Rozdział 17

2.7K 75 8
                                    

IG: xxmxox_x

***

Ludzie często nie doceniają drobnych szczegółów. Większość myśli, że są one nieistotne. Jednak, tak naprawdę to te szczegóły sprawiają, że jesteśmy szczęśliwi.

Zdałam sobie z tego sprawę, zerkając na mężczyznę, który od dłuższego czasu zrobił sobie nowe biuro, w miejscu mojej pracy. Mężczyzna, który daje mi bezpieczeństwo, uczucie ciepła i mnóstwo przyjemności, tak naprawdę nigdy nie będzie „moim mężczyzną". Ma swoją rodzinę, którą znam aż zbyt dobrze. Nie wyobrażam sobie, jakby to miało wyglądać, gdybyśmy byli razem. Jak wyglądałyby moje relacje z Sam? Byłabym jej macochą?

Nie.

Nigdy nie zastąpię jej mamy. Masonowi nigdy nie zastąpię żony. Właśnie doszło do mnie, że przecież on stracił żonę. Żonę...

A ja? Kim właściwie dla niego jestem?

Zerkam na jego silne, męskie dłonie, które sprawnie poruszają się po klawiaturze. Nie ma obrączki. Nosił ją wcześniej? Nigdy nie zwróciłam na to uwagi. Fakt, że nie poruszył tematu jego zmarłej żony, trochę wprawia mnie w niepokój. Nie chciałbym, aby będąc ze mną, myślał o niej. Abym mu ją przypominała. Czy widząc mnie ze swoją córką, myśli, że jestem jego zmarłą żoną?

- Halo?

Wybudzam się z letargu i odrywam wzrok od Masona. Kolejny klient stojący przy barze, rzuca we mnie krzywym spojrzeniem. Podchodzę bliżej niego, czując na plecach twardy wzrok.

- Przepraszam najmocniej. W czym mogę pomóc? – Firmowy uśmieszek z wielkim zmaganiem wkracza na moje usta.

Zniecierpliwiony mężczyzna odpowiada gburowato:

- Poproszę dwa piwa lane. Duże. Mógłbym prosić o padnie ich do stolika przy wejściu?

- Jasne. – Odpowiadam krótko. – Płatność po zakończeniu rachunku.

Mężczyzna kiwa głową i odchodzi w swoją stronę. Automatycznie podchodzę do kranu, chwytając dwa kufle. Nalewam do nich piwa i kieruję się w stronę danego stolika. Oprócz widzianego przed chwilą mężczyzny, siedzi również inny mężczyzna z ciemnym zarostem. Podaję obydwa piwa, pochylając się nad stolikiem.

Czuję dotyk na plechach, który sprawnie ciągnie się w dół kręgosłupa. W mgnieniu oka prostuje się, a męska dłoń zahacza o mój pośladek.

To się źle skończy.

- Przepraszam, ale mógłby pan tak nie robić? To narusza moją przestrzeń osobistą. – Mówię pośpiesznie, starając się zepchnąć dłoń mężczyzny.

W momencie, kiedy już mam zamiar się odwrócić i odejść, mężczyzna, który zamawiał przy barze, zabiera głos.

- Taka młoda, a taka głupia.

Prycham. Początkowo uraziłoby mnie to. Jednak pracuje tu na tyle długo, że jestem już wystarczająco przyzwyczajona do równie obrzydliwych komentarzy.

Zerkam w stronę baru, by sprawdzić, czy Mason obserwuje sytuacje. Natomiast...jego już tam nie ma.

Nim zdążę powrócić wzrokiem z powrotem do mężczyzn, słyszę głośny huk. Dłoń z mojego ciała zniknęła, za to delikatny dotyk na ramieniu, świadczy o innym mężczyźnie. Ten dotyk rozpoznam o każdej porze dnia i nocy.

- Odsuń się skarbie. – Szepcze mi Mason do ucha odgradzając mnie od mężczyzny. – Zabierz swoje rzeczy. Wychodzimy.

Odsuwam się i widzę, że mężczyzna leży na podłodze razem z krzesłem. Przenoszę wzrok na Masona, który patrzy na mnie z czernią w oczach, ale i stoickim spokojem.

Sweet Secrets [18+}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz