Rozdział 32, cz. 2

1.8K 52 1
                                    

Ig:xxmxox_x

***

Wychodzę z budynku owinięta płaszczem i delikatnym szalem, który chroni mnie od chłodnego powiewu wiatru. Rozglądam się dookoła, ale nigdzie nie widzę mężczyzny, który miał tu na mnie czekać. Wyciągam z kieszeni telefon i zerkam na ekran, na którym nie ma żadnych nowych powiadomień o jakiejkolwiek wiadomości.

Westchnienie ucieka mi z ust.

Po cholerę pisał?

Nie będę sobie tym teraz zaprzątać głowy, bo mam ważną sprawę na głowie. Skręcam w prawo, gdzie kieruje się w stronę zatoczki, na której zawsze czekam na taksówkę. No w zasadzie to nie zawsze, bo najczęściej odwozi mnie Mason. Gdy wrócę do domu muszę skontaktować się z Rodriguez'em i umówić go na spotkanie, a później muszę przygotować się na najgorsze...do szkoły.

***

- W takim razie dziękuję serdecznie i zapraszam jutro. - Mówię do słuchawki telefonu.

Wbrew moim oczekiwaniom jest dosyć rozpoznawalnym działaczem. Nie spodziewałam się, że wynalezienie jego numeru będzie tak proste. Sądziłam, że detektywi powinni być bardziej...tajemniczy?

- Ja również dziękuję i dobrej nocy życzę. - Męski głos odpowiada mi z głośnika telefonu.

- Wzajemnie. - Dodaję, jednocześnie zakańczając rozmowę.

W domu oczywiście przywitała mnie głucha pustka. Zrobiłam sobie kolacje w postaci makaronu z kurczakiem i zajadając się, przysiadłam z laptopem przy kuchennej wyspie, aby dokopać się do detektywa Rodriguez.

Rozmowa przebiegła gładko, zgodnie z moimi oczekiwaniami. Chcąc podzielić się tą informacją z Masonem, wchodzę w konwersację z nim. Parskam śmiechem, gdy widzę nazwę kontaktu „Prezes". Wystukuję wiadomość.

Asystent: Jutro 12:30 umówione spotkanie z Panem Rodriguez.

Na odpowiedź nie muszę długo czekać. Najwyraźniej czekał na tą wiadomość.

Mason: Wspaniale. Sądząc po nazwie kontaktu właśnie skończyłaś rozmowę?

No tak. Służbowa karta. Zaczyna mnie ciekawić, czy dostałam ją po Charlotte...

Szybko odrzucam tą myśl. Po założeniu tej karty, nie widniało tu nic więcej niż podstawowe numery do pracowników jego firmy. Czy Charlotte też taką miała?

Jednak wole nad tym nie myśleć. Wystukuję odpowiedź.

Asystent: Tak. Ty jeszcze w biurze?

Jednak tym razem czekam na odpowiedź, która nie nadchodzi. Pewnie skupił się na dokumentach. Albo ktoś zadzwonił? A może ktoś przyszedł? Zerkam na wyświetlacz. 21:35. Pewnie wraca już do domu.

Wstaję od blatu i zgarniam talerz po kolacji, który mam zamiar odłożyć do zmywarki. Moje stopy nawet nie przebywają połowy drogi, gdy do moich uszu dociera melodia, oznaczająca nadchodzące połączenie. Odkładam pośpiesznie naczynie i wracam do telefonu. Za pewne Mason już...

Marszczę brwi widząc wyświetloną nazwę kontaktu. Bez zastanowienia sięgam po telefon.

- Słucham? - Mówię przystawiając urządzenie do ucha.

- Przepraszam, że musiałaś czekać, ale wypadła mi ważna sprawa. - Żadnego, tak bardzo typowego dla niego, „dobry wieczór, Olivio"?

- W porządku. O co chodzi? - Pytam.

- Pytanie brzmi następująco: co z Tristanem?

Zdziwienie pewnie mam przyklejone do twarzy od samego początku tej rozmowy. Jednak z każdą sekundą jestem coraz bardziej zdezorientowana. Przede wszystkim Miller jest kurewsko dziwny. Żadnego przywitania. Żadnych wyjaśnień. W dodatku rozmawia ze mną przez telefon, co nigdy nie chciał robić. Zawsze preferował spotkania w cztery oczy.

Sweet Secrets [18+}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz