l'homme seulement dans tes yeux/ Rimlaine / one - shot

55 4 15
                                    

Faun, ten psełdonim utkwił w pamięci Rimbauda przez długi jeszcze czas po ostatnich wydarzeniach, oczywiście relacje z tego wszystkiego miał zapisane w jednym z kilku już swoich notatników, na temat szczególnej persony, która trochę przewróciła jego życie do góry nogami wreszcie sprawiając, że praca agenta rządowego nabrała jakiegoś ciekawszego obrotu spraw niż biurko zasypane stosem papierów.... Ale wracając do tego co się wydarzyło.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Trzeci marca, wczesna wiosna, gdy to zapisuje ta data już jest nie aktualna o dwa razy tyle, ale to nie ma znaczenia. Chcę zapamiętać ten dzień nie tylko dla Komisji Europejskiej, bo takie mam rozkazy, by prowadzić raporty... Ale chce zapamiętać ten dzień również dla siebie, dlaczego tak mi na tym zależy żeby tego nie zapomnieć? Cóż czuje, że poznałem wtedy kogoś kogo muszę zapamiętać, teraz wciąż trwa u mojego boku, ale co będzie jutro czy za kilka lat? Nie wiem tego, dlatego chce zapamiętać jego i delikatny błękit jego oczu, takim jakim był wtedy i takim jakim jest obecnie....

Arthur po wtargnięciu do laboratorium nie spodziewał się zbyt wielu przeszkód, ale cisza która była obecna przez chwilę go zaniepokoiła, owa cisza jednak nie trwała długo. Syrena alarmowa zaczęła potwornie hałasować, gdy czerwone światło zaczęło padać z każdej strony. Czy to przez to, że chwilę wcześniej wchodząc odłączył prawdopodobnie jakąś maszynerię? Nawet nie wiedział do czego służyła. Zasłonił uszy i mimo wszystko szedł dalej, szedł tak aż do jakichś dużych drzwi, które wydawały się za sobą skrywać jakieś niezwykle ważne pomieszczenie. Wszedł tam bez wahania, a sceną jaką ujrzał był mężczyzna o blond włosach pokryty czarnymi runami, wszystko wokół niego lewitowało otoczone czarną poświatą, a przed nim było już kilka trupów w postaci naukowców. Tajemniczy mężczyzna jednak zdawał się skupiać tylko na jednym z naukowców najbardziej, tym którym właśnie rzucił o ścianę i który opadł bezwładnie na podłogę tylko po to, by jego twarz została do niej brutalnie przyciśnięta, wcześniej cisnięta jak piłka do zbijaka właśnie w stronę podłogi.

Rimbaud z początku nie wiedział jak ma zareagować, czy przerwać nieznajomemu czy jednak nie. Tylko po typie ubioru mógł się domyślić, że to czego był światkiem było w pełni uzasadnione, blondwłosy był eksperymentem mszczącym się na własnym twórcy. Jednak ta rządza i nienawiść tak go zaślepiły, że zupełnie nie zwracał uwagi na otoczenie i naukowców, którzy przybyli jako posiłki innym wejściem. Mierzyli do niego z dziwnie skonstruowanych broni przypominających pistolety, ale nie takie normalne. Czarnowłosy postanowił pomóc, jeden z trupów wezwanych przez jego zdolność zajął się naukowcami, on w tym czasie złapał mężczyznę za dłoń wyrywając go z dziwnego gniewnego transu. Jakby jeden jego dotyk był kojący dla tego co siedziało wewnątrz blondyna.

Agent pociągnął go do wyjścia, wszystko za nimi zaczęło się walić przez kule grawitacyjne wysyłane przez klona w takie miejsca, by napewno podziemne laboratorium było w ostateczności już tylko stertą gruzu i zbiorową mogiłą cholernych Francuskich naukowców zarazem.

Opuścili podziemia, a błękitnooki uspokoił się na tyle, by runy zniknęły z jego ciała, spojrzał na swojego wybawcę, ale ten wzrok nie był wzrokiem pełnym wdzięczności czy ciepła, był jakby mechaniczny, pusty jak u lalki, bił obojętnością i lekkim chłodem.

- Dlaczego to zrobiłeś?

- Pytasz dlaczego cię uratowałem? Jestem agentem rządowym i o ile mi się wydaje to ciebie właśnie miałem znaleźć, czarna dwunastka tak? - zapytał patrząc na odsłonięty tatuaż za jego uchem zapisany japońskimi znakami kanji.

- To co zrobiłeś było cholernie bez sensu, agent? Nie obchodzi mnie kim jesteś ani czego ty i twoja organizacja chcecie ode mnie, ale nie będe niczyim królikiem doświadczalnym, każdy kto spróbuje mnie znów tak traktować skończy jak ten skurwiel Faun. - warknął.

❤Nie tak samotni poeci~📚 / bungou stray dogs shipsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz