Rozdział 11

63 5 1
                                    

Pov Filip
Wstałem dużo wcześniej niż zaplanowałem. Nie chciało mi się iść do pracy, ale muszę, bo mamy naprawdę trudne śledztwo do rozwiązania. Podniosłem się z łóżka i na nim usiadłem. Spojrzałem na wyświetlacz telefonu, który wskazywał godzinę szóstą dwadzieścia. Ubrałem się, zjadłem śniadanie i wypiłem kawę. Założyłem buty i kurtkę. Wsadziłem rękę do zewnętrznej kieszeni kurtki i wyciągnąłem z niej klucze. Nie były moje. Dopiero później zorientowałem się, że mogą należeć do Agaty. Chwilę później na ziemi dostrzegłem białą karteczkę z wiadomością Mogą ci się przydać. Agata.
Uśmiechnąłem się, kręcą głową. Jest inna niż wszyscy. Wydaję się jakby była oazą spokoju. Wyszedłem z mieszkania i zbiegłem po schodach przed nieduży blok, w którym mieszkam. Wsiadłem w samochód, odpaliłem silnik i wyjechałem z parkingu. Kiedy dotarłem wbiegłem do budynku jak poparzony. Wszedłem do biura, wziąłem z biurka akta i zaniosłem je przyjaciołom. Widok jaki tam zastałem zwalił mnie z nóg. Wyciągnąłem telefon i zrobiłem im zdjęcie.

- Nie mogę.- powiedziałem cały czas się śmiejąc.

- Nigdy w chińczyka nie grałeś?- zapytał mój kolega.

- Grałem nie raz. Ale to śmieszne wygląda. Siedzicie na podłodze na samym środku pokoju.- mówiłem dalej nie mogąc powstrzymać śmiechu.

- Wygrałam!!

- Cztery razy ze mną wygrała.

- Zuza mistrzem chińczyka? Brzmi nieźle. Dobra. Robota się sama nie zrobi.- powiedziałem kładąc na biurku stos dokumentów.
                     
- A ty gdzie się wybierasz?- mogłem się spodziewać tego pytania ze strony Galosa.

- Do siebie. Jak byście czegoś potrzebowali jestem za ścianą.- powiedziałem, po czym wyszedłem.

Nie mogę z takimi ludźmi. Gdzie by człowiek nie poszedł to zraz "gdzie byłeś?". Mam dość. Dzień dłużył się niemiłosiernie. Szczerze, to miałem już dość siedzenia na komendzie i użerania się z tymi ludźmi. Grać w chińczyka w czasie pracy? Jak tak wogule można? Przecież to totalna żenada. Ale nie mogę mówić o nich źle, bo świetnie się uzupełniają nie tylko jako zespół policjantów. Kiedy dobiegł koniec służby mogłem w końcu wrócić do domu. Po wejściu do mieszkania wziąłem prysznic i zjadłem "obiadokolację" jeśli można to tak nazwać. Stwierdziłem, że odwiedzę Agatę. Przebrałem się w czarne dżinsy i granatową koszulę. W sumie, to nie wiem po co się tak ubieram. Założyłem buty i mój ulubiony płaszcz. Zanim wyszedłem użyłem jeszcze perfum. Kiedy byłem gotowy wyszedłem na klatkę schodową, zamknąłem drzwi na klucz i zszedłem na dół. Na zewnątrz spotkałem sąsiada.

- Dzień dobry.- przywitałem się idąc przed siebie.

- Dzień dobry. A dokąd się pan wybiera taki dostrojony?- zapytał przyglądając mi się uważnie.

- Muszę coś załatwić.- skłamałem. Nie chciałem mu mówić gdzie tak naprawdę jadę.

- Rozumiem. Nie zatrzymuje.- powiedział i skierował się w stronę wejścia do budynku.

Wsiadłem w samochód i chwilę później byłem już w drodze do domu koleżanki. Postanowiłem zajechać do kwiaciarni. Kupiłem najpiękniejszy bukiet czerwonych róż i kontynuowałem jazdę. Kiedy dotarłem sprawdziłem kilka razy czy dobrze zamknąłem samochód i ruszyłem w stronę bloku, w którym mieszka Wilczewska. Po dotarciu, wyciągnąłem z kieszeni klucze i otworzyłem drzwi najciszej jak się dało.

Pov Agata
Kończyłam oglądać serial kiedy w salonie pojawił się Filip ubrany w granatową koszulę i bukietem kwiatów w ręku.

- Nie obudziłem cię?- zapytał opierając się o komodę stojąc obok.

- Nie.- odpowiedziałam dalej będąc w lekkim szoku.

- To dla ciebie.- podszedł do mnie i wręczył mi kwiaty.

- Dziękuję.- nie miałam pojęcia co się z nim ostatnio dzieje. Jakoś dziwnie się zachowuje.

- Zrobię ci herbatę.- oznajmił i zniknął w kuchni.

Minęło kilka minut zanim pojawił się z powrotem w salonie. Postawił na stole kubek z herbatą i usiadł obok mnie. Objął mnie ramieniem, a ja się w niego wtuliłam. Potrzebowałam w swoim życiu takiej osoby, która zrozumie wszystkie moje problemy i jest zawszę kiedy mam gorszy dzień. Taka osoba jest obok mnie. W pewnym momencie poczułam zapach jego perfum. Był tak intensywny, że złapał mnie kaszel. Oparłam głowę na jego barku i zamknęłam oczy. Przykrył mnie kocem i pocałował w czoło. Zrobiłabym wszystko by go przy sobie zatrzymać.  Nie jest taki jak mój były chłopak. Długo nad tym nie myślałam. Zasnęłam przytulona do mojego przyjaciela.

______________________________________________

Witajcie w kolejnej części👋
Mam nadzieję, że rozdział się wam spodobał 😉

Uroczysko || Ja i Ty Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz