Zwykły, najzwyklejszy dzień w Yokohamie, a co najważniejsze dla Dazaia dzień wolny Chuuy'i, on wolnego nie dostał, ale i tak został w domu licząc się z wielkim ochrzanem od Chuuy'i. Nie przejmował się tym czy ktoś się będzie martwił i będzie go szukał, jak zwykle póki nie było żadnych zleceń w biurze czekały na niego tylko raporty, a ta praca go nudziła. Dzień spędzony z Chuuyą nawet jeśli w mieszkaniu to i tak był dużo lepszy niż wypełnianie raportów i innych papierów.
- Dazai rusz się do pracy się spóźnisz... Znowu.
- Chuu, ale kiedy ja nie chce... Ja się źle czujeeee... - jęknął zwijając się lekko w kulkę obok partnera.
- Daj czółko.
- Tu nie chodzi o gorączkę Chuuya... Niedobrze mi. - westchnął teatralnie.
- Niedobrze bo musisz iść do pracy? Dazai przerabiamy to od czasów mafii i co ja ci powtarzałem wtedy i co powtarzam teraz?
- Ne ne ne ne ne ne... Chuuya jest bez uczuć. - fuknął.
- Co powtarzałem?
- Że jak nie wstane sam z łóżka to mnie z niego wykopiesz i rano na mnie skoczysz jak wstanę.
- I?
- Że jak chce wymiotować to nie na papiery, a na obleśny dywan Moriego.
- No to teraz mówię to samo tylko znajdź sobie jakieś okno przez, które zwymiotujesz makrelo.
- Chuuya jest nie miły. - burknął i odwrócił się do niego plecami udając obrażenie.
Czysto teoretycznie rudy mógł go wykopać z łóżka, ale nie zrobił tego, westchnął ciężko, cmoknął go w policzek i wstał.
- Jak już się od obrazisz to chodź na śniadanie, moje duże dziecko. - skierował się do drzwi.
- Chuuya? - Osamu go zatrzymał swoim pytającym tonem.
- Hm?
- Kochasz mnie jeszcze?
- Nie wiem czy powiedzieć niestety tak, czy może raczej na twoje szczęście tak. - zaśmiał się pod nosem i poszedł do kuchni.
Osamu przeleżał jeszcze trochę w łóżku i wstał w końcu, poczłapał do kuchni na śniadanko zrobione jak zwykle przez Chuuyę, który był panem tej kuchni, a który aktualnie siedział sobie po turecku na suficie.
- Nawet nie próbuj mnie teraz całować, bo mi kawę wylejesz.
- Chibi nie chce wpaść w moje ramiona? Bolesne.
- Wiesz co jest bolesne? To, że możesz zostać oblany gorącą kawą, a ja nie potrzebuje wcielać się w rolę twojej niańki jak się oparzysz.
- Wystarczająco fair, to buzi później.
- Kawę masz na blacie i śniadanie też.
- A ty jadłeś?
- A nie widzisz pustego talerza obok ciebie?
- Faktycznie... Pytam bo-
- To było dawno i jest już przeszłością, a teraz jedz.
- Jasne.
Grzecznie zabrał się za jedzenie, a gdy talerz był pusty oba z nich włożył do zmywarki, potem również dokładając tam kubki po kawie. Samo to mieszkanie nie za bardzo było jego, bardziej było Chuuy'i, kupił je jak razem pracowali w mafii, ale po tym jak wiele razy brunet przebywał w tym mieszkaniu nawet po odejściu z mafii Chuuya nie był w stanie twierdzić, że to już tylko jego dom. Ta zabandażowana makrela tak często tu przychodziła w różnych okolicznościach, że sam się zastanawiał kiedy dorobił mu klucze i zaczęli mieszkać razem jeszcze zanim zostali narzeczenstwem i to dużo wcześniej, ale teraz kto by to liczył.
CZYTASZ
❤Nie tak samotni poeci~📚 / bungou stray dogs ships
RomanceJako, że narazie zyskuje wenę powoli oraz pewne rzeczy trochę ograniczają mnie w pisaniu to postanowiłam zrobić coś małego( może wcale nie) , ale i może trochę oryginalnego. Mianowicie będą tu shipy z bsd, które shipuje i mają według mnie sens. Ten...