Rozdział 1: Początek

285 13 70
                                    

To był dzień jak każdy inny na Górze Kwiatowo - Owocowej, kiedy problem Liu'er zaczął się ujawniać.


Pogoda była jak zwykle idealna - słoneczna i ciepła, z kilkoma puszystymi białymi chmurami i lekkim wietrzykiem. Liu'er i Wukong cieszyli się dniem na świeżym powietrzu, po prostu bawiąc się i wygłupiając. Jedząc owoce z drzew, i pijąc z krystalicznie czystego strumienia.


Tylko dwie małpy cieszące się swoim towarzystwem.


W tej chwili oboje grali w grę podobną do zabawy w chowanego; stworzyli ją razem. Oboje ukrywali się i skradali, a kiedy jeden z nich został znaleziony, gra szybko przeradzała się w walkę zapaśniczą, aż jeden z nich został ogłoszony zwycięzcą lub obie małpy pozostały na ziemi bez tchu ze śmiechu.


Liu'er użył swojej magii, aby ukryć się w cieniach najwyższych gałęzi drzew, skąd z łatwością mógł zobaczyć las poniżej. Nie liczyło się to jako oszustwo. Po prostu wykorzystywał otoczenie i swoje moce na swoją korzyść.


Słyszał Wukonga z daleka, przemierzającego las jak słoń. Szczerze mówiąc, czy ta druga małpa w ogóle próbowała zachować ciszę? Chociaż nawet gdyby tak było, nie miałoby to znaczenia - Liu'er i tak by go usłyszał. W rzeczywistości, słyszał, że złota małpa właśnie się do niego zbliżała. Więc Liu'er wymknął się z cienia i skoczył między drzewami, prawie bezgłośnie, gdy ruszył w stronę Wukonga.


Kiedy Liu'er przemierzał korony drzew, jego oczom ukazało się złote futro i natychmiast zanurkował w cień pnia drzewa przed nim. Czekał w ciemnej otchłani, wstrzymując oddech, gdy patrzył, jak Wukong ląduje na gałęzi, na której przed chwilą stał. Złota małpa rozejrzała się wokół, a jego wyraz twarzy wyrażał głębokie skupienie, gdy mruknął pod nosem:


- Gdzie ty jesteś...?


Liu'er zakrył usta dłonią, starając się nie chichotać, gdy patrzył, jak Wukong wznosi się ponad gałęziami poniżej, jakby Liu'er prawdopodobnie ukrywał się pod nim. Kiedy tak naprawdę powinien był patrzeć za siebie.


Wukong jeszcze go nie zauważył, więc Liu'er skorzystał z okazji i zaatakował. Wukong wrzasnął, gdy Liu'er ściągnął go z drzewa, przez co spadli przez gałęzie na ziemię poniżej. Siłowali się przez chwilę, oboje pokryci gałązkami, liśćmi i źdźbłami trawy, zanim Liu'er przygwoździł Wukonga do ziemi z triumfalnym uśmiechem.


- Wygrałem.


- Pssh, nie prawda. - Wukong zaśmiał się. - Nie ujawniłem jeszcze mojego tajnego ataku!


Liu'er przewrócił oczami, ale zdecydował się zgodzić na farsę Wukonga. Z zaciekawieniem przechylił głowę.


- Oh naprawdę? Czyli, co takiego?


Wukong uśmiechnął się złośliwie.


- Musisz się nachylić. To tajemnica.


- Doskonale cię słyszę, Peaches. - Liu'er poruszył sześcioma uszami, aby podkreślić swoje zdanie.


Kwiaty Brzoskwini [Tłumaczenie PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz