11.Gwiazdy kończą lśnić

176 9 5
                                    

Cholera. Poczułam przeszywający ból przechodzący przez mój kręgosłup. Nie wiedząc nawet kiedy wylądowałam na podłodze, a ten bydlak z uśmiechem wpatrywał się w moją przerażoną twarz. Było z nim, jednak coś nie tak. Jego uśmiech zdawał się być podejrzany a wygląd twarzy nie kojarzył mi się zbyt dobrze. W zwyczaju miałam oglądać filmy o nie najlepszych treściach, robiłam to od dziecka. Kiedy miałam zaledwie dziesięć lat oglądałam i czytałam wiele książek na tematy gwałtu, morderstw czy pedofilii. Wtedy zdawało się, że naprawdę podobała mi się ich treść. Po czasie jednak zrozumiałam jak wiele wyrządziło to mojej głowie. Zapamiętałam stamtąd wiele szczegółów które dostrzegałam na co dzień co powodowało u mnie problem z ufnością do mężczyzn. Ten pieprzony uśmiech rozpoznałam jednak od razu. W szybkim tempie wstałam nie zwracając uwagi na ból po czym starałam się uciec jak najdalej od niego. Co gorsza, nie mogłam otworzyć drzwi gdyż stał on centralnie przed nimi. Był znacznie silniejszym dlatego wszelka próba zakończyłaby się niepowodzeniem. Nagle mężczyzna ruszył w moim kierunku bacznie obserwując moją twarz po czym schodził wzrokiem coraz niżej. Obawiałam się tego co mogło nastąpić później zwłaszcza, że byliśmy sami. Gdyby ktokolwiek z grupy Billa był z nami czułabym się bezpieczniej. Nie wiedząc nawet czemu poczułam do nich znacznie większe zaufanie niż do pozostałych. Nagle chwycił mnie mocno za nadgarstki po czym jednym, prostym ruchem rzucił mnie na łóżko co spowodowało u mnie jeszcze większe przerażenie. Jeszcze nigdy nie czułam się tak bardzo źle jak wtedy. Nie sądziłam, że moje życie po porwaniu będzie kolorowe ale wolałam dostać kulą w łeb niż przechodzić przez tego typu rzeczy. Jego ręce powędrowały w kierunku mojej twarzy po czym chwycił jedną dłonią moje policzki ściskając je tak, że nie czułam nawet bólu.

-Teraz nie ma już kto cię uratować - zaśmiał się patrząc prosto w moją twarz. - Teraz jesteś moja.

To musi być pieprzony koszmar. A jednak nie. Ten zboczeniec chwycił za dół mojej sukienki po czym zaczął powoli i z satysfakcją podciągać ją do góry. Wtedy wiedziałam już co chciał zrobić. Czułam się jak w koszmarze i modliłam się w duchu aby się z niego wybudzić, jednak to wszystko było na nic. Oblał mnie niekontrolowany strach który bez większego trudu sparaliżował moje ciało do tego stopnia, że nie potrafiłam nawet drgnąć. Miałam wrażenie jakbym właśnie traciła wszystko co w sobie miałam. Ale co miałam na myśli? Dziedzictwo? A może jakiekolwiek dobre samopoczucie? Nie wiedziałam. Dlatego właśnie chciałam stamtąd zniknąć i odlecieć niczym dmuchawiec. Chciałam zapaść się pod ziemię, roztopić jak kostka lodu i wchłonąć się w ziemię lub samowolnie się zastrzelić. Samobójstwo nigdy nie jest lepszym wyborem. Bo zawsze jest inne wyjście, jednak nie zawsze je widzimy. Dlatego nigdy tego nie rób, nie warto.

Gdy księżyc zanika,
Gwiazdy kończą lśnić,
Zamykam powieki, myślę o wszystkim,
Myślę o końcu,
Zamknięciu historii mej,
Gdyż życie mi nie sprzyja, a ja czuję się źle,

Wszystko wokół znika,
Zostaje obraz zły,
Nie widzę pozytywów,
Milknę jak wszyscy,
Bo w mej głowie kupę siana,
Myśli pełno złych,
Wszędzie tylko ciemność,
Gwiazdy zanikły,

Wtedy nagle coś, puka do mych drzwi,
Zaświeca wokół wszystko,
A ja nie tracę sił,
Sprawia, że ożywiam,
Wracam do dawnych chwil,

Zdaję sobie sprawę,
Iż życie krótkie jest,
Nie tracę więc już chwil,
I cieszyć się nim chcę.

Czułam jakby wszystko wokół znikło i rozpłynęło się w chaosie. Zamknęłam na chwilę powieki gdyż czułam, że nie jestem w stanie patrzeć już dłużej na obrzydliwy uśmiech mężczyzny. Nie czułam się już bezpiecznie i wątpiłam abym kiedykolwiek mogła jeszcze raz się tak poczuć. Po prostu odpuściłam. Nie miałam już nawet siły do dalszej walki. Zaczęłam więc po prostu myśleć o tym co wydarzyło się odkąd zostałam porwana. Tak właściwie, nie wydarzyło się tyle złych rzeczy ile bym się spodziewała. Może i nie było cudownie, jednak mogło być znacznie gorzej. To w pewnym sensie podnosiło mnie na duchu. Sytuacja która właśnie się działa sprawiała, jednak, że wszystko co dobre było zamaskowane właśnie nią, a raczej emocjami które wywołała. Często gdy coś się dzieje naszą głowę zasypuje masa myśli które nie zawsze są pozytywne. Bo tak już jesteśmy stworzeni. Emocje potrafią nakręcić nam w głowie, a to one są kluczem naszego życia. Czułam się źle. Chciałam jedynie zniknąć i już nigdy więcej się nie obudzić. Miałam wrażenie jakby wszystko co do tej pory miało jakikolwiek sens znikło i nie miało zamiaru pojawić się ponownie. Wtedy nagle usłyszałam jak ktoś z zamachem wbiega do pokoju. Otworzyłam szybko oczy co było moją pierwszą reakcją po czym spojrzałam na siedzącego na mnie mężczyznę którego ewidentnie oblało przerażenie. Nagle poczułam jakby wszystko na nowo odzyskało sens chociaż sama nie do końca wiedziałam dlaczego. Mężczyzna szybko wstał po czym odsunął się na wystarczająco dużą odległość abym mogła poczuć się lepiej. Spojrzałam w kierunku drzwi zastanawiając się kto był moim wybawicielem. Nie będzie dobrze. W progu drzwi stał Bill który nie wyglądał na zadowolonego, a raczej wkurzonego do wszelkiego możliwego poziomu. Może i chłopak nie był na co dzień zadowolony, jednak przysięgam na głowę, że jeszcze nigdy nie widziałam nikogo kto byłby tak zdenerwowany.

-Bill..- wyszeptał z przerażeniem mężczyzna.

Zdawało się, że naprawdę obawiał się o to co mogło się zaraz wydarzyć. Chociaż wydawało się to dla mnie dziwne to ja również bałam się patrzeć na któregokolwiek z nich. Nagle mężczyzna padł na kolana po czym złożył razem obie ręce i przemówił błagalnym głosem:

-Przepraszam, nie chciałem jej nic zrobić przysięgam! - z jego oczu wylewały się łzy.

Nie spodziewałam się, że Bill naprawdę ma taką przewagę oraz, że potrafi doprowadzić człowieka do takiego stanu. Przecież to jest przerażające. Z jednej strony było mi go żal, jednak z drugiej wiedziałam, że sobie na to zasłużył. To co chciał mi zrobić było okrutne, a teraz miał ponieść tego cenę.

-Wypad - powiedział czarnowłosy jakby nigdy nic.

Mężczyzna szybko podniósł się po czym nie zważając na nic uciekł z pomieszczenia. Zostałam sama. Bałam się czy aby na pewno alkohol nie zamienił Billa w jeszcze gorszą istotę. Zdecydowanie wystarczyło mi to zło które już w sobie miał, a co dopiero dodatkowe.

-Co się tu kurwa działo!? - zamarłam.

Nie miałam bladego pojęcia co mam mu odpowiedzieć. Byłam przerażona i zdezorientowana jednocześnie, a najgorsze przecież dopiero się zaczynało.

-Należysz do mnie i nikt nie ma prawa cię tknąć - jego głos był przerażający. - Jak mogłaś to zrobić?

Jak mogłam to zrobić? Nie rozumiałam jego pytania. Przecież nie zrobiłam nic złego. Jak w ogóle mógł tak pomyśleć?

-Nie rozumiem.

-Poszłaś do łóżka z innym? Aż tak bardzo jesteś żądna seksu? - z chwili na chwilę jego głos stawał się mroczniejszy, a jego sposób patrzenia na mnie przyprawiał mnie o niekontrolowany stres.

-Przecież dobrze widziałeś, że mnie do tego zmusił! - coś we mnie pękło chociaż sama nie do końca wiedziałam co.

-Nie krzycz! - chłopak podszedł do mnie po czym uderzył mnie w policzek.

Niemal od razu upadłam na podłogę po czym złapałam się za obolały policzek. Czułam, że nie skończy się to dla mnie dobrze bo kto miałby mnie niby uratować? Byłam w klubie gdzie było zdecydowanie zbyt głośno aby ktokolwiek mnie usłyszał, a poza tym Bill był zbyt groźny aby ktoś odważył się mu przeciwstawić.

-Czego ode mnie chcesz? - mój głos zdawał się łamać. - Co takiego zrobiłam, że tak bardzo pragniesz mnie skrzywdzić?

-Popełniłaś ogromny błąd i gorzko tego pożałujesz. Teraz jednak spełnię twoje życzenie, zabawimy się tak, że nigdy już tego nie zapomnisz - po tych słowach zaczął się do mnie zbliżać.

-Nie! Proszę! - błagałam z płaczem o litość.

On był jednak potworem i nie zamierzał okazywać na kimkolwiek ciepła. Zawsze był zimny i najwyraźniej mu się to podobało. Problem leżał, jednak w tym, że krzywdził tym innych. Dlatego właśnie tak bardzo go nienawidziłam.

Bill popchnął mnie na łóżko po czym usiadł tuż nade mną.

-Nie warto ze mną zadzierać, a teraz będziesz wiedziała co za to grozi - nie patrzyłam nawet na niego.

Poczułam do Billa tak wielkie obrzydzenie, że nie potrafiłam już patrzeć mu w oczy. Doskonale wiedziałam jak bardzo go to irytuje, jednak nie mogłam, nie potrafiłam.

-Patrz na mnie gdy do ciebie mówię! - w czarnowłosego wstąpiła niekontrolowana nienawiść.

Mimo jego krzyków ja nie zrobiłam kompletnie nic. Nie spojrzałam na niego ani nie miałam zamiaru tego zrobić, nie był tego wart. On uważał, jednak inaczej. Chwycił w rękę moją buzię ściskając ją tak mocno abym poczuła jak największy ból.

****
Nie wiedziałam już nawet co się dzieje. Czułam się jak pijana chociaż sama nie wiedziałam dlaczego. Byłam ospała i nie kontaktowałam zbyt dobrze. Pamiętam, jednak to jedno obrzydliwe uczucie które przyprawia mnie o mdłości. Czułam go w sobie i wiedziałam doskonale jak wielką radość mu to sprawia. Przez cały ten czas miałam zamknięte oczy. Nie chciałam wiedzieć jak chłopak którego tak nienawidziłam pieprzy mnie doskonale widząc jak wiele sprawia mi to bólu. Gdy na początku zobaczyłam go w progu drzwi liczyłam, że mi pomoże, że mnie uratuje. On jednak zrobił to samo tyle, że w okrutniejszy sposób.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 25 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Prześladowca | Bill Kaulitz Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz