Zamiast po lekcjach iść prosto do domu, poszłam do mojego ulubionego sklepu, w którym jest praktycznie wszystko. Chciałam sobie kupić włóczki do szydełkowania, i tusz do rzęs.
Pierw poszłam na dział z włoczkami. Wybrałam sobie błękitną, jasno fioletową, i białą włóczkę. Wpadły mi też w oko pudełko markerów, które były na przecenie. Potem skierowałam się na dział z kosmetykami. Wzięłam swój ulubiony tusz do rzęs. Następnie wybrałam się do kasy, żeby zapłacić.
Kiedy wyszłam że sklepu, wyciągnęłam słuchawki z kieszeni plecaka i założyłam je sobie, oraz puściłam muzykę.
Resztę drogi szłam w ciszy i rozmyślałam o wszystkim i o niczym.
W końcu doszłam do domu. Dobrze, że za tydzień mamy 2 tygodnie ferii.
Kurtkę i buty zostawiłam na korytarzu, a sama wybrałam się do swojego pokoju.
Na szczęście nic nie miałam dzisiaj zadane, więc się rozpakowałam i walnęłam się na łóżko.W internecie znalazłam fajny przepis na ciasteczka czekoladowe, więc postanowiłam je zrobić. Pierw sprawdziłam czy wszystkie składniki mam. Akurat miałam wszystkie składniki.
Wyszło mi trochę za dużo ciasteczek, więc musiałam dać je na 3 blachy. W przepisie pisało, że mam pięć ciasteczka w 180° przez 1 godzinę.
Ustawiłam stoper i poszłam oglądać TV.Kiedy stoper zadzwonił, poszłam wyciągnąć ciastka.
Uchyliłam piekarnik, żeby ciastka trochę ostygły.
Po 10 minutach wyciągnęłam ciastka.
Część dałam na talerzyk i położyłam na stoliku w salonie, część zostawiłam w piekarniku, żeby nie ostygły, a część spakowałam w torebkę papierową i zaniosłam mamie Marka.Mama Marka bardzo mi podziękowała i zaproponowała mi herbatę. Ja grzecznie odmówiłam i poszłam do domu.
W domu czekali na mnie rodzice.
-Cześć kochanie - zaczeła mama. - Co tak ładnie pachnie?
-Ciasteczka zrobiłam. W piekarniku są.
-O to fajnie. - powiedział tata. - Z racji, że za tydzień masz ferie, to jedziemy do Madrytu na 2 tygodnie.
-Oo to fajnie!
-Ale jeszcze nie koniec - mówiła mama. - Jadą jeszcze z nami ciocia Margareth z Wujkiem Thomasem i ich dziećmi, oraz babcia Elizabeth.
-A czy musimy z nimi? - spytałam. Babka Elizabeth i kuzynostwo to najgorsze możliwe połączenie. Jeszcze do tego dochodzą wujek i ciotka. To będą długie 2 tygodnie.
-Musimy - powiedziała mama. - To nasza rodzina.
-Ale jeszcze jadą z nami rodzice Marka i sam Mark - dodał tata.
-Zastanowię się - odpowiedziałam i poszłam do pokoju, żeby to wszystko przemyśleć.
Kiedy weszłam do pokoju, od razu położyłam się na łóżku.
Wsumie nie wiem kiedy jeszcze będę miała okazję pojechać do Hiszpanii. Wsumie mogę pojechać, ale muszę przeżyć 2 tygodnie z rodzinką os strony mamy. Ale będzie Mark, a on jest tylko 2 lata młodszy. A kuzynka jest młodsza o 10 lat, a kuzyn o 7 lat. Dobra mogę pojechać. Najwyżej powiem rodzicom, że kuzynostwo mi dokucza czy coś. Idę do kuchni oświadczyć, że jadę z nimi. I wezmę przy okazji zgodę na ten konkurs.-Dobra, jednak jadę z wami do tego Madrytu - powiedziałam, kiedy weszłam. - Mama, podpiszesz mi zgodę na konkurs?
-O to fajnie, że jedziesz. A na jaki konkurs zgodę mam ci podpisać?
Dałam jej zgodę. Przeczytała i podpisała mi zgodę. Wzięłam zgodę i poszłam do siebie.
W moim pokoju posiedziałam sobie jakiś czas na telefonie.
Po jakimś czasie mama zawołała mnie na kolację. Szybko zjadłam kolację i poszłam się kompać.
Po kompaniu wzięłam książkę i zaczęłam ją czytać. I tak czytałam do 1 w nocy. Potem położyłam się spać.
![](https://img.wattpad.com/cover/363093617-288-k504716.jpg)