A więc wróciłam! Proszę, nie bijcie mnie za to jakże "regularne" wstawianie rozdziałów😂 Niestety zaczęła się szkoła i w dodatku nie mam ani krztyny weny😅 Postanowiłam, że zmienię lekko styl pisania. Tekst będzie połączony.
Zapraszam!
--------------------------------------------------------------~Courtney~
Siedziałam w cichym zakamarku. Nie wiem nawet kiedy, zapaliłam papierosa.
Po co ja to robię - pomyślałam - a kiedyś za nic nie dałabym się namówić na szluga.
Po chwili poczułam czyjąś rękę na moim ramieniu. Zdrętwiałam nie wiedząc, czy mam się bać czy też nie.
- Courtney, co ty tu robisz? - Usłyszałam lekko zachrypły kobiecy głos.
Ujrzałam dobrze mi znaną gotkę. Uśmiechnęłam się, jakby zmuszona do udawania zadowolonej.
- A co ty tu robisz? - Odpowiedziałam, faktycznie spragniona odpowiedzi.
- Przechodziłam obok. To ty palisz?
Nasz wzrok padł na papierosa trzymanego przeze mnie w lewej ręce.
- Tak właściwie, to wcześniej tego nie robiłam. Relaksuje mnie to.
- Proszę cię tylko, nie pal za dużo.
- Tak, tak. To prowadzi do uzależnienia, jakbym słyszała Bridge. - Zaśmiałam się znudzona.
Chciałam już być sama.
- Kochana pozwól na jeszcze jedno pytanie.
- Wszystko w porządku, Gwen.
Dziewczyna patrzyła zaskoczona, jakbym powiedziała jej, że widziałam kosmitę.
- To takie typowe pytanie, że nie musisz go zadać, a ja już będę w stanie na nie odpowiedzieć. - Powiedziałam obojętnie.
Gotka objęła mnie czule, po czym odeszła, zostawiając po sobie swój zapach.
Po chwili jednak ta woń przekształciła się w smród smogu, unoszącego się nad moją głową.
Po 2-3 minutach cisnęłam papierosa na ziemię, otrzepując się z kamyczków.
Potrzebowałam tego - pomyślałam.***
~Duncan~
Wróciłem do domu po imprezie u Geoffa. Pijany i zmęczony.
Rzuciłem się na kanapę, odblokowując telefon.
Zauważyłem, że Courtney wstawiła posta.
Widniała na nim ona ze szlugiem w ręku.
Nie odezwałem się, tylko napisałem krótki komentarz:Wszystko okej?
Nie musiałem długo czekać na odpowiedź.
Jak najbardziej. Po prostu lubię czasami posiedzieć sama i to tyle. Nie musisz się martwić. To samo do @Gw3nyy_ @Surfing._.Bridgee @QueenLeshawna._ ❤️
Niby powinna mówić prawdę, ale to Courtney. Ona nie mówi wprost o swoich uczuciach.
Zadzwoniłem do niej.
- Cześć, księżniczko - Zaśmiałem się.
- Coś się stało?
- Myślisz, że ja nie wiem? Byłem twoim chłopakiem przez prawie rok! Ty nie mówisz o swoich uczuciach, ot tak! Powiedz, co się dzieje.
- Nic się nie dzieje! Nie jesteś moim ojcem!
- To, że się o ciebie martwię, nie znaczy, że chcę upodobnić się do twojego ojca. Po prostu chcę ci pomóc.
- Ty mi nie pomożesz, bo to ty jeste- znaczy, nie potrzebuję pomocy.
- Chciałaś coś powiedzieć, prawda?
- Nie chcę z tobą rozmawiać, poradzę sobie sama!
Kiedy szatynka rozłączyła się ze mną, postanowiłem, że poproszę Bridgette, aby wyciągnęła z niej jakieś informacje.Duncan: Malibu, potrzebuję twojej pomocy
Bridgette: Co się stało?
Duncan: Chcę się dowiedzieć, co się dzieje z Courtney, ale ona nie chce mi nic powiedzieć
Bridgette: Typowa Court
Duncan: Czy mogłabyś wyciągnąć od niej jakieś informacje? Wiesz, pogadać z nią? Ona na pewno powie więcej tobie, niż mnie.
Bridgette: Jasne!
Pozostało mi jedynie czekać, aż dostanę wyjaśnienia.
~Bridgette~
Zapukałam do drzwi szatynki z lekkim uśmiechem na twarzy.
Mam pewną taktykę, aby powiedziała co kolwiek na dany temat. Na początku żarty, miłe wspomnienia i inne takie, a z czasem zacznę zbliżać się ku wyjaśnieniom. Z resztą, już kiedyś powiedziała mi o swoim stanie psychicznym, więc czemu teraz ma się nie udać?
- Hej Court!
- Cześć, Bridgette! Nie spodziewałam się tu ciebie!
Szatynka miała lekkie wory pod oczami, jednak przyjaciółka zauważy każde zmiany w wyglądzie. Pozytywne, jak i negatywne.
- Wpadłam na chwilę, porozmawiamy, napijemy się kawy...
Po około 20 minutach odważyłam się zadać pytanie dotyczące jej posta.
- Courtney, widziałam twój post na insta, chciałam się zapytać, czy na pewno wszystko-
- TAK, WSZYSTKO OKEJ!!! - Wrzasnęła czerwona niczym pomidor.
Zaniemówiłam, patrząc na dziewczynę, której czerwień na twarzy stopniowo zanikała.
- Przepraszam, ale mam dosyć tego wszystkiego! Akurat przed twoją wizytą Duncan do mnie zadzwonił i cały czas dopytywał się, czy wszystko okej!
- Znamy cię, Court. Ty coś ukrywasz, a my chcemy ci pomóc. Powiedz, co się dzieje.
- Po prostu zapaliłam papierosa! A zapaliłam go, ponieważ zawsze, kiedy widzę na przykład ciebie i Geoffa, Gwen i Trenta, Alejandro i Heather, to dostaję takiego ukłucia w klatce piersiowej. Jakby moje serce tęskniło za moją dawną drugą połówką, która niby darzy mnie ponownym uczuciem ze wzajemnością, ale boję się ponownie zaufać. Historia lubi się powtarzać. Kto wie, czy podczas mojego kolejnego związku, ktoś znów nie wyrzuci mojego serca na śmietnik.
Po jej twarzy zaczęły kapać łzy przypominające wodospad uczuć wychodzących na jaw po długim trzymaniu ich w sobie.
- Och, Courtney... - Przytuliłam szatynkę, która zaczęła szlochać w mój jasnoniebieski top.--------------------------------------------------------------
A WIĘC OTO KOLEJNY ROZDZIAŁ. NIE ZRAŹCIE SIĘ, JEŚLI FABUŁA JEST PRZECIĄGNIĘTA NA SIŁĘ I WRZUCAM BYLE CO, TYLKO ŻEBY COŚ BYŁO. UWAŻAM JEDNAK, ŻE NIE JEST TO TRAGICZNE.
P.S. ROZDZIAŁY BĘDĄ POJAWIAŁY SIĘ W TAKIEJ KOLEJNOŚCI:
ALEHEATHER, DUNCNEY, EDGALETTE
WIĘC TERAZ OCZEKUJCIE UPGRADE' A DO EDGALETTE.
BAIII!!!👋
(805 słów)
CZYTASZ
𝐌𝐢ł𝐨ś𝐜𝐢 𝐬𝐢ę 𝐧𝐢𝐞 𝐰𝐲𝐛𝐢𝐞𝐫𝐚 || Duncney ||
ФанфикMoje stare opowiadanie w wersji wattpadowej. Historia dzieje się po zakończeniu Totalnej Porażki. Courtney została prawniczką, jednak ma spotkać się z dawną miłością swojego życia zupełnie przez przypadek. Czy uda im się odbudować relację? UWAGA! To...