jednak nie na tyle, aby potrzebować autobusu. Nieznajoma postać jednak mnie zaniepokoiła. Sama nie jestem jednak patrząc iż zamieszkuje LA raczej mało kto wraca późnymi porami pieszo. Raczej nie jest to najlepsza opcja. Dla mnie jednak była bo z tego co zdążyłam zauważyć, mało kto przechodził przez owy park. Kim był więc ten człowiek? Nie chcąc już więcej niepokoić samej siebie obróciłam się z powrotem i nieco szybciej niż zazwyczaj wróciłam ku domowi. Drogę powrotną utrudniała mi ciemność. Lampy w tym miejscu były wyjątkowo słabe i czasem zastanawiałam się nawet czy nie wziąć ze sobą latarki.
Kiedy w końcu wróciłam do mieszkania zadowolona rzuciłam się na łóżko. Nie zwracałam zupełnie uwagi iż dalej mam na sobie buty. Po prostu cieszyłam się wolną chwilą. W ciągu dnia nie miałam wogóle czasu dla samej siebie. Od rana do późnego wieczoru pracowałam a po powrocie chodziłam spać aby jakoś funkcjonować na zajutrz. Nie przeszkadzało mi to jednak jakoś szczególnie. Moje życie było nudne i zdawałam sobie z tego sprawę. Miałam zaledwie dwadzieścia lat i w tym wieku powinnam raczej cieszyć się jeszcze trochę życiem. Praca jednak nie mogła mi tego odebrać. Byłam wdzięczna, za stać mnie na nowe ubrania czy jedzenie. Dobrze wiedziałam co to bieda i nigdy nie zamierzałam wracać do tego rozdziału mego życia. Bo zaczęłam nowy, lepszy. I nie zamierzałam pozwolić aby cokolwiek lub ktokolwiek mi go zepsuł. Z trudem podniosłam się i odniosłam buty na swoje miejsce. Mieszkanie nie należało do najpiękniejszych. Przynajmniej nie kiedy ja w nim zamieszkałam. Miałam wolne jedynie niedziele i to nie wszystkie. Przeważnie spędzałam je na zakupach bądź oglądaniu filmów chociaż uzupełnianie zapasów było podstawą. W końcu trzeba było jakoś przeżyć do następnej wypłaty. Miałam jednak ogromne szczęście gdyż tuż przy knajpie stała niewielka piekarnia z naprawdę niskimi cenami. Codziennie kupowałam sobie tam coś na śniadanie aby nie głodować aż do obiadu. Nigdy nie kupowałam chleba. Jedynie w poniedziałki miałam bułki co i tak uważałam za wypas. Nagle poczułam jak burczy mi w brzuchu. Nie jadłam od kilku dobrych godzin w związku z czym mój żołądek upomniał się o pokarm. Na wpół przytomna udałam się do kuchni chcąc ugotować sobie coś dobrego jednak wtedy przypomniałam sobie o tajemniczej sylwetce. Co prawda mógł być to zwyczajny człowiek spacerujący sobie wieczorem po parku. Nie podobała mi się jednak ta wersja a raczej nie wydawała mi się sensowna. Coś w tym cieniu było nie tak. Nie wiedziałam jeszcze jednak co i tego się obawiałam. Nienawidziłam nie wiedzieć. W takich sytuacjach zazwyczaj miałam problem z normalnym funkcjonowaniem przez co ludzie denerwowali się na mnie jeszcze szybciej niż zazwyczaj. Na samą myśl o tym oderwałam się od myśli i wróciłam do rzeczywistości. Podeszłam do lodówki po czym wyciągnęłam z niej dwa jajka i cebulę. Schyliłam się pod zlew aby wyciągnąć patelnię którą następnie postawiłam na palnik i odpaliłam wszystko. Ucięłam małą kostkę masła po czym umieściłam na naczyniu i poczekałam aż się rozpuści. W międzyczasie pokroiłam cebulę aby następnie ją podgrzać a kiedy już to zrobiłam wbiłam oba jajka. Kiedy w końcu moja kolacja była gotowa umieściłam ją na talerzu a patelnię włożyłam do zmywarki. Nalałam sobie jeszcze szybko wody i ruszyłam do stołu aby w końcu spożyć tak długo oczekiwany posiłek.
CZYTASZ
Prześladowca | Bill Kaulitz
Vampire20 letnia Dolores Wettnow mieszka spokojnej w LA. Jej życie zdawało się być normalne dopóki nie pojawił się w nim on. Zniszczył jej życie i zamienił je w istne piekło. Bo choć od początku wiedziała, że nie jest nikim dobrym. Nie spodziewała się, że...