Rozdział 30

6K 241 14
                                    

Leonardo:

- no witajcie moi mili- oblizał te swoje parszywe usta Klimow patrząc na Azzurre. Muszę szybko coś wymyślc żeby nic się nie stało Azzurze i naszemu dziecku.- ale nie jesteśmy jeszcze w komplecie, brakuje nam tutaj dwóch osób - dodał klaskając w ręce - zapraszamy starszych Państwa Sorrentino - zawołał do swoich ludzi a wtedy z tłumu wyłoniła się mama i ojciec, mieli związane ręce i byli poobijani. Kurwa damski bokser się znalazł, zapłaci mi za to. Spojrzałem na rodziców którzy patrzeli na mnie , mama była przerażona i zapłakana a ojciec jak zawsze pokerowa twarz.- noo to skoro teraz jesteśmy już wszyscy to chciałbym zagrać z Wami zajebistą grę, którą oczywiście sam wymyśliłem - zaczął mówić z dziwnym uśmiechem a ja już czuję że nie podoba mi się ta szopka.- zagramy w kogo kocha i uratuję Leonardo - zaśmiał się pokazując na mnie - oczywiście już tłumaczę Wam zasady kochani... Leonardo będzie musiał wytypować każdego po kolei kogo sam osobiście będzie musiał zabić do momentu aż nie zostanie tylko jeden zwycięzca, to pokaże kogo kocha a kogo no cóż.... nie- znowu się zaśmiał ale teraz jak rasowy psychopata- Na początek aby wytypować pierwszego trupa daje Ci godzinę, omówcie temat i zobaczymy kto pierwszy zginie , czy będzie to mamusia, czy może tatuś, a może najlepszy przyjaciel, a może jego dziewczyna...czy może twoja ukochana Sorrentino - mówiąc to podchodził do każdej wymienianej osoby, gdy wypowiedział Azzurre to oblizał jej policzek - mmmm taka słodka dziwka - dodał a mnie już kurwa szlag jasny trafia
- jeszcze raz tak ją nazwiesz...
- to co mi zrobisz Sorrentino?- zadrwił - jesteś kurwa otoczony przez moich ludzi i twoje szanse na cokolwiek są mniejsze niż zero - śmiał się dalej a ja szukałem wyjścia z całej tej sytuacji- nooo to czas start kochani, zegar ruszył, tik tak tik tak...czas płynie czas wybrać pierwszego trupa - znowu się zaśmiał a następnie usiadł na piasku.
- Leonardo, synku...- zaczęła mama więc spojrzałem na nią - zabij mnie ja już swoje życie przeżyłam a zyskasz tym na czasie - dodała
- co Ty mówisz kochanie! - zawołał do niej tata
- oooo zaczyna rozwijać się akcja - wtrącił się Klimow
- przestańcie!- krzyknąłem wściekły - nikt z Was nie zginie, zabij mnie Klimow i będzie po sprawie - powiedziałem patrząc mu w oczy
- ehhj Ty to nie umiesz się bawić Sorrentino...nie wolno łamać zasad - zaśmiał się i zaczął coś popijać ze szklanki
- skarbie - usłyszałem delikatny głos Azzurry - walcz, myśl kochanie, nie poddawaj się - dodała patrząc mi z mocą w oczy a ja nie mam pojęcia jak wyjść z tego . Kurwa po raz pierwszy nie wiem jak uratować wszystkich na których mi zależy to jest kurwa nie do pomyślenia.
- dodam że jeśli nikogo nie wytypujesz Sorrentino to sam wybiorę za Ciebie - krzyknął znowu ten szmaciarz jebany i wtedy zobaczyłem za domem ruch, delikatny odblask mi mignął, moi ludzie dotarli! tak kurwa czyli jest szansa, teraz tylko muszę zrobić wszystko żeby Azzurrze nie spadł włos z głowy.
-  ej Aleksiej, bo w sumie niedawno dowiedziałem się że miałem siostrę może Ty mi coś więcej o niej powiesz?- zapytałem z szyderczym uśmiechem i zauważyłem że trafiłem w czuły punkt,jego wyraz twarzy momentalnie zmienił się , oczy zapłonęły nienawiścią...ooo tak podejdź do mnie bliżej . Zaczął się zbliżać z ewidentną chęcią mordu
- coś ty powiedział?!- wysyczał przez zęby
- to co słyszałeś Klimow, jaka była co? A może opowiedz mi jak zginęła bo nie znam jeszcze dobrze tej historii- brnąłem w swój plan a wtedy on podszedł i zajebał mi w twarz, nawet coś poczułem
- Leonardo!!- krzyknęła przerażona Azzurra a ten zaczął mnie kopać po brzuchu. Przy kolejnym ciosie zatrzymałem jego nogę rękoma i uśmiechnąłem się zadziornie, wtedy padł pierwszy strzał, później kolejny.

Odepchnąłem go z całej siły i ruszyłem do Azzurry która kucneła przerażona. Chwyciłem ją za rękę i  pobiegłem z nią razem uwolnić rodziców, następnie pobiegliśmy do Yumi i Tommaso.

- zabierz dziewczyny do domu - powiedziałem do niego ale wtedy ruskie ścierwa zaczęły do nas strzelać, zasłoniłem swoim ciałem Azzurre i  zaczęliśmy biec w stronę domu, tam po drodze spotkałem naszych i podali nam broń
- daj mi też - odezwała się nagle Azzurra
- kochanie Ty musisz się scho...
- Nie chrzań kochanie, ojciec coś mnie nauczył, nigdy nie strzelałam do ludzi ale wiem jak obsługiwać broń....jak coś się wydarzy to chce móc obronić dziecko!- krzyknęła a ja nie miałem już nic do gadania, chciałem dać jej mojego Glocka ale ona pokiwała przecząco głową- chce ak i snajperkę - powiedziała twardo
- chyba jednak sporo cię ojciec nauczył - uśmiechnąłem się do niej a ona puściła mi oko
- to było dawno temu, od śmierci rodziców nie strzelałam z broni, ale poradzę sobie - powiedziała i już kierowała się w stronę domu z Yumi. Dałem znać innym żeby osłaniali dziewczyny a sam ruszyłem z Tommaso w ogień.
Muszę dorwać tego chuja i osobiście ukatrupić.
Zacząłem ostro napierać do przodu zmieniając się z Tommaso raz on szedł pierwszy, a raz ja. Każdy który wszedł nam w drogę ginął od kulki w łeb. Nie zamierzam nikogo oszczędzić, całe to rosyjskie ścierwo muszę wytłuc. Byłem coraz bliżej Klimowa i niestety skończyła mi się amunicja , dałem znać Tommaso że muszę przeładować a on próbował mnie osłaniać, jednak nie wiem skąd jest tyłu tych ludzi, skąd on ich tyle nabrał? W pewnym momencie zauważyłem jak jeden mierzy już do mnie ale wtedy padł, za chwilę następny. Spojrzałem na dom a tam stała Azzurra ze swoją już, snajperką....nosz kurwa kobieta idealna! Wróciłem do strzelaniny, niestety zauważyłem jak Tommaso oberwał w ramię, dlatego szybko podbiegłem do niego i zacząłem go osłaniać

- poradzę sobie stary, dorwij tego kutasa, nie ma prawa zwiać - stwierdził a następnie przeładował karabin i wstał
- nie daj się wyruchać ruskim - przybilem mu żółwia
- to my wydymamy ich- odpowiedział z uśmiechem i ruszył
Odwróciłem się i też ruszyłem tam gdzie ta gnida jest.
Napierdalamy te ścierwa już dłuższy czas i w pewnym momencie skończyła się ewidentnie amunicja u Klimowa, już mierzyłem do niego gdy ktoś mnie uprzedził i dostał strzał w udo. Klimow upadł a my wykorzystaliśmy nieuwagę wroga. Po chwili otoczyliśmy ich wszystkich i cóż musieli się poddać

- noo Aleksiej, to co, teraz my zagramy w grę?- zapytałem z uśmiechem a następnie zajebałem mu w ten zjebany ryj. Moim ludziom kazałem ustawić wszystkich żywych w rzędzie na kolanach i jeśli ktoś się poruszy ma dostać kulkę.
- pierdol się Sorrentino - splunął na moje buty a ja się uśmiechnąłem
- mmmm chętne później to uczynię z moją kobietą- i znowu przyjebalem mu z całej siły. Po chwili dołączyła do mnie Azzurra z Yumi, oraz rodzice. Podszedłem do Azzurry i pocałowałem ja namiętnie, ona oddała każdy pocałunek
- no nie wiedziałem że masz aż taki talent do strzelania kochanie - wymruczalem jej w usta
- parę razy i tak chybilam - odparła z uśmiechem a ja położyłem rękę na jej brzuchu
- wszystko dobrze mała?- zapytałem z troską w głosie a ona kiwnęła twierdząco głową
- zakończ to Leonardo, dla naszego dziecka - powiedziała twardo a ja znowu ją pocałowałem i podszedłem do tego skurwiela
- my zagramy w grę ile starczy Ci tlenu- zacząłem spokojnie - ja zakopie Cię żywcem w jakiejś szafce bo niestety nie mam trumny od ręki, a my zobaczymy ile wytrzymasz parszywy chuju - dodałem z uśmiechem a on się przeraził
- może się jakoś dogadamy Sorrentino?- zapytał szybko
- miałeś swoją szansę ale w momencie gdy skrzywdziłeś moją kobietę, straciłeś ją - mówiąc to znowu mu zajebałem tym razem w nos. Ten nagle zaczął się śmiać a następnie spojrzał na mnie
- jeśli teraz zginę to mój człowiek wrzuci w internet nagrania z tą twoją suką jak się z nią zabawiał mój człowiek....

No i jak się podoba Wam moje kochane wattpadziątka?😍🥰🥰

Mafijna Pani Doktor Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz