5. Miasto grzechu

54 4 80
                                    

- W porządku, zebrałem was tutaj, abyśmy mogli porozmawiać o tym, co wiemy na temat dotychczasowej sytuacji Syndykatu i przedstawić kilka nowych pomysłów, w jaki sposób możemy uzyskać więcej informacji o tym, co się dzieje. - oznajmił Dream na sali, klaszcząc w dłonie, jakby wygłaszał jakąś prezentację.

Było wczesne popołudnie. Światło słoneczne wpadało na stół w sali konferencyjnej przez żaluzje, tworząc ukośne cienie, które krzyżowały się na dłoniach Tommy'ego. Naprzeciwko niego Hellion siedział pochylony nad stołem, z podbródkiem opartym na dłoniach i obserwował prezentację Dreama ze szklistymi oczami. Znajdujący się obok Helliona Cordyceps wyprostował się, z głową opartą na ramionach, jakby próbował zasnąć, choć jego białe gogle zasłaniały zarówno wtedy, gdy miał otwarte, jak i zamknięte oczy.

Dream zaprosił ich tego dnia na spotkanie, ogłaszając, że muszą przestać czekać, aż Syndykat wykona kolejny ruch i wykonać własny. Chociaż Tommy współpracował w przeszłości z Hellionem wiele razy, Cordyceps był bohaterem, którego rzadko widywał. Jasne, on i Dream cały czas rozmawiali przez telefon, ale rzadko widywano Cordycepsa wychodzącego z jego pokoju. Chociaż Tommy przypuszczał, że kiedy twoje moce polegają na usypianiu ludzi, miało to sens, jeśli ty też musiałeś dużo spać.

Minął tydzień od rozmowy Tommy'ego z Orfeuszem. Dream nigdy nie uświadomił sobie prawdy o tym, co się stało, kiedy został opętany, a Tommy wciąż zastanawiał się, czy powinien się przyznać.

Tommy nie miał pojęcia, o czym teraz myśli Orfeusz. Początkowo założył, że złoczyńca wiedział, że to Tommy, dzieciak, którego porwali. Ale jednocześnie brzmiał na naprawdę smutnego, kiedy rozmawiał z Tommy'm o swojej teorii, a Tommy nie miał pojęcia, czy naprawdę będzie mu aż tak zależało na jakimś przypadkowym dzieciaku, którego porwał.

Chyba, że ​​była to próba manipulacji nim. Próbowali wmówić mu, że Syndykat troszczył się o niego, kiedy trzymali go w niewoli, a wszystko po to, by zwabić go z powrotem w swoje szpony. Tommy nie był głupi. Jeśli taki był ich plan, nie zamierzał się na to nabrać.

Członkowie Syndykatu byli mordercami. Bezdusznymi potwory, które brały, co chciały, nie zważając na innych. Nie można było okazywać im współczucia. Zwłaszcza nie po tym, co zrobili jego bratu.

Przez ostatni tydzień Tommy nie miał już żadnych wspomnień o swoim bracie. Wciąż miał te same przebłyski w głowie. Małe kawałki układanki tworzące znacznie większy obraz, który skrywał się za ścianami w jego umyśle.

Desperacko chciał zapamiętać więcej. Chciał mieć twarz, imię, cokolwiek, co udowodniłoby mu, że to wszystko dzieje się naprawdę. Że miał kogoś, kto go kochał. Że przynajmniej w pewnym momencie swojego życia miał rodzinę, o której zawsze marzył.

W tej chwili mógł jedynie kierować się uczuciami i niejasnymi fragmentami intuicji. Doprowadzało go to do szaleństwa.

Zatem zorganizowanie przez Dreama tego spotkania było mile widzianą odskocznią od amnezji Tommy'ego. Gdyby mógł skupić się na ich celu, jakim jest próba zniszczenia Syndykatu, nie musiałby myśleć o utraconych wspomnieniach. To był tylko tymczasowy plaster, ale sprawił, że otwarta rana, jaką było jego serce, poczuła się chociaż odrobinę lepiej.

- No cóż... Co wiemy do tej pory? - Hellion odezwał się po kilku uderzeniach, kiedy na początkowe pytanie Dreama odpowiedziała jedynie cisza.

- Wiemy, że Syndykat czegoś szuka. - wymamrotał Cordyceps, nie podnosząc głowy. - Wiemy, że prawdopodobnie szukają jakiejś osoby, odkąd Circe i Moros pytali szefa policji o schroniska dla bezdomnych, i wiemy, że będą w tej kwestii dupkami, dopóki nie znajdą, tego kogo chcą.

The World Forgetting By The World Forgot //PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz