Rozdział 9

544 29 4
                                    


- Jesteś gotowa? - Zapytał mnie Hunter, gdy znaleźliśmy się pod pokojem przeznaczonym do przesłuchań.

To był jego pomysł. Od dobrego tygodnia szukaliśmy Zamaskowanego, jednak bez żadnego skutku. W końcu sfrustrowany stwierdził, że zbyt mało wie o tej sprawie. Uważał, że powinien to wszystko usłyszeć ode mnie, gdyż w policyjnych aktach mogło brakować kilka kluczowych detali.

Zgodziłam się pod warunkiem, że wszystko odbędzie się na komisariacie, a Connor będzie stał i nadzorował za lustrem weneckim.

Nie chodziło o to, że bałam się o tym mówić. Wręcz przeciwnie. Przez ostatnie sześć lat zdołałam zrozumieć, że przeszłość nie ma zbyt wielkiego znaczenia. To, co się tam wydarzyło, powinnam tam zostawić.

I taki miałam zamiar, gdy tylko znajdę tego gnojka i zamienię całą resztę jego życia w piekło, w którym ja tkwiłam przez cztery lata.

Skinęłam głową i weszliśmy do niewielkiego pomieszczenia. Od razu dało się wyczuć napiętą atmosferę. Właśnie dlatego tak bardzo chciałam, by komendant był tutaj ze mną.

Ani razu żadne z nas nie poruszyło tematu tamtego pocałunku. Nie chciałam tego robić. Zbyt bardzo wstydziłam się faktu, że mnie odrzucił, a potem zarzucił mi wykorzystywanie go, by zapomnieć o tamtym potworze.

Sama nie chciałam nad tym rozmyślać. Nie chciałam dojść do konkluzji, że O'Neill może mieć rację.

Ludzie twierdzą, że najokrutniejsza prawda jest dużo lepsza od najpiękniejszego kłamstwa. Dla mnie był to jedynie stek bzdur, bo czasami kłamstwo było w stanie uratować komuś życie.

Moje kłamstwo; stwierdzenie, że pragnęłam go mimo tego, co przydarzyło mi się w przeszłości, było dużo prostsze do przełknięcia i oszczędziło mi kolejnego załamania nerwowego. A nie mogłam sobie pozwolić na to, by odebrali mi odznakę z powodu braku stabilności emocjonalnej. Więc trzymałam się swojej wersji niczym koła ratunkowego.

Usiadłam na krześle przy niewielkim, metalowym stole. Hunter zrobił to samo po przeciwnej stronie mebla. Przez chwilę milczeliśmy wpatrując się sobie w oczy. Całe szczęście ze swojej perspektywy nie był w stanie zauważyć, jak wbijam sobie paznokcie w nadgarstek.

Mężczyzna położył na blacie małe urządzenie; dyktafon, którego używaliśmy w trakcie przesłuchań.

- Masz coś przeciwko, żebym...

- Nie - Odpowiedziałam od razu. - Tak będzie rozsądniej. Nic nam nie umknie.

O'Neill skinął głową i nacisnął przycisk rozpoczynający nagrywanie. Przełknęłam ciężko ślinę widząc, jak bardzo niewzruszony jest całą tą sytuacją, kiedy ja dosłownie wychodziłam z siebie z niepewności.

Albo tak dobrze udaje, albo tamten pocałunek znaczył dla niego tyle, co mijający go na ulicy obcy człowiek.

- Jeśli jakiś szczegół będzie wywoływał w tobie zbyt wiele emocji, po prostu go pomiń. Skupmy się na cechach, które pomogą nam go zidentyfikować. Z chłodnych rzeczy mam przy sobie jedynie pistolet i nóż, a ostatnim razem...

- Zrozumiałam. - Przerwałam mu nie chcąc, by Connor dowiedział się o tamtym zdarzeniu. - Nie przedłużajmy tego.

- Dobrze. To może zacznijmy od samego początku.

- To nie ma sensu. Kiedy obudziłam się w tej cholernej piwnicy, byłam zbyt zdezorientowana i przerażona. Nie zwracałam uwagi na nic, poza swoim strachem. Jedyna rzecz, do której byłam zdolna, to nasłuchiwanie tego pieprzonego dźwięku skrzypienia schodów.

MASKED [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz