-8-

154 14 17
                                    

I złapali mnie za ramię i wyprowadzili z domu

Było w tym coś dziwnego.Nie wiedziałem co myśleć przecież nic nie zrobiłem.Gdy wsiedliśmy coś mi nie pasowało a mianowicie ci policjanci byli dziwnie zadowoleni i jakby coś sobie przekazywali.

W tym momencie zacząłem się jeszcze bardziej rozglądać po aucie co nie umknęło uwadze "policjantowi".

- E młody nie rozglądaj się tak- powiedzał z lekko wkurzony głosem lecz miałem na niego wyjebane.

~to nie są policjanci~

- Nie o kurwa nie wiedziałem-

~ dobra zluzuj gacie ja tylko tak mówię~

- Eh weź mi nie zawracaj głowy muszę się skupić-

Nagle zobaczyłem coś dziwnego na kształt palca czy coś w tym stylu.A obok tej rzeczy było dużo krwi

Czekaj Czekaj KRWI

Kurwa muszę się z tad wydostać jak najszybciej.Ja pierdole dałem się porwać jakimś Włoskim Mafiiozom (Autorka~nie wiem jak to się piszę༎ຶ⁠‿⁠༎ຶ)
Telefon!

Tylko jak mam tu kurwa wyjąć telefon bez zauważenia.

Dobra już wiem!

Może sprubuję pod bluzą jakoś.

Okej chyba znalazłem messa.

Wziąłem pierwszą lepszą osobę i napisałem help.Czemu po angielsku spytajcie bo jest o wiele krótsze niż pomocy. Lecz gdy już miałem wysyłać to ktoś mnie złapał za rękę.

- Co ty myślisz że robisz- powiedzał dość ostro chłop i wykręcił mi rękę.

- Za ile będziemy?- spytał

A ja w tylko wyślizgnołem tą wykręcona rękę z jego objęć i wysłałem wiadomość.

Tylko się modlić by ktoś dostał tą wiadomość i mi pomógł.Znaczy ja nie potrzebuje pomocy dam sobie radę sam.

~ Bob budowniczy zawsze da radę Bob budowniczy nie jest sam!~

-Zamknij ryj-

Dobra wracając to dojechaliśmy wysiedliśmy przy jakiejś czarnej willi.

CO SIĘ KURWA DZIEJĘ!!

Gdy weszliśmy no może nie weszliśmy tylko mnie tam na chama wepchnęli.

To była naprawdę duża willa miała chyba z 3 piętra i była nie powiem w moich klimatach.

~Fajnie by było tu mieszkać.~

-No....znaczy nie!-

Większość"policjantów" wyszła oprócz jednego który pewnie był tu by patrzyć czy nie ucieknę.

Staliśmy tak dobre 5 minut w ciszy gdy nagle usłyszałem głosy z korytarza.

Pierwsze kogo zobaczyłem był jakiś typ około 40 lat.Białe włosy i zielone oczy.Miał trochę piegów lecz nie na tyle widoczne bo zauważyłem je dopiero po czasie.

- Katsuki Bakugou jak miło cię wreszcie gościć w moich skromnych progach.

~ to ja chcę zobaczyć jego nie skromne progi ( ͡⁠°⁠ ͜⁠ʖ⁠ ͡⁠°⁠)~

- Czy ty kiedyś się zamkniesz?-

~NON~

- Od kiedy ty umiesz Francuski?-

~ od dziś zobaczyłem fajny tutorial jakiś babki i mnie czegoś nauczyła~

- Dobra,dobra ja tu gadam a przede mną stoi jakiś typ który mnie porwał-

- Kim jesteś?- spytałem o dziwo mniej pewnie niż myślałem.

- Eui Midorya- powiedzał facet

Midorya?!

Czyli to jakiś krewny deku?!

- Tak,tak wiem o czym myślisz i tak jestem krewnym Izuku.

- By bardziej doprecyzować jestem jego wujkiem.

Że co kurwa jaki wujek?

Deku nigdy wsumie nie mówł o swojej rodzinie oprócz mamy i ojca(nadal go nie ma jakby co).

- Czego odemnie chcesz?- spytałem

- Twojej śmierci

--------------------------------------------------------------
Okej to już koniec tego rozdziału mam nadzieję że się podobał.✨🌈
Słowa:494

Spokojnie jestem obok / Dekubaku omegavarse Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz