Obudziłam się w zupełnie nieznajomym mi miejscu. Na początku światło spotkało się z moimi oczami tym samym oślepiając mnie na chwilę. Musiałam dać sobie dobre pięć minut, aby w końcu udało mi się choć trochę zobaczyć. Pomieszczenia nie oświecało jakoś szczególnie. Było nudne, wręcz mdłe. Ściany pomalowane były na czarny kolor z dziwnymi wzorami i jednym obrazem, niezwykle dziwnym obrazem. Przedstawiał on człowieka, niezwykle pięknego. Jego twarz była symetryczna wręcz można by było liczyć na niej konty, z mocno zarysowanymi kośćmi policzkowymi. Więcej twarzy widać nie było, nawet i włosy zostały zasłonięte. Górną część postaci zakrywała ogromną czerwona plama o wiśniowym kolorze. Z jeden strony był ciemny wręcz bordowy zaś z drugiej przechodziła przez niego i czerwień. Był to mężczyzna, na wpół nagi zakryty jedynie bokserkami. Niemal leżał na podłodze chwytając się obiema dłońmi za głowę jakby coś właśnie go atakowało, coś w jego wnętrzu. Wokół niego krążyły demony które skupiały się wokół jego górnej części. W tamtym momencie obraz zdawał mi się być nieco bardziej zrozumiały, a raczej jego przekaz. Mówił o chłopaku, niezwykle pięknym jednak z własnymi demonami. Mieszkały one w jego głowie i atakowały, przejmowały nad nim zupełną kontrolę. Był ich poddanym i to one tak naprawdę nad nim panowały. Bo jego uroda go określała, sprawiała, że na pierwszy rzut oka wszystko z nim było w porządku. Nikt jednak nie wiedział co działo się w środku. Siedziałam na dosyć miękkim drewnianym łóżku z daszkiem. Poza nim nie było tak właściwie nic, było jedynie biurko. Chociaż i ono było niewielkie i co gorsza, zupełnie puste. Powoli wstałam jednak nie trwało to długo gdyż już po chwili poczułam przeszywający ból w okolicy głowy. Pierdolony wampir. Chwyciłam się za obolałe miejsce po czym ponownie siadłam na łóżku. Zaczęłam się zastanawiać, co ja tam robiłam? Przecież nie byłam wampirem ani co gorsza, nie miałam z nimi doczynienia. Dlaczego więc mnie porwano? Nagle usłyszałam czyjeś kroki dochodzące z korytarza. Właściwie to nie sprawdzałam czy drzwi są otwarte, nie doszłam do nich. Może i już bym widziała, gdyby nie popieprzony nieznajomy który postanowił mnie zaatakować. Nie musiałam długo czekać, drzwi otworzyły się jak na zawołanie. Spojrzałam szybko w tamtym kierunku ponownie widząc tak bardzo znienawidzoną sylwetkę. Tym razem była jednak dużo bardziej widoczna niż zazwyczaj. Mężczyzna podszedł do mnie z grymasem wymalowanym na twarzy po czym stanął naprzeciwko mnie.
-Czego chcesz? - zapytałam niezadowolona czując się już zmęczona całą tą sytuacją.
-Czego chcę? Zabawna jesteś...a jak myślisz? Czego mógłbym chcieć? - jego głos był tajemniczy, słodki ale zarazem gorzki. Można było wyczuć w nim pewną słodycz jednak zdecydowanie zabijał ją gorzki posmak ciągnący się tuż za cukrem.
-Pieniędzy? Może okupu? Chociaż na to nie licz, ani mnie nie stać ani nikt za mnie tego nie zrobi. - zaśmiałam się na co jego mina zdecydowanie spoważniała aby po chwili zamienić się w podejrzany uśmiech.
Przysunął się do mnie niebezpiecznie po czym ułożył swoją dłoń na moim udzie. Co dziwne, zdobiły ją pomalowane i dosyć długie paznokcie. Były one koloru czarnego z lekką białą linią na ich końcu. Mężczyzna przysunął się do mojego ucha jakby chcąc coś powiedzieć w tajemnicy chociaż tak naprawdę byliśmy sami, we dwójkę.
-Chcę ciebie - wyszeptał prosto w moje ucho na co mnie sparaliżowało.
Nie rozumiałam tego co właśnie do mnie powiedział, jego słowa do mnie nie docierały. Przecież nawet się nie znaliśmy, ja nie znałam jego ani on nie znał mnie. Jak więc mógł mnie pragnąć? W jakim znaczeniu ujął te słowa? Tak wiele pytań kreowało się w mojej głowie, że aż musiałam wstać i to wychodzić. Podniosłam się ze swojego miejsca. Szybko zostałam jednak z powrotem na nim osadzona aby po chwili jego ręka chwyciła mocno moją. Bez większego namysłu wyrwałam się mu i odeszłam gdzieś na drugi koniec pokoju. Stres wirował w mojej głowie. Co się tak właściwie działo? Jeszcze parę godzin wcześniej, o ile faktycznie tyle minęło szłam na rozmowę o pracę. A teraz? A teraz znajdowałam się z obcym mężczyzną w nieznajomym mi domu. Byłam przerażona całą tą sytuacją i nie potrafiłam pojąć tego co się tak właściwie działo. Czarnowłosy gwałtownie wstał po czym zatrzymał się na chwilę za pewne wpatrując się w moją twarz. Ja jednak nie skupiałam na nim żadnej uwagi, byłam pochłonięta paniką. Pochłonęła mnie ona całkowicie powodując tym samym lekkie telepanie. Nieznajomy podbiegł do mnie po czym złapał mnie obiema dłońmi za twarz jednak ja nie zareagowałam tak jakby się spodziewał, wręcz przeciwnie. Odtrąciłam z wielką agresją jego ręce przez co na jego twarzy pojawiła się ogromna złość.
-Słuchaj, nie wiem kim jesteś i szczerze? Wolę tego nie widzieć. Powiem ci jednak jedno, nie jestem jebaną rzeczą którą możesz mieć bądź mnie. Tak więc zrozum, że nie będę twoja i możesz sobie myśleć co chcesz, tak się nigdy nie stanie - po moich słowach niebezpieczne się zbliżył.
Stanął twarzą tuż przede mną przez co dzieliły nas jedynie milimetry jednak nie ruszało nas to. On był wkurzony do potęgi. Był niczym wulkan który w każdej chwili mógł eksplodować jednak na taką skalę, że nie każdy wyjdzie z tego żywy. Ja za to byłam jak skała, spokojna ale twarda i nieruszona. Wpatrywaliśmy się w siebie jakbyśmy chcieli się pozabijać ale jednak nie mogli. Właściwie to ja nie mogłam, był silniejszy i nie potrzebowałam nawet potwierdzenia co do tego. Nie zamierzałam jednak odpuścić, mogłam stać tam nawet i do kolejnego ranka. Byłam twardą sztuką i kiedy trzeba było potrafiłam się bronić. Mężczyzna jednak tego najwyraźniej nie zauważył, był ślepy i głuchy jakby matka natura odebrała mu wszystkie zmysły. Sądziłam, że będziemy tak stać w milczeniu w nieskończoność. Najwyraźniej jednak nieznajomemu zabrakło już nerwów do całej tej sytuacji. Nagle rzucił się na mnie z rękoma na co chcąc zareagować podniosłam jedną nogę do góry co okazało się jednak być beznadziejnym pomysłem. Jego ciało wręcz od razu zaczęło miażdżyć moje swoim jak i naciskiem podstawiając mnie pod ścianą. Dłonie mężczyzny powędrowały na moją twarz w zaledwie kilka sekund ściskając ją na tyle mocno, że czułam jak opadam z sił. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw, to było za szybkie. Z początku myślałam, że jest po prostu napalonym zboczeńcem, prawda była jednak gorsza. Bez problemu mnie unieruchomił i sparaliżował. Kochał władzę, to było pewne. Pokazywał swoją dominację nade mną jakby chciał coś tym osiągnąć, nie wiedziałam jednak co dokładnie. Całe jego zachowanie było dziwne. Jakby połączono kilka, a nawet kilkanaście osób w jedną. Jakby był posklejany z zupełnie różnych osobowości. To co robił, było niczym losowy generator. On jednak wszystko miał dobrze przemyślane. Był potworem. Po dłuższej chwili w końcu odsunął się ode mnie kolejno wpatrując się we mnie z nienawiścią. Nienawidziłam tego spojrzenia, było pełne wyższości jak i poniżenia. Czułam się jakbym właśnie przegrała jakąś wojnę, wojnę której tak naprawdę nigdy nie było.
-Nie warz się nigdy więcej tak do mnie mówić - wyszeptał mi prosto do ucha. - Nie skończy się to dla ciebie dobrze.
Jego słowa niezbyt mnie ruszyły. Niby był groźny i chamski ale właściwie, co mógł mi zrobić? Przecież nie mógł mnie zabić, wtedy jego cel mojego porwania zapewne by się nie spełnił. Czułam się jakbym miała nad nim jakieś panowanie, tylko tak czułam. Bo w rzeczywistości to on był władcą. A ja stając się jego największym wrogiem jedynie pogorszyłam swoją sytuację.
-A co mi możesz zrobić? Kim ty niby jesteś aby mnie szantażować - zaśmiałam mu się prosto w twarz.
Okurwajebanamać
Z powrotem skierował swoje lodowate spojrzenie w moim kierunku. Uśmiech z mojej twarzy jednak nadal nie znikł. Niby nie był maską ale jednak czułam do w jakby był przyklejony, i to mocnym klejem. Bo choć starałam się nie śmiać to nie potrafiłam, a przecież nie chciałam. Powoli zaczął iść w moją stronę. Wtedy nagle wszystkie dobre emocję zupełnie ze mnie wypłynęły. Właśnie zrozumiałam co takiego zrobiłam. Mężczyzna przysunął się do mnie po czym chwycił mnie z całej siły za włosy. Krzyknęłam z bólu który mi spowodował jednak on nie zareagował, podobało mu się to. Psychol. Starałam się jakoś wyszarpać z jego uścisku jednak to było na nic, był cholernie silny. Nie musiał nawet wkładać większego wysiłku w to co robił. Jak mu się to udawało?
-Oh kochanie...jak widać nadal nic się nie nauczyłaś - mocniej ścisnął moje włosy. - Ze mną się nie zadziera.
Po tych słowach rzucił mną gdzieś w kąt na co usłyszałam jedynie głośny trzask. O dziwo nie poczułam nic, kompletnie. Otworzyłam szybko oczy czując ogarniającą mnie panikę tylko i wyłącznie po to aby zobaczyć oddalające się buty. Zostawił mnie zupełnie samą w tak krytycznym stanie. Był naprawdę podłym człowiekiem, ale żeby aż tak? Podparłam się dłońmi o ziemię aby jakoś się podnieść. Nie było to prosta ale na szczęście mi się to udało. Ponownie oberwałam w głowę chociaż tym razem o wiele lżej. W tamtym momencie zrozumiałam co się właśnie dzieje. Byłam w istnym piekle.
_________________________________________
Hejka! Dzisiaj niestety krótszy rozdział ale tylko taki zdążyłam napisać.
CZYTASZ
Prześladowca | Bill Kaulitz
Vampir20 letnia Dolores Wettnow mieszka spokojnej w LA. Jej życie zdawało się być normalne dopóki nie pojawił się w nim on. Zniszczył jej życie i zamienił je w istne piekło. Bo choć od początku wiedziała, że nie jest nikim dobrym. Nie spodziewała się, że...