Rozdział 13

619 29 6
                                    


Mocno zaciskałam palce wokół swojej broni, trzymając jeden z nich na spuście. Powoli zbliżałam się do samochodu, który jeszcze chwilę temu przed nami uciekał, a teraz stał z maską wbitą w drzewo.

Obraz, mimo że drastyczny, nie wywołał we mnie większych emocji. Pracując w drogówce widziałam już dużo mocniej rozwalone auta. Pojazdy zmiażdżone pomiędzy dwiema ciężarówkami. Ludzi z urwanymi kończynami. Głowy z wypływającym z czaszki mózgiem. Przy tym wszystkim mała stłuczka z drzewem to pikuś, jednak prawdziwy szok miał dopiero nadejść.

Stres zdecydowanie mi nie pomagał. Za każdym razem, stawiając kolejny krok nie miałam pojęcia, czy za chwilę ktoś nie wyskoczy na mnie z bronią. W szczególności, gdy prowadziliśmy pościg, nikt z nas nie miał żadnego pojęcia, z kim mamy do czynienia.

Teraz też tak było, jednak sytuacja ta była dużo bardziej skomplikowana.

Przełknęłam tę rosnącą w moim gardle gulę, zajrzałam do środka i zobaczyłam...

– Chad?

Nim zdążyłam powiedzieć cokolwiek więcej, mężczyzna jednym ruchem strącił pistolet z moich rąk, przyciągnął mnie do siebie i przystawił nóż do mojej szyi.

– Nie mam, kurwa, pojęcia skąd znasz moje imię, ale odsuniesz się i pozwolisz mi uciec.

Jego oddech cuchnął alkoholem. Jednak nie to teraz było moim największym zmartwieniem. Ostrze z każdą sekundą coraz mocniej wbijało się w moją skórę. Musiałam uważać, by nie zrobić czegoś głupiego.

– Pamiętasz tę piosenkę scorpionsów, którą puszczałeś za każdym razem, kiedy paliliśmy blanty w tym opuszczonym budynku? – wyszeptałam zdyszanym głosem.

Z każdą chwilą nacisk noża na mojej szyi stawał się coraz lżejszy, ale wciąż nie odważyłam się obrócić głowę na tyle, by spojrzeć mu w twarz.

Wind of change – Podałam mu tytuł. – Twierdziłeś, że to twoja inspiracja. Chciałeś stać się lepszym człowiekiem. Chciałeś walczyć o siebie. Co się stało, że porzuciłeś nadzieję?

– Rebel? – jego głos wyrażał czysty szok, jednak wciąż wyczułam w nim nutę nostalgii. Wiedziałam doskonale, że w tej chwili tak samo jak ja znowu jest w tamtym miejscu, w którym przeżyliśmy tyle wspólnych chwil. – To naprawdę ty?

Gdy tylko odsunął ode mnie nóż, złapałam go jednym ruchem ignorując fakt, że moja dłoń zacisnęła się na ostrzu. Odebrałam mu broń i w końcu otworzyłam drzwi samochodu.

Mój partner, który stał kilka kroków za mną od razu do nas podbiegł i zaczął wyciągać mężczyznę z pojazdu.

– Ty kurwo policyjna! Zdradziłaś mnie! Jebana dziwka!

– Za zniesławienie funkcjonariusza będzie czekał cię gorszy wyrok. Nie mówiąc już o napaści cielesnej. – zagroził mu mój partner, na co Chad momentalnie ucichł.

Zerknęłam na swoją dłoń, z której zaczęła już cieknąć krew. Nie czułam żadnego bólu ani pieczenia. Po prostu tak stałam i gapiłam się na swoją skórę, po której kropelka po kropelce szkarłatna ciecz wyznaczała ścieżki, aż nie spadła na trawnik.

Nagle ktoś położył rękę na moim barku, na co podskoczyłam, obróciłam się i wymierzyłam cios prosto w nos mojemu partnerowi.

– Kurwa, Rebekah! – skarcił mnie. – Co się z tobą dzieje?

– O matko, tak bardzo cię przepraszam.

Próbowałam ocenić szkody, jakie mu wyrządziłam, ale on odsunął się ode mnie na kilka kroków i spojrzał na mnie z wyrzutem.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 18 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

MASKED [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz