Lilianna Moore rozłożyła parasol i wyszła z hotelowego holu prosto w burzową ulewę. Choć trzymała go mocno, parasol niemal natychmiast zdał się na niewiele wobec brutalnej siły natury. Strugi wody bębniły o jego powierzchnię, podczas gdy przeraźliwy wiatr z impetem szarpał materiałem, próbując wyrwać go z rąk kobiety. Wydawało się, że żywioły sprzysięgły się przeciwko niej, jakby chciały ją zmusić do powrotu w bezpieczne mury hotelu. Lilianna jednak, mimo że w ciągu kilku sekund przemokła do suchej nitki, nie ustąpiła. Jej zacięta mina zdradzała determinację, choć w głębi oczu tlił się cień przerażenia. Dla niej hotel nie był bezpieczną przystanią a przebywanie w nim stanowiło realne zagrożenie.
Przyspieszyła kroku, omijając kałuże, i podeszła do pierwszej lepszej taksówki, zapukawszy w szybę z taką siłą, że kierowca, który najpewniej uciął sobie krótką drzemkę, poderwał się z miejsca zdezorientowany. Gestami pokazała, że chce wsiąść. Mężczyzna, jeszcze nie do końca rozbudzony, energicznie pokiwał głową. Od rana nie miał ani jednego kursu - dzień był tak paskudny, że nawet szczur nie wychyliłby nosa ze swojego kryjówki, a co dopiero człowiek.
Lilianna szybko wślizgnęła się na tylne siedzenie, a taksówkarz od razu włączył silnik i uruchomił ogrzewanie, próbując dodać jej odrobinę komfortu.
- Pogoda dzisiaj nie do życia, prawda? - zagadnął, spoglądając na nią we wstecznym lusterku. Zmęczona kobieta odpowiedziała jedynie bladym uśmiechem. W innej sytuacji pewnie podjęłaby rozmowę, może nawet wymieniła parę zdań z życzliwym kierowcą. Ale dzisiaj? Dzisiejszego dnia była zbyt roztrzęsiona, zbyt przytłoczona, by zebrać siły na cokolwiek więcej niż krótką reakcję. - Dokąd Panią zawieźć? - zapytał po chwili. Lilianna zawahała się. Gdzie teraz mogłaby znaleźć pomoc? Do kogo mogłaby się zwrócić?
Przeszłość, którą próbowała zostawić za sobą, pozostawiła jej niewielu przyjaciół. W ostatnich latach pochłonięta była pracą, a nie bezużytecznymi spotkaniami towarzyskimi. Zamiast tego dzieliła czas między biuro a pusty dom. Bliskich, na których mogłaby liczyć w trudnych chwilach, praktycznie nie miała. Wiedziała, że prośba o pomoc może oznaczać nie tylko zagrożenie dla niej, ale i dla każdego, kto się odważy jej pomóc. Widziała na własne oczy, co się stało z tymi, którzy kiedyś wyciągnęli do niej pomocną dłoń. Nie mogła sobie pozwolić na powtórkę tych wydarzeń. W jej życiu już zbyt wiele było tragedii.
Przez chwilę poczuła ulgę, że aby zrealizować ten projekt w pracy, musiała wyjechać - oddalić się od wszystkiego, co było dla niej najważniejsze. Miała nadzieję, że przynajmniej tam, w jej domu, wszystko pozostało w porządku.
W głowie Lilianny panował kompletny chaos. Myśli kłębiły się jedna po drugiej, przerażenie ściskało jej serce, a strach paraliżował każdy nerw. Wiedziała, że nie może nikogo prosić o pomoc, nie narażając tej osoby na niebezpieczeństwo. Jednocześnie zdawała sobie sprawę, że sama nie da rady wyjść z tej absurdalnej, przerażającej sytuacji. Ktoś musiał istnieć, ktoś, kto byłby w stanie ją uratować. Ale kto? Nawet policja okazała się bezsilna wobec piekła, w jakie nagle zmieniło się jej życie. Nie żeby spodziewała się po służbach mundurowych czegokolwiek innego. Nie pierwszy raz już ją całkowicie zawodzili.
Nagle, jakby w odpowiedzi na rozpaczliwe wołanie umysłu, pojawił się w jej głowie pomysł. Jej życie mogło od tego zależeć - a wszystko wskazywało na to, że właśnie tak było. Wpadła w panikę, przeszukując kieszenie eleganckiego żakietu i płaszcza, desperacko szukając małej kartki, na której starannie zapisano adres. Musiała ją znaleźć, musiała! I wreszcie, jej palce natrafiły na wilgotny skrawek papieru. Uff! Znalazła!
Choć kartka była przemoczona, jak i ona sama, Lilianna podała ją taksówkarzowi. Mężczyzna spojrzał na zapisany na niej adres, który zdołał się już lekko rozmazać, uniósł brew w zdziwieniu, ale nic nie powiedział. Zamiast tego, po prostu ruszył przed siebie, zanurzając samochód w deszczowej nocy.
Lilianna, wciąż przytłoczona własnymi myślami, obserwowała przez zamgloną szybę tonące w deszczu ulice. Co takiego się stało, że jej poukładane, spokojne życie nagle... runęło? Odpowiedź była gdzieś w jej głowie, ale nie chciała jej do siebie dopuścić. Czuła, że być może się myli, że to wszystko nie dzieje się naprawdę. Przecież dostała ostrzeżenie. Przyszedł do niej, pojawił się nagle, naruszając każdy aspekt jej życia, jak intruz wkraczający do cudzego domu. Jego słowa były pełne kłamstw, ale jedno było pewne - ostrzegał ją.
To przez niego musiała uciekać ze swojego mieszkania, przez niego znalazła się teraz w tej taksówce, przemoknięta, zrozpaczona i przestraszona. A on... on musi to teraz naprawić. Musiała to zakończyć, zanim wszystko rozpęta się na dobre. I musiała to zrobić teraz.
CZYTASZ
Czarownica
FantasyCzy zastanawialiście się nad istnieniem magii, czarownic i tych wszystkich niezwykłych rzeczy, o których babcie opowiadały Wam w okresie dzieciństwa? Czy kiedykolwiek przypuszczaliście, że Wasze z pozoru normalne i poukładane życie w jeden dzień moż...